teksty powstały obok akademickiego planu zajęć, z okazji specjalnych, jak „dzień uczelni" albo zaproszenie na któryś z Szacownych Uniwersytetów. Inne? nie miały debiutu przed studentami, zostały dokomponowanc przy moim biurku. Dotyczy to, paradoksalnie, wtrętów półprywatnych, quasi-biograficznyc.h, których nie robiłam „na żywo". Decyduję się na ich wprowadzenie, mimo (dlatego) że rozbijają akademicka powagę. Wykłady zaplanowane jako książką tracą wiele ze spontaniczności; trzeba im spontaniczność dobudować. Wykłady gender studies nie różnią się od innych: wymagają przerywników. Dlatego wprowadziłam w' piśmie więcej takich, których nie? było w mowie, rezygnując z tych faktycznie wypowidzianych, czytelnych tylke> w konkretnej, dydaktycznej sytuacji. Feministyczne memienie (okazuje się w tym znów podobne do nowej dydaktyki uniwersyteckiej) ejbliguje także eie> rozbijania gatunków, a więc te>, co gdzie indziej poze)staloby na marginesie, ja wprewadzam w tekst główny i jestem w tym działaniu śmielsza, gely nie mam skonkretyzowanego audytorium.
Idealny według mnie wykład łączy wiedzę z doświadczeniem; literaturę z życiem. Wychoełzi poza akademickość i szuka kontakm ze słuchaczem/czylelnikicm. Pe>zwala „enletchnąć" mięelzy terminologią a nawiązaniem do te?go, co zna student, daje? mu też e>rien-taerję w tym, co się aktualnie wydaje, a do czego najczęściej z powodów ekonomicznych (brak śrr>elkówf na zakupy w prywatnych kiesze-niaeii i biblieuekach) nie de>ciera.
Chcę wytłumaczyć się z jednej jeszcze cechy tego tekstu. Pracę akademicką i krytyczną traktuję jake> dopełniające się zaelania. Starałam się pokazać, jak obie te rede wspeiłistnieją, także? ellatego, iż dopasewanie? literaturoznawczego instrumentarium do zabaw mniej herme?tycznych interesuje dziś studenta i każde?go, kto szuka wiedzy, unikając sytuacji stawiających go w roli nie?śiniałege> ucznia. Słuchae^/czyteinik „chce zrozumieć" i potrze?huje rozpoznawal-nege> kontekstu. Te> ełla niege> opuszczam bibliotekę i miejsce przy biurku, zanurzam się w kulturę masową, czytam nowe powieśei, myślę o społeczeństwie; jemu udzielam rad w sprawie kultury i życ ia. Dydaktyka uniwersytecka musi sprostać wyzwaniom czasu, tym bardziej książka, jeśli ma znaleźć czytelnika. Mówiący profesor przyciąga snidenta groźbą niezaliczonego wykładu, nieuzyskanych punktów. Za książkę trzeba dobrowolnie zapłacić.