„poezja obrządu". Tam. gdzie za pomocą zbiorowych czynności i gestów dochodzi do bezpośredniego zetknięcia się z „wiecznością”, z zawartą w micie „ponadczasową realnością", wszelkie mądre słowa są zbyteczne. Przeżycie wyraża się spontanicznie w formach awerbal-nych. Dlatego też w noc kupały, kiedy to związek człowieka z naturą manifestował się z wyjątkową siłą, śpiewano takie oto pozbawione sensu i logiki piosenki:
Kupała na Iwana, hdzie Kupała naczawała?
Kupała na Iwana.
Kupała na Iwana naczawała na Iwana.
Kupała nn Iwana.
Kupała na Iwana, szto u Iwana używała?
Kupała na Iwana.
Kupała na Iwana
używała wareniszcze t aleiszcze.
Kupała na Iwana.
Kupała na Iwana
rybku z piercam, czasnok z alejcam.
Kupała na Iwana 17.
Niezbyt bogata w poezją — jeśli rozpatrywać od strony czysto literackiej — jest również obrządowość żniwna. Wyrwana z kontekstu kulturowego znaczy niewiele. Ale gdy zrozumie się i odczuje ów kontekst, można, jak znany artysta-fotografik Jan Bułhak, powiedzieć, iż zawiera ona w sobie „coś mistycznego". Pisał on:
„Prosta i uboga nuta żniwnej pieśni białoruskiej jest twarda, odarta z wdzięku uroczej harmonii, ale za to pełna surowej prozy i smętnej rezygnacji. Jest w niej żywiołowe poddanie się ziemi i naturze, jest przeciągła jednostajność, płynąca bezradośnie jak szara chłopska dola, jak pochód pracowitych dni i lat wiejskiego by-
" O- Kolberg: Dlalorui — Pde*«c. Wrocław - Warszawa - Kraków 1968, t. 12$.
towania. Ale jakże szeroko i donośnie ona płynie. Jaka w niej brzmi obrzędowa powaga! A po każdej odśpiewanej zwrotce chór podchwytuje i wyciąga ostatnią nutę, rzuca ją w przestrzeń długim, wibrującym poję-kiera, który ściele się-po rżyskach jak wieczorne westchnienie ziemi...
Plon niesiem. plon
Ze wszystkich stron...
Dziwna, wzruszająca pieśń. Obcy nie znajdzie w niej może nic, prócz krzykliwej monotonii. Ale gdy się jej słuchało przez całe życie, to się czuje w tym echowym refrenie coś mistycznego, zrodzonego z tajników gleby, jakiś symbol prawiecznego bytu rolnego i polnego'6*.
Po tym, co powiedziałem, możemy zrozumieć różnicę między współcześnie pojętą pracą, będącą wyzbytym wszelkich innych znaczeń wysiłkiem skierowanym na zabezpieczenie potrzeb ekonomicznych, a pracą w kulturze tradycyjnej, będącą realizacją mitu. czynnością uwikłaną w sprawy całego uduchowionego Kosmosu, realizacją ogólnego porządku wszechświata. W tym też znaczeniu użyłem stwierdzenia, iż chłopska „codzienność” w społeczności tradycyjnej styka się ciągle z „wiecznością”. Nie chodzi tu o „wieczność” propagowaną przez Kościół jako wieczne trwanie po śmierci, tą bowiem „wiecznością” ani chłop, ani człowiek pierwotny zbytnio się nie interesował. Możemy też. sądzę, zrozumieć niepokoje człowieka, nagłe zapotrzebowanie na teoretyczne uzasadnienie sensu i celu istnienia z chwilą, gdy poszczególne aspekty życia zostają rozszczepione, gdy praca i życie codzienne pozbawione zostają owych kosmicznych czy mitycznych znaczeń. Niepokojom tym poświęcone będą następne rozdziały niniejszej pracy.
“ J. Bułhak: RuszczycowtHie dożynki w: „Ziemia" nr 3, 1935, s. «7.
93