wośei i dopiero te dwa bieguny będą się w miarę rozwoju przeciwstawiać. Świat zewnętrzny będzie się ■obiektywizował <w miarę, gdy „ja” /będzie się konstruowało jako aktywność subiektywna, czyli wewnętrzna.
Takie założenie „płaszczyzny", jakby poza światem, sugeruje fałszywy obraz niemowlęcia, które jest już cząstką, niezróżnioowaną całością tego świata, z której zacznie się wyodrębniać jatko ciało i psychika. Przyjęcie terminu „egocentryzm” kładzie od razu nacisk na indywidualność dziecka i jego zamknięcie się w sobie. A przecież ten okres synfcretyzrmi można by równie dobrze nazwać „uniwersalizmem”, podkreślając przynależność do świata. Dwa bieguny początkowo stanowią jedność i Piaget ma rację, twierdząc, że będą się one oddalały od siebie aż do powstania relacji ja— —świat, zakwestionować jednak trzeba punkt wyjścia.
Teorię Pdageta krytykowali już psychologowie radzieccy, amerykańscy psychologowie społeczni, antropologowie kultury, zarzucając mu, że nie brał pod uwagę kulturowych uwarunkowań rozwoju, wyizolował nie tylko proces myślenia i mowy, ale i całą osobowość dziecka .od jego związków z otoczeniem. Narodziny inteligencji dokonują się bez pomocy i kontaktu z rodzicami czy opiekunami.
W tym kierunku idzie również krytyka Denzina, który podkreśla, że Piaget badał izolowane dzieci metodą kliniczną, dlatego rozwój mowy zaczyna się jego zdaniem od monologu, mówienia do siebie, także i w sytuacji towarzyskiej, w kontakcie z innymi. Prawie do 7 roku życia toczą się tylko monologi zbiorowe, wykazujące, że dzieci nie umieją się jeszcze porozumiewać za pomocą mowy. Badania Denzina traktują rozmowę jak interakcję i rejestrują wiele aktów komunikacyjnych już od 8 miesięcy życia wzbogacanych słowami, uczeniem się mowy. On również obserwuje mo-
W tej pięknej przenośni poetyckiej, sformułowanej przez G. Meada (1975), zawarta jest jego idea jedności świata i człowieka, oparta na ustawicznym dialogu człowieka z przyrodą, innymi ludimi i ze sobą. Wymiana doświadczeń i porozumienia trwa przez całe życie, wzrasta znaczenie symboli, bogaci się system językowy, hierarchizują pojęcia i problemy, aż staje się możliwe porozumienie całej ludzkości ze sobą. I to jest wizja przyszłości nazwana „wszechświatem rozmowy”.
uriogi dziecince, ale rozpatruje je na tle całokształtu komunikacji dziecka z otoczeniem i zgodnie ?. jego intencją jak i koncepcją G. Meada trzeba by zrezyg-nować z pojęcia egocentryzmu i określić linię rozwojową jako idącą od dialogu do „wszechświata rozmowy”.
Człowiek, zdaniem G. Meada, jest najpierw partnerem dla innych, jego „ja” jest początkowo przedmiotem, aż dzięki społecznym interakcjom stanie się podmiotem, nabierze osobowego charakteru. Powstanie „uogólnionego innego” warunkuje powstanie „ja”. Świat nabiera znaczenia dzięki porozumiewaniu się partnerów w działaniu. „Ja” postrzega siebie tak, jak je widzą partnerzy i dopiero później przekształca się w „ja” podmiotowe, rdzeń osobowości. Doświadczenie jednostki jest zawsze również częścią osobowości partnera 5 wzajemnie.
Taka koncepcja ujmowania stosunku człowieka do świata jest znacznie bardziej nowoczesna i bliższa koncepcjom marksisto wafle im. Już H. vam Lier (1971) pisał, że umysł człowieka nie jest realnością samowystarczalną, zdolną do osiągnięcia prawdy, chwyta on wszystkie rzeczy i siebie w działaniu, które jest ciągłym dialogiem ze środowiskiem. Świat nie jest gotowy, tylko staje się, człowiek jest niedopełniany, jego osobo-
81
• Miller — Socjalizacje ...