Rogersa jest pobudzanie samodzielności pacjenta, za- ! miast poddawania go zewnętrznemu działaniu (korektywnemu. Rogers nawet rozmowy prowadzi, nie kierując nimi, nie doradza, nie ocenia, natomiast pobudza j do myślenia i samodzielnego wyjaśniania swoich za bu- j rżeń. Stąd też jego terapia jest znana jako terapia „skierowana na 'klienta'*.
Całość koncepcji rozwoju osobowości Rogersa prowa-dzi go do próby określenia „dobrego życia" oraz budowy lepszej przyszłości, i ta część stanowi słabą część jego teorii. Dobre życie jest, jego zdaniem, nie stanem, 1 lecz procesem, kierunkiem, a nie przeznaczeniem, przejściem od tendencji obronnych ku otwarciu się na do- ! świadczenie, na życie pełne, operujące większą liczbą informacji o społeczeństwie i o sobie. Człowiek jego zdaniem uczy się wówczas postrzegać własne sytuacje nie tylko według zasad sprawdzonych w przeszłości, ] ma większą swobodę wyboru i decyzji oraz większą szansę uzyskania harmonii w stosunku z innymi i ze sobą. Posiadając większą odwagę istnienia, pejŁniej wykrywa i wykorzystuje swoje możliwości, wskutek czego zwiększa intensywność swego rozwoju.
Podstawę tego obrazu „dobrego życia" stanowi głęboka interpretacja postawy jednostki wobec życia, ale brak mu konfrontacji z życiem i kulturą Ameryki. Świat subiektywny nie został powiązany ze światem obiektywnym, z zadaniami i konfliktami społecznymi Obraz życia nakreślony jest jednowymiarowe, tylko psychologicznie. Błędne jest przekonanie typowe dla zachodnich psychoterapeutów, że zdrowe jednostki zmienią świat, że zmiana społeczeństwa może dokonać się bez zasadniczych reform ekonomiczno-społecznych.
Inaczej ujmował problem życia Wiktor Franki (1978), którego psychoterapia opiera się na analizie
egzystencjonalnej. Jego zdaniem człowiek jest bytom, dążącym do osiągnięcia celu, do znalezienia sensu życia. Uważa on, że trzeba się zastanawiać nie tylko nad tym, czego ktoś oczekuje od życia, ale i nad tym, czego życie oczekuje od niego. Wydawałoby się, że zostaną tu poruszone pewne motywy społeczne, autor jednak traktuje je jako problemy metafizyczne. 1 chociaż słusznie, zajmując historyczny punkt widzenia, twierdzi, że każda epoka ma swoją nerwicą, a teorią Freuda wiąże on z frustracją seksualną tych czasów, to trudno się z nim zgodzić, że po 11 wojnie światowej mamy do czynienia z powszechną frustracją egzystencjalną. Nie dotyczy ona przecież całego świata i należałoby zaznaczyć różnice zachodzące w sytuacji politycznej, narodowej, religijnej różnych krajów na święcie.
Bez wątpienia także w Polsce spotykamy zjawiska poczucia jałowości, beztreściowości życia, znamionujące pustkę egzystencjalną, która zdaniem Frankla jest wyrazem frustracji egzystencjalnej, łatwo przechodzącej w nerwicę czy depresję, albo tendencję do samobójstwa, ale nie dają się one w taki sposób zinterpretować, jak to zrobił Franki.
Franki dostrzega cztery objawy frustracji egzystencjalnej jako choroby ludzkości: 1) fatalizm — oparty na przekonaniu, że celowe działanie jest niemożliwe, bo los człowieka jest z góry przesądzony, 2) egzystencja prowizoryczna — życie z dnia na dzień, dlatego, że nie wiadomo, jak długo świat przetrwa wobec możliwości atomowej zagłady, nie wiadomo, czy nie nastąpi jakaś lokalna katastrofa, 3) myślenie kolektywistyczne — w znaczeniu myślenia zuniformizowanego, powtarzanie cudzych opinii, stanowiska bezosobowego bez ponoszenia odpowiedzialności za to, ©o się mówi, 4) fanatyzm,
171