84 Rozdział II. Archeologia duszy Bohatera Polaków
kochanki przeciwstawił więc swoje „złe oko”, malocchio, oko piekielne, dzięki któremu będzie mógł przeniknąć do świadomości swego anioła, owładnąć jego pamięcią i sumieniem.16 W następnym wcieleniu Bohater Polaków rozwiedzie się szeroko o magicznej sile swego wzroku, wszakże w żadnym innym momencie nie powie, że jego spojrzenie może kształtować cogito bliźniego i zatruć jego świadomość swym trupim jadem.
Temu sparaliżowaniu myśli przez idee odpowiada dokładnie absolutna niemoc woli. Upiór nie zdecyduje się wykorzystać swego piekielnego oka. Nie potrafi wybrać. Dowiódł samemu sobie, że luba jest winna złamania praw ustalonych w wieczności, ale jednocześnie jest przekonany o zupełnej bezgrzeszności tej „nadludzkiej kobiety”. Jego wola została unieruchomiona przez sprzeczności, stworzone nie przez życie, lecz przez oszukańczą myśl. Jest również trupia.
Czyli mię słówkiem dwuznacznym pod wiodła?
Czy wabiącymi łowiła uśmiechy
Albo kłamliwe układała lice?
I gdzież są jej przysięgi, jakie obietnice?
Miałemże od niej choć przez sen nadzieję?
Nie! nie! sam urojone żywiłem mamidła,
Sam przyprawiłem jady, od których szaleję!
Po cóż ta wściekłość? jakie do niej prawa?
(III, 84)
Romantyczna erotyka transcendentalna uwięziła więc świadomość Upiora w sprzecznościach, dzięki którym jego ukochana stała się jednocześnie aniołem i „puchem marnym”, „nadludzką dziewicą” i „wyrodkiem kobiety”. Była winna, ponieważ potargała kosmiczny łańcuch, i niewinna, ponieważ nie czyniła mu żadnych konkretnych nadziei.
Od niepamiętnych czasów odczuwano miłość jako splot uczuć sprzecznych, albowiem „innej miłości nie masz”, jak śpiewał pewien XX-wieczny poeta, któremu ideologia wyżarła mózg, ale nie upaćkała na szczęście uczuć do kobiety. Nasz Upiór twierdził, że ta antynomiczność miłości wzięła się z naruszenia praw ustalonych w świecie wyższym. Jego myśl została więc sparaliżowana przez platoński fatalizm miłości. Upiór nie wyobrażał sobie świata bez światła sączącego się z mgławicy Platona. Stamtąd przyszedł i tam odejdzie. Drżał, kiedy przeszywał go blask z nieba: spojrzenie kochanki. Wściekły pies biegający na łańcuchu wokół swej kosmicznej budy. Żywy trup całkowicie zniewolony przez platońską Transcendencję, która zamknęła jego świadomość w wymyślonych sprzecznościach.
Kiedy zapragnie „żyć dla świata”, Bohater Polaków będzie musiał pozbyć się swej młodzieńczej duszy uwięzionej w Upiorze. Na szczęście, Upiór jest chory na śmierć i w imię życia doczeka się unicestwienia. I kiedy w końcu zginie, na świecie nareszcie pojawi się Gustaw.
4. Słowo i ciemność
Usiądź w milczeniu i wejdź w ciemności...
Iz 47,5
Kiedy nocny gość wyjął z piersi sztylet i nie zalał się krwią, nie skonał, lecz, jakby się nic nie stało, zaczął znów obsypywać swego gospodarza sarkazmami, Ksiądz po raz pierwszy wpadł w konsternację. Nadal nie rozumie, że ma do czynienia z bytem nadprzyrodzonym, niepodobnym do siebie, do dzieci czy służących. Oczywiście przebiegły Upiór, trzymając się dotychczasowej taktyki, natychmiast pospieszył z wytłumaczeniem, że dokonał sztuczki kuglarskiej, ma on bowiem wiele litości dla niezłomnego rozumu swego nauczyciela. Chociaż być może pilnuje tylko, aby Ksiądz nie rozsypał się za wcześnie.
Aby sprawdzić, czy żyje, paroch złapał go za puls i zauważył, że jego ręce są zimne jak żelazo. Istotnie, wraz z mijaniem kolejnej symbolicznej godziny, Upiór tracił ciepło. Wraz z ubywaniem światła, wraz z ucieczką czasu, zaczynało mu brakować pierwiastka ziemskiego życia: ciepła. Stopniowo gasł. Ale wybiła dopiero jedenasta. Goreje jeszcze jeden płomień, ma więc przed sobą godzinę egzystencji.
Z jedynki, symbolu niepodzielnej całości, wypływa nieskończony szereg liczb. Cofanie się tego szeregu ku własnemu źródłu obrazuje zapadanie się wielorakości i różnorodności zjawisk w początkowej jedności.1 Toteż w ostatniej godzinie życia Upiora wielorakie bogactwo jego refleksji spłynie w jeden morał przestrogi. Upiór sam twierdzi, że po to właśnie opuścił krainę milczenia i zjawił się w realnym świecie, aby tę prawdę cisnąć w twarz swemu duchowemu ojcu.
To ostatnie, trzecie, światło płonie przed ikoną Najświętszej Marii Panny i ma to oczywiście jakieś znaczenie. Romantyzm był epoką kultu Matki Bożej,