180 WACŁAW BERENT
kiedyś wszystko przebaczą, wszystko wyrozumieją i jeszcze z błogosławieństwem wspomną. Takeś marzył. I zawiodłeś się!... Widzisz, takie kwiatki na śmietnikach trudno się udają, one z piersi ludzkich wyrastają. I nie gnojem się żywią, lecz krwią swego twórcy... Zrozumiałeś?... Krwi sztuce potrzeba, krwi i bólu!37... He!-he!-he! — biedny Jelsky, biedny! I głupi!... Bądź wesół, Jelsky, i pielęgnuj dowcip. Jużeś mi więcej — niepotrzebny!...
Jelsky bladł, bladł przeraźliwie; dygocące wargi mięły wraz ze śliną jedno krótkie słowo.
— Łotr! — spadło wreszcie z ust.
37 Aluzja do słów Zaratustry „Ze wszystkiego, co czytam, lubię tylko to, co krwią było pisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest duchem". (F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 43).
Jelsky pozostał sam. Wokół cisza była i pustka; dudnia-ło tylko miasto gwarem swym monotonnym i szumiało w uszach. Gdzieś na wieży wysokiej ocknął się zegar prastary, zazgrzytał ciężko i nową, nikłą godzinę dziejów głucho wydzwonił. Grały zegary w ciszy nocnej, płynęły echem ponad miastem, wysoko, coraz wyżej, niby żurawich lotów podniebne skargi, i wlokły za sobą cały czasu płynącego smutek: i nadzieje zawodne, i troski rozpaczne, i żale spóźnione, i wspomnień krótkiego szczęścia ostatnie przebłyski. A zbierały zewsząd śmierć!
Jelsky czuł, jak dławi go w tej chwili nieobjęty wprost ogrom własnej i cudzej niedoli, ta straszna niemoc ludzkiej rozpaczy, której losy nie użyczyły głosu; czuł, że jego skarga niema pada w otchłań czasu, niby te godziny, co się górą poniosły, ciągnie ponad tym potwornym mrowiskiem ludzi krwawa i milcząca i wlecze za sobą połamane skrzydła1.
„Jam już dokonany!” — pomyślał.
Na ulicy potoczył się z łomotem ciężki, ładowny wóz i przyniósł ze sobą głuchą, szarą trzeźwość jawy.
Próbował mimo wszystko poprawić felieton o Yvecie, ale ta praca sama z rąk mu wypadła. Już się do snu zamierzał układać, gdy spostrzegł na stole kilka zeszytów pozostawionych przez Mullera. Pochwycił je chciwie. Na okładce pierwszego rzuciło mu się w oczy grubymi literami wypisane zdanie:
połamane skrzydła — symbol poety z wiersza Baudelaire a Albatros.