cznych sil produkcyjnych nie posiada” : przeciwnie, z korzyścią jest dla kraju kupować taniej potrzebne mu towary za granicą niż drożej produkować je u siebie. Sam nadejdzie taki czas, kiedy ludność i kapitały wzrosną do tego stopnia, że już w rolnictwie pomieszczenia nie znajdą, a przeto zaczną przepływać do miast, do rękodzieł, do handlu.
1, Jeżeli się polepszy położenie rolników do tego stopnia,iż większa ich część, jeżeli nie własność gruntową, to kapitały posiadać będzie, i że stopa zarobków robotników gruntowych dobry byt im zapewni, natenczas powstanie przemysł narodowy i zacznie czynić postępy ku udoskonaleniu, lecz kolej tychże postępów zależeć będzie od tego, jak dalece administracja wewnętrzna kraju zostawi rzeczy w naturalnym porządku”98.^!
Skarbek, w krytyce etatyzmu mniej od Krysińskiego bezwzględny, dopuszczał wprawdzie, że kosztem publicznym mogą być prowadzone niektóre zakłady dla kraju niezbędne, a zdolność kapitałów prywat-1 nych przekraczające. Tak na przykład „potrzeba konieczna płodów! kopalnych, których drogą handlu taniej dostać nie można, niepionnal nadzieja odkrycia obfitszych kopalni i czasem potrzeba zatrudnienia I rąk pracujących mogą być powodami do utrzymywania górnictwa, I które żadnych czystych dochodów nie czyni”99. Ale to uważał za wyjątek od zasady ogólnej. Sama nawet akumulacja skarbowa zdawała f mu się pozorną, skoro przy twardym poborze fiskalnym kapitały I państwowe powstają nader często już nie ze ściąganej nadwyżki I dochodów, lecz kosztem kapitałów czynnych, a przez rząd oderwą-1 nych od korzystniejszej reprodukcji. Korzystniejszej dlatego, że na-1 kłady i koszty produkcji rządowej, obciążonej rozbudowaną ad mi- \ nistracją, nadzorem i kontrolą, są zawsze wyższe niż prywatnej .
Co więcej, ekonomiści i publicyści nasi podejrzewali — i zapew-1 ne nie całkiem bez racji — że owe imponujące rządowe budowle | i machiny wznoszone były w pewnej mierze ze względów prestiżo-wy eh. Podejrzewali, że tworzyły one „strukturę pozorną”, by przy* | wołać tu określenie, jakiego w innej epoce użyto dla nacechowania I imprez Tyzenhauza1. Najwięcej wątpliwości budziły forsowane przez |
^ F. Skarbek, Ogólne sasędy, t. II, ł. 78, 88—89.
Ibidem, s. 83; podobnie D. Krysiński-, List do A. Gliszczyńskiego, loc. cit., I. 9.
** F. Skarbek, Ryt ogólny nauki finansów (1824), w: Pisma pomniejsze, t. I, s. 317.
100 F. Skarbek, Ogólne zasady, t. II, a. 209-210.
101 Tak Stanisław August w liżcie do Wolmcra z 1779 r., wg: S. Koidatkowski, Antoni TysenMmsptd*** | 122 padworny liuwski, t. II, Londyn 1971, a. 299-300.
Lubeckiego rządowe inwestycje górnicze i hutnicze, ostro zaatakowane przez liberalną opozycję na sejmie 1830 roku. Wkrótce potem, po wybuchu powstania, nie przebierający już w słowach Krysiński wyszydził „tę całą kosztowną, bo ogromne miliony pożerającą, razem boleść i pośmiewisko wzbudzającą górniczą fantasmagorięi.przyrównał ją do przędsięwziętej w tymże czasie renowacji małych miast Królestwa, która jego zdaniem na tym polegała, że porobiono „w nędznych, słomą pokrytych miejskich chatach murowane fronty, które [...] podobne do publicznych czerwoną farbą powleczonych nierządnic ukrywały całą sromotę i bezwstyd wewnętrzny”102.
^Mochnacki, pisząc na emigracji swą historię powstania, tak oto podsumował całość polityki przemysłowej Lubeckiego: „W dzisiejszym stanie nauki gospodarstwa narodowego nie podpada zaprzeczeniu, że rząd na sposób użycia krajowych kapitałów wpływać nie powinien. Fabryki zbogacają naród, jeżeli same powstają. Fabryki, które rząd zaprowadza, które by bez rządu nigdy nie powstały, fabryki wypływające z systematu prohibicyjnego .stają się klęską, konsumentów, szkodzą naturalnemu, miejscowemu przemysłowi. Ta jest reguła powszechna.” I dalej ciągnął: „Nie od dachu podobno, lecz od fundamentów stawiają się budynki. U nas przed przemysłem rękodziełnia-nym idzie rolnictwo i dopóki kraj nie odzyska swej niepodległości, póki wszystkie jego płody nie wejdą w handel wewnętrzny, poty daremne będą wszelkie usiłowania pomknienia go naprzód na drodze przemysłowej. W Polszczę tych tylko rąk do fabryk użyć można, które od ziemi zbywają”103.
Te dwa ostatnie świadectwa zaciekłych Lubeckiego przeciwników politycznych mogą być uznane za stronnicze. Mochnacki nadto miał jeszcze w sobie wiele z polskiego szlachcica, czującego wrodzoną do handlu i przemysłu niechęć. Wolny zupełnie od tych podejrzeń jest wspomniany już w poprzednim rozdziale Jan Ludwik Żukowski, gorący rzecznik industrialnego postępu. A i on przecież w dziele swym ż roku 1830 dał upust obawom, że przemysł fabryczny — na przykład bawełniany — „przesadzony” do Królestwa dzięki rządowej protekcji, wcale nie musi stać się zaczynem rozwoju. „Lecz wyznajmy — pisał — czy w chwalebnym zawodzie podniesienia narodowego 2 1
12
M Mochnacki, Powitani* narodu polskiego w roku 1930 i 1831, r. I, Warszawa i<184, s. 179-181.
102 D. Krysiński, [Niektóre uwagi nad ministerstwem skarbowym J. O. Księcia Lubeckiego], w: 1Wybór pism, s. 147-148.