44$
brak sensu
Przekraczanie samego siebie. Dwa ostatnie typy sensu (hedonizm i samorealizacja) pod pewnym ważnym względem różnią się od przytoczonych wcześniej (altruizmu, oddania spra wie i twórczości). Hedonizm i samorealizacja dotyczą samego siebie, podczas gdy pozostałe odzwierciedlają pewne podstawowe dążę nie do przekroczenia zainteresowania sobą i zmierzania do czegoś bądź kogoś poza lub „ponad" sobą.
Długa tradycja myśli zachodniej uczy nas nie zadowalać się celem żyao-wym, który nie zakłada przekraczania siebie. Jeden przykład: Buber omawiając myśl chasydzką zauważa, że choć człowiek powinien zaczynać od siebie (poszukując własnego serca, dążąc do integracji wewnętrznej i znajdując swój osobisty sens), nie powinien na sobie kończyć57. Trzeba - twierdzi Buber - zadawać sobie pytanie „Po co? Po co mi moja własna droga? Po co mam dążyć do integracji?" Odpowiedź brzmi: „Nie dla samego siebie". Człowiek zaczyna od siebie, by o sobie zapomnieć i zanurzyć się w świecie; dąży do zrozumienia siebie, by przestać się sobą zajmować.
„Zwrot" jest kluczowym pojęciem żydowskiej tradycji mistycznej. Jeśli ktoś grzeszy, a potem odwraca się od grzechu ku światu i ku wypełnieniu jakiegoś przez Boga danego zadania, to uważa się go za wyjątkowo oświeconego, wyższego nad najpobożniejszych nawet świętych ludzi. Jeśli, z drugiej strony, ktoś pogrąża się w poczuciu winy i skruchy, to uważa się, że grzęźnie on w samolubstwie i niego-dziwośd. Buber pisze: „Porzuć zło i czyń dobro. Zrobiłeś coś złego? To przeciwdziałaj temu, robiąc teraz coś dobrego"58.
Buberowi chodzi przede wszystkim o to, że sens człowieczeństwa sięga znacznie dalej niż zbawienie indywidualnych dusz. W istocie nadmiernie się zaj mując uzyskaniem dla siebie uprzywilejowanego miejsca w wieczności, człowie
może to miejsce stracić.
Do podobnego wniosku dochodzi Viktor Franki, który wyraża poważne zastrzeżenia w stosunku do nacisku, jaki współcześnie kładzie się na samo zację Jego zdaniem nadmierna troska o wyrażanie i realizowanie siebie blokuje prawdziwy sens. Dla ilustracji posługuje się metaforą bumerangu, który wraca do myśliwego tylko wówczas, gdy minie cel; podobnie ludzie zaczynają wracać do zajmowania się sobą tylko wówczas, gdy minęli się z sensem swojego życia. Inna metaforą wyrażającą ten sam pogląd jest obraz ludzkiego oka, które widzi siebie albo coś w sobie (to znaczy widzi coś w soczewce, w przedniej komorze oka czy w ciele szklistym) tylko wtedy, gdy nie może widzieć nic poza sobą.
Niebezpieczeństwa postawy niewykraczania poza siebie są szczególnie dobrze widoczne w relacjach interpersonalnych. Im bardziej człowiek skupia się na sobie - na przykład w relacjach seksualnych - tym mniejszą ostatecznie odczuwa satysfakcją lasu obserwuje sam siebie, zajmuje się przede wszystkim własnym
■£5® ‘ fflhHP?2* Praw£łoj>odobnie cierpiał na zaburzenia sek-suafae, franki - moim zdamern całkiem słusznie i Uwa£ ze współczesne ide-
alizowanie „wyrażania siebie", jeśli czyni się zeń cel sam w sobie, często uniemożliwia znaczące związki międzyludzkie. Podstawą związku miłosnego nie jest swobodne wyrażanie siebie (choć może to być ważny składnik), lecz sięganie poza siebie i troska o istnienie innego człowieka.
Maslow używa innego języka, by wyrazić ten sam pogląd. Jego zdaniem w pełni zrealizowana osoba (niewielki procent populacji) nie jest zaabsorbowana „wyrażaniem siebie". Ktoś taki ma silne poczucie siebie i troszczy się o innych, zamiast używać ich jako środka do wyrażenia siebie czy zapełnienia wewnętrznej pustki. Wedle Maslowa ludzie zrealizowani angażują się w realizację celów przekraczających ich samych. Mogą pracować na wielką, globalną skalę - na przykład walcząc z nędzą, bigoterią bądź zanieczyszczeniem środowiska — lub na małą, dbając o rozwój najbliższych.
Przekraczanie siebie i cykl tycia. Działania dostarczające poczucia sensu bynajmniej się wzajemnie nie wykluczają; większość ludzi nadaje swojemu życiu sens na kilka różnych sposobów. Ponadto, zgodnie z teorią, którą wiele lat temu sformułował Erik Erikson5® (i którą w pełni potwierdziły prowadzone w latach siedemdziesiątych XX wieku badania nad cyklem życia ludzi dorosłych60), sens życia podlega ewolucji w miarę upływu czasu i przechodzenia od jednego etapu cyklu życiowego do następnego. Podczas gdy w okresie dojrzewania oraz we wczesnej i średniej dorosłości człowiek zajęty jest głównie sobą i walczy o ustanowienie stabilnego poczucia tożsamości, o zbudowanie bliskich związków i osiągnięcie poczucia kompetencji zawodowej, między czterdziestką a sześćdziesiątką (jeśli z powodzeniem zrealizuje wcześniejsze zadania rozwojowe) wchodzi w fazę odnajdywania sensu w przedsięwzięciach, w których przekracza siebie. Ten „kreatywny" etap Erikson określił jako czas „troski o powołanie i wychowanie następnego pokolenia"61; może on przybrać formę konkretnej troski o własne potomstwo lub, szerzej, troski o gatunek i dobroczynnych działań na jego rzecz. George Saillant na podstawie swoich znakomitych badań podłużnych nad studentami Harwardu podaje, iż między czterdziestką a sześćdziesiątką mężczyźni, którzy odnieśli sukces, „mniej się martwią sobą, a bardziej dziećmi"42. Jeden z reprezentatywnych badanych w pięćdziesiątym piątym roku życia stwierdził: „Przekazanie pochodni i przedstawienie wartości cywilizacji dzieciom zawsze było dla mnie ważne, ale teraz z każdym rokiem staje się ważniejsze". Inny badany:
Teraz dużo mniej zajmuję się sobą. Między trzydziestką a czterdziestką troszczyłem się głównie o to, że mam za dużo obowiązków albo za mało pieniędzy, o to, czy odniosę sukces zawodowy itd. Kiedy skończyłem 45 lat moje troski stały się bardziej filozoficzne, długoterminowe, mniej osobiste... Obchodzą mnie związki miedzy ludźmi, zwłaszcza w naszym społeczeństwie. Chcę nauczyć innych jak najwięcej z tego, czego sam się nauczyłem.