Nierzadko w tym drewnianym, już nie nowym domu, spotyka się z zapadnięciem zmroku różnego typu stonogi. Ta nie należy do największych, i daleko jej do najbardziej jadowitych. A... trzyma się dzielnie, lecz nie może zdobyć się na oderwanie od niej wzroku ani na żartobliwy uśmiech, który wyraziłby jej wstręt do stonóg.
Frank, nie odzywając się, znowu spogląda na A... Potem cicho wstaje z krzesła, trzymając serwetkę w ręku. Skręca ją w supeł i zbliża się do ściany.
A... oddycha jakby nieco szybciej, ale być może jest to złudzenie. Jej lewa ręka coraz mocniej zaciska trzonek noża. Delikatne czuł-ki kołyszą się coraz szybciej w obie strony.
Nagle odwłok wygina się i owad zaczyna ukośnie schodzić ku ziemi, z maksymalną szybkością, na jaką stać jego długie nogi, ale zwinięta w supeł serwetka spada na niego jeszcze szybciej.
Ręka o smukłych palcach zacisnęła się na trzonku noża, lecz rysy twarzy pozostają nieruchome. Frank odrywa serwetkę od ściany, nogą rozgniata coś na posadzce z kafli, przy samej listwie.
Na wysokości mniej więcej metra od ziemi pozostaje odciśnięty ciemny kształt, mały łuk skręcony w znak zapytania, na wpół zatarty z jednej strony; wokół niego, tu i ówdzie, widać drobniejsze ślady; A... nie odwróciła jeszcze od nich spojrzenia.
Po rozpuszczonych luźno włosach szczotka opada w dół, wydając lekki odgłos podobny do dmuchnięć i trzasków. Ledwo znajdzie się na dole, już szybko powraca ku głowie, spada na nią całą powierzchnią włosia, by znowu ześliznąć się po czarnym gąszczu i jej rączka owalna, koloru kości, niezbyt długa, cała prawie ginie w dłoni, która mocno się na niej zaciska.
Jedna połowa włosów opada na plecy, drugą ręka przerzuca do przodu, przez ramię. W tę stronę (stronę prawą) pochyla się głowa, by włosy łatwiej poddawały się szczotkowaniu. Za każdym razem, gdy szczotka uniesiona w górę spada na włosy leżące na karku, głowa pochyla się jeszcze bardziej i znowu prostuje z wysiłkiem, podczas gdy prawa ręka, która trzyma szczotkę, oddala się w przeciwnym kierunku. Lewa ręka, luźno przytrzymująca włosy — między nadgarstkiem, dłonią d palcami — zostawia na chwilę szczotce wolne przejście, i znowu się zamyka, zgarniając pasma pewnym, płynnym, automatycznym ruchem, podczas gdy szczotka sunie dalej wzdłuż włosów aż do samego ich końca. Odgłos, zmieniający się w miarę jak szczotka przebywa swą drogę, teraz jest już tylko suchym trzaskiem, niezbyt silnym, którego ostatnie wyładowania następują w momencie, gdy .szczotka dobiegłszy końca włosów, rozpoczęła już kolejny z cyklicznych odcinków .drogi, rysując w powietrzu stromą
45