B. Nirmwtko. K<ttdfo->w słotne. Waisawa 2007. ISB.V!97K-Sł-«e07.1I.8.« b> WA1P2O0?
CeletfnocjonalwucMtiiaaę 95
pracy, rozsądny plan działań w zakresie poszczególnych przedmiotów, samokontrolę nastrojów i wydajności. Nie zrażają jej potknięcia na klasówkach - po prostu lubi się uczyć i pokonywać trudności. Gdy ma niewiele zadane, powtarza materiał i sięga po taśmy z lekcjami języków obcych. Uczy się także, choć mniej, w święta i w wakacje. Jest spokojna o wyniki swojej pracy.
Cztery przedstawione kategorie celów, ożywione sylwetkami naszych uczniów, stanowią hierarchię w tym sensie, że podejmowanie działania wymaga choćby fragmentarycznego w nim uczestnictwa, nastawienie na działanie jest szukaniem i wykorzystywaniem okazji do jego podjęcia, a system działań jest trwałą regulacją odpowiednich nastawień.
Nie ma tu kategorii negatywnej, choć wymuszone uczestnictwo w procesie kształcenia (przypadek Andrzeja i po części Celiny) nie może zadowolić nauczycieli. Można sobie jednak wyobrazić „taksonomię niechęci do uczenia się” jako lustrzane odbicie tu podanej: odmowa uczestnictwa - wprowadzanie zakłóceń - nastawienie na czynienie szkody - (przestępczy) system walki z edukacją (Kli-mińska, 1990). F.mocje i motywacje cechuje bowiem dwubiegunowość: zwracają się ku danemu obiektowi i związanej z nim aktywności (przyciąganie) lub od danego obiektu i aktywności (odpychanie).
Emocje nic powinny być uważane, jak w okresie romantyzmu (Rousseau), za przeciwwagę intelektu, na zasadzie „albo serce, albo głowa". Rozwinięte i właściwie odbierane, są cennym sojusznikiem rozumu. Ten punkt widzenia przyjmuje Dylan Evans (2002), który nadto zauważa, że „naukowe zainteresowanie emocjami odrodziło się z początkiem lat dziewięćdziesiątych. Przez większą część dwudziestego stulecia zajmowali się nimi jedynie nieliczni psychologowie i jeszcze mniejsza garstka antropologów kulturowych" (s. 13). Zauważmy, że Evans nie wymienia tu pedagogów, oczywiście i dydaktyków.
Duży wpływ na edukację ma, wspomniana już w poprzednim rozdziale, koncepcja inteligencji emocjonalnej (Goleman, 1995), obejmującej rozumienie własnych i cudzych emocji oraz zdolność skutecznego kierowania nimi. Mieści się w niej zdolność motywowania się, rozumiana jako samokontrola emocjonalna - „odkładanie w czasie zaspokajania pragnień i tłumienie popędliwości” (s. 81). a więc w istocie zdolność do wytrwałej pracy. Goleman dowodzi, że ta właściwość decyduje o sukcesach zawodowych człowieka, a skoro tak. to powinna być przedmiotem kształcenia.
Czy ta idea jest nowa? Z pewnością nie! Według Golemana (s. 69) takie cechy jak samokontrola, zapał, wytrwałość, zdolność motywacji wewnętrznej, możemy, nazwać również „charakterem" człowieka, a to już prowadzi nas na tropy dawnych systemów pedagogicznych, które wiązały w harmonijną całość nauczanie
wvAv.waip.com.pl
B. Nirmjrtkit. Kvt*i.-rKre ssMne, Warszawa 2007. ISBN B78-&3-ŚCI&CC.11 -8. { by WAIP 2007
96 Rozdział 3 Jal poebwga wzenw się uynnofcl?
z wychowaniem. W dydaktyce polskiej reprezentują to najświetniej Zasady nauczania Nawroczyńskiego, który wprowadził pojęcie „nauczania kształcącego i wychowującego”, a charakter uważał za główny składnik osobowości ucznia. Charakter ma dwa czynniki (Nawroczyński, 1987, s. 106):
1. „zdolność do postępowania stale według tych samych zasad, czyli stałość woli; męstwo w walce i wytrwałość w pracy,czyli siła woli; wreszcie przedsiębiorczość i praktyczność w działaniu, pozwalające uprzedzać wypadki, korzystać ze sprzyjających okoliczności i dobierać najskuteczniejsze środki do zamierzonych celów”,
2. „skierowanie woli na cele istotnie wartościowe, a przede wszystkim niezłomne kierowanie się w postępowaniu zasadami moralnymi”.
Pierwszy z tych czynników jest instrumentalny, a drugi kierunkowy. Obydwa są nieodzowne w wykształceniu.
Gdy umiejętne i chętne uczenie się uznamy za wartość cywilizacyjną i powszechną, to przygotowanie do niego staje się wielkim zadaniem pedagogicznym. Podjęcie tego zadania przez szkołę jest warunkiem jej prawidłowego funkcjonowania. W klasie szkolnej pozbawionej motywacji do uczenia się zajęcia edukacyjne byłyby po prostu niemożliwe.
Gdy krytykujemy encyklopedyzm, sprowadzający kształcenie do zapamiętywania wielkiej liczby wiadomości, mamy na myśli głębsze poznawanie rzeczywistości. Na czym ono polega? Jakie są jego poziomy? Jak te poziomy rozpoznać?
Na te pytania odpowiada taksonomia celów kształcenia dziedziny poznawczej, szerzej znana jako „taksonomia ABC", gdyż - jako rodzima wersja klasycznej taksonomii Blooma (1956) - została po raz pierwszy opublikowana w książce ABC testów osiągnięć szkolnych (Niemierko, 1975). Oto jej kategorie:
A. Zapamiętanie wiadomości, czyli gotowość przypomnienia sobie określonej informacji, bez zniekształceń, ale i bez własnej interpretacji. Do tego poziomu osiągnięć poznawczych ogranicza się, niestety, Andrzej.
Andrzej ma dobrą pamięć i gdy jest do tego zmuszony, umieszcza w niej fragmenty wymaganego materiału, co na ogół wystarcza, by przekonać nauczycieli, że .się stara". Zrozumienie sensu powtarzanej informacji, a tym bardziej nadanie jej znaczenia osobistego, byłoby angażowaniem się w przedmiot, czego on starannie unika. Zapamiętanie wybranych „regułek" jest zresztą łatwiejsze niż skupianie się na ich treści, więc dlaczego miałby utrudniać sobie życie? To, że jego metoda uczenia się wystarcza co najwyżej na „trójkę", uważa za niesprawiedliwe.