ników Sprawy, bawił naonczas w Marsylii Pewnego dnia, gdy kąpał się w morzu, usłyszał ponoć głos: „Ram do Rzymu”. Posłusznie udał się więc w podróż i w bramach Wiecznego Miasta spotkał wygnanego Mistrza. Mistrz wręczył mu pismo, Ram zaś dotarł do papieża, któremu pismo przedłożył. Tak to sama opatrzność w cudowny sposób poparła Sprawę Mistrza Andrzeja...
Towiański w swej odezwie do papieża domagał się reformy Kościoła, napełnienia za-stygłych form żywą treścią, żądał rehabilitacji uczucia, uznania możliwości bezpośredniego i intymnego, bo spełniającego się w duszy kontaktu człowieka z Bogiem, swobody sumienia, nie krępowanego literą przepisów i zewnętrzną presją. Słowem — domagał się pełnej interioryzacji kultu.
Apologia wolności wewnętrznej musiała jednak wyrazić się obiektywnie w negacji spe-tryfikowanych instytucji konfesyjnych i zreifi-kowanych wytworów kultu. Istnieć w dotychczasowym Kościele, to z tak pojmowanej wolności rezygnować i jej zaprzeczać. „Chrystus — notował E. Geritz słowa Towiańskiego przyniósł wolność na świat, duchowi wolny polot nadał, a tu przeciwnie, wszystko starano się wziąć w karby... Sama spowiedź stała się piętnem upokorzenia, klauzury zakonne i dyscypliny jakby więzienia i kary...” 13 Program restytucji wolności wymagał więc aktu destrukcji, choć się na nim — jak zobaczymy ‘— nie kończył.
W rzeczywistości tedy program Towiańskiego radykalnie kwestionował sens istnienia Kościoła w jego dotychczasowej postaci. Została przecież podważona wizja Kościoła jako koniecznego pośrednika pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Została też zanegowana idea hierar u MAM w Paryżu, Rkps 853.
Chicznej organizacji, zamknięta w instytucjonalnym kształcie. Cl. którzy „narzucają do wierzenia mniemanie, że Chrystus Pan nie może na świecie czynić inaczej, jak tylko przez nich, albo za ich potwierdzeniem”, są jedynie uzurpatorami, którzy „urząd Kościoła... stawią na miejsce Chrystusa Pana i wy-zuwają go z tronu jego”u. Opatrzność może przecież realizować swoje zamierzenia poprzez każdego człowieka i może obdarzać ludzi misją, nie licząc się z ich instytucjonalnym usytuowaniem. W rozdziale łaski Bóg nie kieruje się wszak pozycją człowieka, lecz jego wewnętrzną wartością. „Bóg dotychczas przez robaczki nie działał — relacjonował A. Chodźko nauki Towiańskiego — ale czyż nie jest w mocy bożej działać przez nich? Rzucony łachman podejmuję z błota ulicy, obwijam rękę, uderzam mieczem, i potęga ramienia przepuszczona przez łachman zwycięża. Otóż i potęga ramienia Pańskiego, przepuszczona przez osobę wybrańca — kimkolwiek on jest — , zwycięży 15.
, Zresztą idea została ugruntowana historiozoficznie. Otóż pomiędzy światem istniejącym a perspektywą świata przyszłego nie ma żadnego samoistnego przejścia. Towiański epokę historyczną nazywał „kręgiem”. Już sama ta forma słowna wskazuje, że widział w niej strukturę zamkniętą i zakończoną, w której nie znajdują się przesłanki, pozwalające na jej przekroczenie. Następstwa epok nie można więc tłumaczyć samoistnym mechanizmem historii ziemskiej. Jest ono zawsze faktem irracjonalnym i cudownym. Powoduje je siła, która wkracza do historii z zewnątrz. Jest nią opatrzność. Ona to, niczym gest ręki przesuwający paciorki różańca, wprawia historię
a Towiański: Pisma wybrane t. II, wyd. cyt., s. 44. A Mickiewiez: Dzieła wszystkie, t. XI, s. 165.
91