90 Rozdział II. Archeologia duszy Bohatera Polaków
zdarzył się w kaplicy cmentarnej, pozwalający zmysłom zewnętrznym przejąć sygnały od zmysłów wewnętrznych, które kontaktują ze światem duchów. Dzieci, sakralne instrumenty poznania nadprzyrodzonego, coś w końcu zaczęły chwytać. Ksiądz nie usłyszał nic a nic. Jak każdy racjonalistyczny pień, był głuchy na mowę duchów.
Scena ta — jak słusznie pisze Zofia Stefanowska — „budzi, ostrożnie mówiąc, mieszane uczucia”8. Istotnie, ma ona charakter zabawy w duchy, równie żartobliwej, co poważnej, tak typowej dla wieczornych pogaduszek na kresowych dworach i plebaniach, uprawianych jeszcze w czasach mojego dzieciństwa. Wszakże z punktu widzenia misji, jaką ma do spełnienia Upiór, zabawa ta jest tylko przygotowaniem Księdza do cudu, który nastąpi, kiedy wybije odpowiednia godzina. Chwilowo mistagog zadowala się rzuceniem myśli, iż natura obfituje w tajemnice przekraczające możliwości poznawcze rozumu. Warto pamiętać, że Upiór wyzbyty jest oświeceniowych przyzwyczajeń Wertera, który na naturę patrzył jak na manichejski teatr materii: „Rozdziera mi serce trawiąca moc ukryta we wszechświecie natury, moc, która nic nie stworzyła, co by nie niweczyło samego siebie lub sąsiada. I tak błądzę w niepokoju! Niebo i ziemia, i wszystkie twórcze siły otaczają mnie! Nie widzę nic nad wiecznie połykającego, wiecznie przeżuwającego potwora”.9
W pierwszej godzinie, włączając kantorek w akcję, Upiór sugerował więc, że natura kryje w sobie prawdy, jakich nie można poznać bez cudu. W godzinie trzeciej to biureczko, przy którym Ksiądz, jak to było wówczas w zwyczaju, zapisywał na stojąco rachunki dotyczące plebanii, zostało przekształcone w Kantor Objawienia romantycznej metafizyki.
Na początku, pytając lichwiarza, który znalazł swój czyściec w kołatku, „Czego żądasz, duszko?”, Upiór powtórzył rytualne pytanie Guślarza z II części i otworzył tym samym obrzęd Dziadów. Udając wówczas głos robaczka, sam odpowiedział za pokutującą duszę: „Proszę o troje paciorek”. Usłyszał więc, że lichwiarz błagał o trzy Zdrowaś Maryja, które wierni odmawiają za zmarłych pokutników. Prośba ta, sformułowana na kształt gnomy, kończy również balladę To lubię.
Proszę za dusze w czyscu bolejące Zmówić trzy Zdrowaś Maryja.
0,45)
Ówczesne Wilno interesowało się czyśćcem. W mieście, w którym sąsiadowały ze sobą dwa wyznania chrześcijańskie, mające zasadniczo różne pojęcie o czyśćcu, temat ten musiał wzniecać zainteresowanie. Pod koniec zimy roku 1822 lub 1823 profesor prawa rzymskiego i kanonicznego Ludwik Capelli na jednym z wykładów „zaczął dowodzić, że czyściec jest urojeniem, przez księży w wiekach średnich wymyślonym i że w Starym Zakonie go nie znano”. „Uczniowie, mianowicie my — zanotował pamiętnikarz - świeccy profani, całą wiarą przylgnęliśmy do słów uczonego profesora; duchowni zaś, klerycy, zmarszczywszy czoła, z widocznym oburzeniem słuchali, ale milczeli.” Jak to duchowni, wysłuchali w ciszy i rozpoczęli głośną akcję, która zmusiła Capellego do „gruntownego zbicia” wszystkiego, co „na poprzedniej lekcji dowodził”.10 Dla wileńskiego żaka była to tylko „pocieszna awantura”, ale tak naprawdę duchowni bronili swojej potrydenckiej „religii strachu”. Dla Mickiewicza, jeżeli tę „awanturę” zauważył, były to w każdym razie sprawy poważne.
Zwróćmy tedy uwagę, jak bardzo interesował go los dusz czyśćcowych. Podejrzewam, iż obrzęd Dziadów zajął go właśnie z tego, a nie z innego względu. Katolicyzm potrydencki ujmował czyściec przede wszystkim jako karę i pokutę. Toteż we wstępie do dramatu Mickiewicz pisał, że obrzęd ten „pospólstwo rozumie” jako „przynoszenie ulgi duszom czyśćcowym” (III, 11). Ostateczna śmierć, mówił Upiór w pierwszej godzinie, przychodzi wraz z pozbawieniem duszy łaski czyśćca. Dlatego w godzinie trzeciej, kiedy postanowił sprawdzić chrześcijańską wiarę Księdza, pyta go z naciskiem, czy wierzy w czyściec. To z pozoru katechizmowe pytanie dotyka w istocie głębin chrześcijańskiego sumienia. Zawarty w nim niepokój należy więc przełożyć na serię bardziej wymownych wątpliwości. Czy wierzysz w miłość Boga? Co sądzisz o więzi żywych z umarłymi? Czy jesteś zdolny do współ-czucia?
Problem czyśćca dyskutowano na kilku soborach powszechnych.11 Dla tradycji czyściec był czymś w rodzaju „więzienia edukacyjnego” duszy, w którym miała ona możność odpokutować swoje grzechy i przygotować się do zmartwychwstania ciała. Czyśćcowy ogień oczyszczający to nic innego jak cierpienie prowadzące do zatarcia różnicy między duszą a przemienionym już, „duchowym ciałem”. Katolik traktuje więc czyściec jako miejsce, w którym dusza wyzbywa się nareszcie kompleksu materii. Tu ciało przestaje być „trumienką”. Czas czyśćca to czas przemiany i miłosierdzia. Żywi mogą współuczestniczyć w tym procesie modlitwą, jałmużną, dobrymi uczynkami, a zwłaszcza sprawowaniem ofiary eucharystycznej. Oznacza to, że relacja ja - ty