składano za pomocą innego przedmiotu dzisiaj trudnego do odcyfrowania.
W odróżnieniu od Mazowsza w Polsce południowej w bardzo nielicznych wypadkach spotykamy się z wkładaniem do grobów broni. Wynika to zapewne z innej struktury ludności miejscowej.
Bardziej skomplikowane są cmentarzyska położone na peryferiach omawianego przez nas obszaru. Już w południowej Słowacji występują ślady współistnienia ludności słowiańskiej z ludnością awarską, w efekcie czego pojawiają się tutaj cmentarzyska o dwóch obrządkach, tzw. birylualne. Obok ciałopalnych grobów, zapewne słowiańskich, występują groby szkieletowe, niekiedy z końmi. Rozmaitość darów grobowych określa charakter obu grup etnicznych.
Podobne zjawisko obserwujemy na Pomorzu Wschodnim, gdzie zapewne współżyła ze sobą ludność słowiańska i Prusowie.
Niezwykle ciekawe są tak zwane groby „podwójne”, gdzie w jednej jamie grobowej znajdują się dwie lub nawet trzy osoby. Jeśli mamy do czynienia z kobietą i mężczyzną, to wytłumaczeniem jest bądź makabryczny zwyczaj wspominany przez kronikarza, według którego, „gdy która z nich twierdzi, że go kocha, zawiesza sznur i wspina się ku niemu po stołku, po czym obwiązuje sobie nim szyję. Potem wyrywają spod niej stołek, a ona pozostaje zawieszona drgająca, aż skona, po czym zostaje spalona i łączy się ze swym mężem”. Taki wypadek może potwierdzić na przykład znany grób z Wierzcnicy kolo Poznania, gdzie oba szkielety — kobiety i mężczyzny — były skierowane twarzami do siebie oraz miały splecione ręce.
Jest oczywiste, że nie można wyłączyć i innych powodów: nagłej śmierci obojga, epidemii i tym podobnych. Zresztą warto zwrócić uwagę, że groby te nie zawsze zawierają pary. Na przykład na cmentarzysku w Wilanowie w jednym grobie natrafiono na dwie kobiety: jedną starszą, drugą młodszą. Obok młodszej leżało dziecko opierając swą głowę na jej miednicy. Tutaj zapewne jedynym wytłumaczeniem będzie wspólna śmierć trzech osób zapewne z jednej rodziny, tym bardziej że cmentarzysko to pochodzi z przełomu XIII i XIV wieku, a więc z czasów, gdy zapewne najbardziej surowe obyczaje pogańskie już się przeżyły.
Poza grobami ludzi zwykłych możemy, jak to już wspomniano wyżej, wyróżnić nie tak rzadko występujące pochówki o cechach wyjątkowych.
Są to tak zwane groby upiorów, a więc tych spośród ludzi, "którzy zapewne swymi cechami za życia wywoływali obawę, że mogą być szkodliwi i po śmierci.
Małgorzata Kowalczyk w swej niezwykle interesującej książce Wierzenia, pogańskie za pierwszych Piastów przytacza szereg ciekawych wzmianek, jak i przykładów mówiących o postępowaniu z upiorami. Za tą autorką przytoczymy tu niektóre z nich, aby scharakteryzować ważność tego problemu u naszych przodków. W zapisku łacińskim z XVII wieku Summa Ange-lica de casibus Angelusa de Clavasio czytamy o Casus de Strigis: „Trafiło się Anno 1674, że człowiek jeden umarł w Trzeszawy, który z krewnych swoich osobom wielkie czynił złości onych dusząc, bijący krew z nich wysysając, mówią, że to stryga, którego doł otworzywszy znaleźli go jako wór, świeżusieńkiej krwie pełnego, kazałem go w dole na gębę położyć, ale tejże nocy przyszedł do swego syna, którego srodze zbiły, wczora powiadano, że umarł. Panowie parochiom instant bar-zo, ażeby mu szyję uciąć rydlem, dubitant an sit receptura ab Ecclesia tak postępować cruduliter”.
„Kuryer Codzienny” z 1869 roku pisze, że jeden z mieszkańców Bodzentyna, nie mogąc pozbyć się odwiedzin swej zmarłej małżonki, rozkopał jej grób, przewrócił trupa grzbietem do góry i związał mu ręce. Gdy