214
cej korzyści niż ewentualnych 'szkód, zapewniając wiernym swobodę organizowania obrzędów, a później, po przejściu pierwszej fali ataków, również stworzenie atmosfery tolerancyjności. Zważywszy to wszystko peyotyści wzmogli jeszcze swoje zabiegi, które y? r°ku 1918 zostały w pełni uwieńczone powodzeniem^ Uzyskano wówczas legalizację ponad-plemiennej w swym charakterze peyotystycznej organizacji religijnej pod nazwą „Tubylczego Kościoła Amerykańskiego” (Native American Church). Zanim jednak doszło do utworzenia tego centralistycznego stowarzyszenia, to w różnych rezerwatach Stanów Zjednoczonych istniały już od pewnego czasu lokalne związki peyotystów, które zatwierdzane były tylko przez miejscowe władze administracyjne.
Pierwszym poważniejszym sukcesem organizacyjnym było ukonstytuowanie się tzw. „Kościoła Pierworodnego Indian Oto” (Oto Church of the Firstborn), obejmującego swym oddziaływaniem tylko jedno z wielu plemion uważanych generalnie za zwolenników peyotyzmu. Był to pierwszy w skali całego kraju zalegalizowany kościół peyotystyczny. Największe zasługi w tym dziele poniósł wspomniany już niejednokrotnie Jonathan Koshiway. Indianin ten w okresie swej wczesnej młodości należał do protestanckiej sekty mormonów, zorganizowanych w tzw. „Kościele Jezusa Chrystusa Świętych Dnia Ostatniego”. Jako aktywny członek tego wyznania doszedł on do wniosku, iż peyotyzm, z którym zapoznał się jeszcze w dzieciństwie, nie różni się zasadniczo niczym od chrześcijaństwa Białych, z wyjątkiem może pewnych, czysto zewnętrznych cech — zwrotów, gestów, sprzętów liturgicznych, słownictwa itp. W rezultacie tych przemyśleń i głębokiej autorefleksji zerwał on z mormonami i zwrócił się w stronę gmin peyotystycznych, w ramach których począł rozwijać bardzo ożywioną działalność, kładąc podwaliny pod doktrynalne i organizacyjne zręby „Kościoła Pierworodnego Indian Oto”. Mimo to sam był głęboko przekonany, iż założona głównie przez niego organizacja religijna nie jest czymś ideologicznie autonomicznym, ale stanowi jedynie indiańską odmianę „Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dnia Ostatniego”. Stanowisko swoje argumentował mniej więcej w następujący sposób: po pierwsze, wskazywał na to, iż starotestamentowy Bóg przemówił przecież do Mojżesza poprzez słynny krzak gorejący, a do peyoty-,stów zwraca się on przez płonące w środku tipi ognisko; po drugie, powołując się na tezę, iż stworzony przez Boga świat jest tworem doskonałym, udowadniał boskie pochodzenie peyotu, który musiał więc być stworzony z rozmysłem i celowo, aby Indianom przynieść ulgę i duchową pociechę w ich ciężkim życiu, i wreszcie podkreślał brak istotnych różnic między formą przyjmowania komunii przez chrześcijan a peyotystyczną postacią tego sakramentu.
Obok tych trzech podstawowych zbieżności Koshiway stwierdził także
Ryc. 49. Z prawej strony — Jonathan Koshiway, gorący zwolennik włączania do peyotyzmu elementów chrześcijańskich oraz organizator „Kościoła Pierworodnego Indian Oto”
szereg innych, daleko idących podobieństw, które w jego przekonaniu świadczyły o tożsamym charakterze obu systemów religijnych. _ Różnice — jak sądził — dotyczyły jedynie rasowej przynależności wyznawców chrześcijaństwa i peyotyzmu.
Zabiegi, zmierzające do powołania kościoła peyotystycznego wśród wyznawców plemienia Oto, Koshiway rozpoczął od agitacji w gronie miejscowych przywódców kultowych, których aprobata była nieodzowna dla dalszych poczynań organizacyjnych. Ponadto zwrócił się także do szeregu białych pastorów, starając się uzyskać w czasie rozmów i konsultacji z nimi praktyczne wskazówki, pomocne w konkretnej pracy nad zorganizowaniem własnego Kościoła. Po skrystalizowaniu wszystkich