Larsen chyba solidnie nastraszył starego, gdyż ten odbił od burty „Arthura” i zaczął wiosłować. -Po kilku minutach znikł im z oczu.
Na pokładzie zapanowało odprężenie, które jednak zamąciła obawa o zbyt łatwe spostrzeżenie torped umocowanych pod kadłubem. Jeżeli zauważył je stary rybak, to co będzie przy Niemcach? Jedyną nadzieją było to, że już niedługo wejdą na głębszą wodę.
OLAVSON I TORF
Szybko przygotowano się do wejścia do fiordu. Trzeba było zatopić radiostację, która miała służyć tylko podczas rejsu przez Morze Północne, i to tylko w przypadku niebezpieczeństwa. Usunięto również wszelkie papiery i przedmioty świadczące o ich angielskim pochodzeniu — pudełka po papierosach, puszki od konserw itp. Głęboko ukryto karabin maszynowy, który mógł się jeszcze przydać.
Wreszcie „Arthur” ruszył w dalszą drogę, aby przebyć ostatni, ale i najtrudniejszy odcinek dzielący ich od „Tirpitza”. Do fiordu obrano kurs wiodący pomiędzy wyspami Rostvoll i Kuli, który mniej więcej odpowiadał kursowi statku idącego z Eddy. Morze było spokojne. Na brzegu pracowali ludzie, rybacy suszyli sieci; „Arthura” mijały liczne statki, między innymi również i niemieckie.
Im głębiej statek wpływał do fiordu, tym bardziej zwiększały się kłoppty z silnikiem. Prowizoryczna naprawa okazała się niewystarczająca. Trzeba było szukać pomocy na lądzie. Możliwości takie przewidziano w planie operacji i Larsen wiedział, w których miejscowościach znajdzie „swoich” ludzi. Najbliższą była wioska Hestvik, gdzie pracował dla ruchu oporu kupiec nazwiskiem 01avson. Trzeba było go odszukać i przy jego pomocy naprawić silnik. Zanim jednak „Arthur” zawinął do Hestvik, była już dziesiąta wieczorem. Ale nie można było zwlekać i Larsen wraz z radiotelegrafistą Strandem udali się na poszukiwanie 01avsona. Na szczęście w gromadzie wyrostków, którzy biegali po wiosce, natrafili na syna 01avsona i ten zaprowadził ich do ojca.
01avson otworzył sklep, gdyż Larsen, aby nie zdradzić się wobec obcych, oświadczył na wstępie, że chce kupić żywności. Gdy znaleźli się sam na sam z kupcem, Larsen odezwał się w umówiony sposób:
— Czy nie potrzebujecie torfu?
Odpowiedz miała brzmieć: „Nie, mam dużo torfu”.
Tymczasem 01avson spojrzał na nich i odparł:
— Torfu? Oczywiście, potrzebuję. Wezmę każdą ilość!
Larsen zbaraniał. Tego się nie spodziewał. Czyżby źle trafili? A może w Hestvik jest dwóch kupców o nazwisku Olavson? No, ale o tym chyba by go uprzedzono?
31