234 Kobieta, biorąc płaszcz, rozpłakała się.
- Niech Bóg ci błogosławi!
- Weź i to - powiedział Martin, dając jej pieniądze na wykupienie szala.
Potem odprowadził ją do drzwi.
Łobuz i jabłko
Martin usiadł znów do pracy. Ilekroć cień padał na okno, unosił wzrok, by zobaczyć, kto przechodzi. Po chwili ujrzał kobietę, sprzedającą jabłka z koszyka. Na plecach miała ciężki worek, który przesuwała z jednego barku na drugi. Gdy stawiała koszyk na krawężniku, jakiś chłopiec, w podartej czapce, biegnąc szybko, chwycił jedno jabłko i chciał uciec. Ale staruszka schwyciła go za czuprynę. Chłopak zaczął krzyczeć a kobieta ostro go zwymyślała.
Martin wybiegł na dwór. Kobieta chciała zaprowadzić chłopca na policję.
- Puść go babciu - poprosił Martin. - Wybacz mu z miłości do Chrystusa!
Staruszka puściła chłopca.
- Przeproś babcię - nakazał Martin.
Chłopiec zaczął płakać i tłumaczyć się. Martin wziął jedno jabłko z koszyka i podał je chłopcu mówiąc:
- Ja za to jabłko zapłacę, babciu.
- Ten łobuz zasłużył na baty! - skarżyła się staruszka.
- Ach, babciu - przekonywał Martin - gdyby on miał być wychłostany za to, że skradł jedno jabłko, co powinno spotkać nas, za wszystkie nasze grzechy? Bóg każe nam przebaczać, w przeciwnym razie On nie przebaczy też nam. Musimy przebaczać przede wszystkim nierozważnym chłopcom.
- Może to i prawda - stwierdziła staruszka - ale łobuziaki są teraz okropnie rozpuszczone!