i rycerstwo Traba bowiem wzitf znaczną poprawką m s i prostą ówczesną kulturą polityczną, obyczajową i prawną set wczesnośredniowiecznej w porównaniu z kulturą zacW^' Sebryttianizowanie nawet górnych warstw społecznych w sy!H lego państwa dalekie było jeszcze od zakończenia, ponadto |j się trzeba z doić powierzchownym traktowaniem religii, |yj|§{ na obszarach dalej położonych od centrów państwowych i kii nych. W tych warunkach znaczny był zakres uprawnień panJ * go, który był sędzią najwyższym dla wszystkich swoich poddaS' nie wyłączając duchownych wszystkich stopni, wraz z biskupa których sam powoływał na diecezje. Sądy kościelne, jeśli ^ już systematycznie, obejmowały swoim zakresem zapewne sprJ ściśle związane z dyscypliną kościelną kleru, Należy przeto - 3 zdaniem - wprowadzić istotne rozróżnienie między oceną AnoJ* i oceną polskiej elity politycznej represji zastosowanej przez tą wobec biskupa, a wówczas podkreślony, już ograniczony, ||| wiek poważny, wpływ tej represji na usunięcie Bolesława z trj stanie się jeszcze bardziej zrozumiały i uzasadniony.
Pierwszą z dwóch rzeczowych informacji zawartych w ^ I lizowanym zdaniu jest wiadomość, że postępek króla pozostaw^ I w związku z „grzechem" (peccatum) biskupa. Gall wprowadza tutaj pojęcie z zakresu chrześcijańskiej doktryny moralnej, które nie j^ zupełnie jasne, gdyż istota grzechu i jego różnorakie aspekty byty przedmiotem długotrwałych sporów i dyskusji największych auto. | rytetów teologicznych. Jeżeli generalnie uznać można, że w itligjj tak monoteistycznej jak chrześcijaństwo przez „grzech” rozumie się dobrowolne i świadome przekroczenie obowiązujących nona religijno-etycznych, pojmowanych jako nakazy boskie i kościelne to przecież w określonych i zmiennych warunkach historyczno.’ -społecznych, zwłaszcza w młodych państwach chrześcijańskich w których interesy Kościoła i państwa były ściśle z sobą sprzężoną a nawet często identyfikowane, „grzechem” mogło być także prze. kroczenie funkcjonujących przepisów i norm państwowego prawi zwyczajowego. W każdym razie granica między wykroczeniem przeciw nakazom Kościoła i państwa w wielu wypadkach w tyci czasach była płynna i za taką musiała być uważana, co mogło prowadzić do odmiennej interpretacji i oceny faktów przez władzę kościelną i świecką. Rodzi się więc kolejny dylemat: jak rozumieć
we określenie „grzechu” biskupa - czy wyłącznie w kategorii chrześcijańskich zasad moralnych i kościelnych, czy też w §c. wykroczenia przeciw prawu państwowemu, którego naj-^24 emanacją był król Bolesław? Obawiam się, że definitywna #3— ,jedź na tak postawione pytanie nie jest możliwa, ale dysku*
tym zagadnieniu należy zwrócić uwagę na kilka przesłanek
jjjj^dnich, które mogą nas przybliżyć do uznania jednej z dwóch
/SU
niętych możliwości za bardziej prawdopodobną.
^ Badacze zajmujący się Kroniką Galla i osobą jej autora zgodnie jj^eślają, że ten mnich benedyktyński nie był moralizatorem ani ^jnperamentu, ani z upodobania, ani ze skłonności umysłowych, jego wiara była oczywista, żarliwa i głęboka, ale dość daleka od tend^cji dogmatyczno-teologicznych i teoretyzowania. Jeżeli zatem jęlibyśmy rozpatrywać sprawę w świetle tego, co wiemy o charterze i mentalności kronikarza, to musielibyśmy powiedzieć, że w omawianym przypadku pod określeniem „grzech” rozumiał on mczej przekroczenie norm prawa państwowego niż kościelno-moral-pego. Abstrahujemy w tej chwili od późniejszych przekazów, które całość sporu króla z biskupem rozważały w kategoriach konfliktu racji wyłącznie moralnych. Korzenie tych poglądów i postaw sąła-twe do rozszyfrowania i uczynimy to w dalszym ciągu.
Swego czasu Tadeusz Wojciechowski wysunął domysł, że ówczesny arcybiskup gnieźnieński Bogumił (?) stanął w toku konfliktu po stronie króla, w związku z czym podzielił jego los i utracił urząd. Autor powołał się na późną legendę dobrowską, według której Bogumił był prześladowany i dlatego zrezygnował z godności, chroniąc się w eremie w Dobrowie, gdzie zmarł dopiero w 1092 r. Ile w tej legendzie wątków fikcyjnych, a ile prawdopodobnych, odgadnąć niepodobna. Faktem jest jednak, że najstarsze roczniki polskie nie odnotowały ewentualnego rzuceniaklątwy na króla przez arcybiskupa (wprawdzie brak w nich również informacji na temat samego dramatu), co byłoby zrozumiałe w wypadku, gdyby metropolita stanął w sporze po stronie biskupa krakowskiego. Gdyby uznać racje niektórych badaczy (Mieczysław Gębarowicz, Roman Gródecki, Gerard Labuda i inni) i włączyć do „sprawy świętego Stanisława” wspomniany wyżej list Paschalisa D, to znaleźlibyśmy w jego treści, niezależnie od sugestii, że Stanisław stanął najpierw przed sądem arcybiskupa, potwierdzenie opinii legendy dobrowskięj, iż me-