Destruktywny, nekrofilijny człowiek zdecydowanie nienawidzi życia i chce je zniszczyć, a nie kontrolować. Podczas gdy sadyzm jest „gorący", nekrofilia jest zimna i niezaangażowana. Sadysta ciągle znajduje się jeszcze po stronie życia, poszukując tego ostatecznego zaspokojenia, którego nie może osiągnąć w inny sposób. Ale destruktywna osoba jak gdyby porzuciła świat żywych. Nie ma dla niej ucieczki od rozpaczy wynikającej z braku poczucia sensu życia, zostaje więc tylko satysfakcja płynąca z faktu odbierania życia. A zatem jeśli prosty sadyzm stanowi pewną perwersję potencji, to destruktywność jest ostatecznym i gwałtownym rewanżem wziętym na życiu za niemożność przeżycia uczucia intymności, nawet takiej, jaka istnieje między osobą torturującą a jej ofiarą.
Destruktywny sadyzm, w przeciwieństwie do sadyzmu „prostego”, charakteryzuje się domieszką różnych nekrofilijnych tendencji. Jest w nim zarazem pragnienie omnipotencji. jak i miłości śmierci. Właśnie za sprawą tych dwóch tendencji, występujących razem, sadyzm destruktywny różni się od sadyzmu zwykłego tym. że cechy destruktywne są tutaj pomieszane z pragnieniem omnipotencji. Ale różni się on również od nekrofilii, ponieważ w tej ostatniej brak jest „gorącego" stosunku do swojej ofiary. Linczujący tłum może być tutaj najlepszym przykładem sadyzmu. Pewien typ zimnokrwistego mordercy (pozbawiony sadystycznych elementów) może stanowić egzemplifikację destruktyw-ności nekrofilijnej. Natomiast pragnienie ranienia i upokarzania bez uciekania się do zabójstwa stanowi przykład sadyzmu „prostego”.
W swej teorii dotyczącej instynktu śmierci Freud zaproponował o wiele atrakcyjniejsze rozwiązanie, sugerując, że sadyzm i Eros są pomieszane z instynktem śmierci. Ale również to rozwiązanie nie wydaje się zadowalające. Po pierwsze dlatego, że nie wyjaśnia zjawiska sadyzmu nieseksualnego, a po drugie, że w najlepszym razie może być ono użyteczne przy wyjaśnianiu sadyzmu destruktywnego. lecz nie sadyzmu zwykłego. Jednak głównym mankamentem takiego rozwiązania jest brak w jego obrębie odróżnienia pomiędzy pojęciami: sprawowanie kontroli - omnipotencja. destrukcja - nekrofilia.
Na podstawie klinicznych, jak również społeczno-psychologicznych danych, doszedłem do wniosku, iż sadyzm stanowi formę silnej personalnej więzi, w której sadysta ma silną potrzebę pozostania władcą drugiego człowieka, aby w ten sposób stworzyć z nią całość. Krótko mówiąc, określenie to dotyczy szczególnego rodzaju więzi „symbiotycznej”. Sadysta chce i potrzebuje drugiej osoby do zrealizowania swojej namiętności, a nie do kochania. Jest on zachłannie przywiązany do drugiej osoby na swój własny, sadystyczny sposób. I z tego to właśnie powodu sadyzm, podobnie jak inne formy silnego przywiązania, bardzo łatwo pobudza i miesza się z genitalną seksualnością.
Odczuwam potrzebę, by zająć się szczegółowiej pismami Herberta Marcusego z dwóch powodów. Po pierwsze, zajmuje on całkowicie przeciwne stanowisko do tego. które prezentuje moja praca, chociaż pod pewnymi względami istnieje jakieś pokrewieństwo z moim krytycznym myśleniem, które przedstawiłem nie tylko we wczesnych pismach na początku lat trzydziestych, ale również w Ucieczce od wolności i w następnych pracach. Myślę, że przedstawienie, chociaż w zarysie, niektórych z głównych teorii rozwiniętych przez Marcusego mogłoby pomóc w wyjaśnieniu mojego stanowiska zaprezentowanego w tej książce.
Drugim, ważniejszym powodem jest to. że Marcuse dokonując fałszywej interpretacji Freuda i Marksa oraz popełniając wiele innych teoretycznych nadużyć, wprowadza w błąd wielu czytelników, szczególnie tych z kręgu radykalnej lewicy. Uważam, że skutki takich nadużyć mogą być niebezpieczne. Jeżeli myśl radykalna przestanie być krytyczna i racjonalna, przestanie być „radykalna" (w sensie „sięgania do ostatecznych przyczyn”), a zacznie być awanturnicza lub będzie prowadzić do irracjonalnych działań. Ponadto, nowa lewica, podobnie jak prawie całe współczesne pokolenie, niezbyt dobrze zna literaturę opisującą przeszłość, i zapoznając się z wypaczonym Freudem i takimż Marksem nie znajdzie pomocy we właściwym zrozumieniu związków z humanistyczną i rewolucyjną tradycją.
Niełatwo mi oskarżać tak inteligentnego człowieka i takiego erudytę jak Marcuse. autora znakomitej i głębokiej pracy pt. Rozum i rewolucja, o błędną interpretację prac. które poddaje analizie. Ponieważ jestem pewien, że nie dokonuje on tych wypaczeń dobrowolnie i intencjonalnie, zakładam, że musiały zaistnieć jakieś