44
Rozdział I. Epifania Bohatera Polaków 1 Nie ulega wątpliwości, że między milczącym duchem a pastericąlstnIS jakaś szczególna więź. Co łączy tę parę, zdradza znak drugi.
Pokazał ręką na serce,
Lecz nic nie mówi pasterce.
m 33)
Wiemy więc, że przebywający gdzieś w świecie mężczyzna jest związany z przybyłą na Dziady, przyodzianą w żałobę kobietą, która miała go za umarłego. Ale domyślamy się znacznie więcej, niż wiemy: zapewne krwawą ranę zadała mu ta kobieta.
Pozostawmy jednak na chwilę domysły i zajmijmy się samym gestem, owym ^śmiałym obnażeniem własnego cierpienia:
Jest kilka^kategorii ran, z którymi Polak obnosi się po świecie, nie tylko po tajemnych schadzkach małych wspólnot. Z grubsza rzecz biorąc, można je wszakże sprowadzić tylko do djwóch:|do osobistej klęski miłosnej i do cierpień zadanych naszemu narodowi. Ua druga kategoria jest zjawiskiem nad wyraz skomplikowanym i dzieje tego, może nawet uzasadnionego, ale jednocześnie irytującego, gestu rozpaczy i bezwstydu stanowić mogą temat oddzielnej i poważnej książki. Dzieje te, również z grubsza rzecz biorąc, dadzą się zamknąć między patetycznym i gniewnym krzykiem Juliusza Słowackiego („Niechaj nas przecie widzą — gdy konamy!”) a szyderczą sceną w Monizie Clavier Sławomira Mrożka, w której demaskacja polskości jest bardziej jadowita, ale też i bardziej mądra niż w osławionych ironiadach Witolda Gombrowicza.16 Natomiast ranę miłosną, na którą właśnie wskazuje Widmo, otrzymał chociaż raz w życiu każdy człowiek i dlatego, jak każde uniwersalne doświadczenie, ta szczególna czułość dla własnej niedoli nie wzbudza już takiej irytacji czy niesmaku. Obnoszenie się z taką raną było cechą wielu romantyków europejskich, co tylko świadczy, że ekshibicjonizm duchowy stał się wówczas chorobą lub modą, aczkolwiek trzeba również przyznać, że bez tej żałosnej manii nasza wiedza
0 człowieku byłaby uboższa.
1 Informacja, jaką przynosi znak trzeci, jest równie interesująca. Otóż ten ; ciągle milczący duch mężczyzny przykuty jest do tej równie tajemniczej pasterki
jakby niewidzialnym łańcuchem. Podąża bowiem za nią krok w krok. Jest to niewidzialny łańcuch kosmiczny, o którym Bohater Polaków wiele nam opowie w swym drugim wcieleniu, jako Upiór. Teraz dowiadujemy się, że jest na tę
kobietę skazany, chociaż skądinąd gest ten, tak typowy dla wszystkich 'nieszczęśliwie zakochanych kabotynów, można interpretować jako prześladowanie „winowajczyni” swoją obecnością.
Zanim przystąpię do opisu tego, jak duszę Bohatera Polaków przyjęto w kaplicy, zastanowimy się jeszcze nad bądź co bądź niezwykłym faktem, że ten byt, bo jest to przecież byt, informuje o sobie za pomocą znaków. W końcu pierwsze przeistoczenie Bohatera Polaków zjawia się jako symbol plastyczny, jako sztandar semiotyczny. Musi to mieć jakieś konsekwencje dla czytania tekstu II części Dziadów.17 r
Jak wiemyj znak zastępuje coś obecnego pod jego nieobecność. l,Kiedy nie możemy — pisze Jacąues Derrida — wziąć do ręki lub pokazać rzeczy, powiedzmy raczej czegoś obecnego [...] kiedy to, co obecne, nie uobecnia się, oznaczamy to, nakładamy drogi przechodząc przez znak. Odbieramy lub dajemy znaki. Czynimy znaki. Znak byłby więc odroczoną obecnością. Niezależnie od tego, czy jest to znak słowny czy pisany, znak monetarny, zastępstwo wyborcze lub przedstawicielstwo polityczne, obieg znaków odracza chwilę, w której moglibyśmy napotkać rzecz samą, zawładnąć nią, przyswoić sobie lub nią szafować, dotknąć jej, zobaczyć ją w obecnej naoczności.”18
Wydawać by się mogło, zwłaszcza gdy oglądamy Dziady w teatrze, iż wzrok informuje nas dostatecznie o tym duchu. Przecież widzimy go i słowa Guślarza potwierdzają nasze przekonanie, że widzimy dobrze. Rzecz jednak w tym, że ta „obecna naoczność” jest pozorna i w gruncie rzeczy „odracza” nasze obcowanie z duchem Bohatera Polaków. Symbol i gest oddzielają nas od tego bytu. Stoi przed nami, ale zawładnąć nim i przyswoić go sobie możemy tylko poprzez odczytanie znaków. To, co widzimy, jest bowiem tylko naocznośdą znaku. Nawet swą najgłębszą myśl duch przekazuje nam poprzez gesty. Do „pierwotnej”, jak mawiają semiotycy, obecności tej duszy musimy brnąć przez analizę znaków. Musimy własnymi słowami zastąpić myśl Widma, przesłoniętą przez milczenie. Znak, chociaż usunął sprzeczności między „głębią serca” a mową, broni intymnej wewnętrzności człowieka bardziej może zajadle niż skłamane słowo. Toteż duchowy strip-tease Bohatera Polaków mnoży jedynie domysły.
Tymczasem w kaplicy zdołano już 'zniecierpliwić się milczeniem Widma. Wspólnota pragnie tylko, aby mistagog uzyskał władzę nad krnąbrnym duchem i odesłał go tam, skąd przyszedł. Guślarz najpierw zdaje się na magiczną moc słowa i wygłasza znane sobie formuły. Kiedy to nie pomaga, zabiera się do