Skóra cierpnie na samą myśl o pewnym strasznym dworze, który odwiedziliśmy z? nąs:g||jlautobusową wycieczką. Już od początku było przerażająco. B Bileciki - huknął nam nad uszami potężny strażnik. -jj|kie bileciki? - zdumiał się Krzysztof, ale nikogo to nie wzruszyło, bo Krzysztof zawsze się zdumiewa i nie potrzeba do tego żadnej' specjalnej okazji. Musieliśmy zatem kupić bilety figowe. A kiedy już podchodziliśmy do przejścia prowadzącego do zabudowań dworu, okazało się/i- • że bilety są nieważne. Przeterminowane, Zupełnie jak puszka ryb albo pęczek rzodkiewek. Rzuciliśmy się w stronę kasy, by jak najszybciej wymienić złe bilety na dobre, ale kasa była zamknięta na głucho, to jest na cztery spusty. -I Żądam wyjaśnienia tego olbrzymiego skandalu! Slraynik, który był słusznego wzrostu, ale za to trochę przygłuchy, spojrzał na nas z zaciekawieniem: - Koniec balu? Jakiego balu?
7• Andrzej rzucił przenikliwe spojrzenie spod wpółprzymkniętych
powiek. Gdzieś'wewnątrz czuł przytłaczający ciężar: wzburzenie wywołane przez nawrót przykrych wspomnień rzucało cień na jego zazwyczaj uśmiechniętą twarz.
&• Pejzaż wybrzeża był różnorodny: najpierw w oczy rzucał się żółty kolor nadmorskiego piachu, lekko przetykany białymi
28