Nagle Gudrun wybuchła gromkim śmiechem.
- Spójrz, ale się upaprałam. Zawsze to samo ze spaghetti! - po brodzie spływała jej czerwona nitka sosu.
- Właśnie, niektórzy nigdy się nie nauczą! - rzuciła żartobliwie przyjaciółka.
Maja poczuła miłe odprężenie.
- Mam na deser jeszcze serek owocowy- oznajmiła Ella.
- Dawaj go tutaj! - Gudrun pociągnęła łyk czerwonego wina.
- Pomóc ci sprzątnąć ze stołu?
- Nie, nie, sama sobie poradzę!
Maja była szczęśliwa, że znowu może się trochę poruszać. Czy ma wziąć serek? Świeży serek z malinami! Minimum dwieście kalorii. Ale prawie nie tknęła makaronu. Właściwie może sobie jeszcze pozwolić na taki deser. Poza tym nie chciała, żeby nagle zwróciły na nią uwagę. Nie, tak naprawdę marzyła o tym, ale nie z powodu jedzenia. Wszystko szło całkiem nieźle. A może tak jej się tylko wydawało? Trudno przecież zajrzeć do czyjegoś wnętrza, pojąć, co ludzie tak rzeczywiście sobie myślą, czego pragną, czego oczekują od innych.
Kiedy skończyły deser - Maja spałaszowała serek, jakby nigdy w życiu nie jadła czegoś równie smakowitego - Gudrun zagadnęła ją
- Po moim odczycie wzięłaś wizytówkę. Dla przyjaciółki, jak powiedziałaś. Czy sądzisz, że będzie chciała porozmawiać ze mną o swoich problemach?
U
Ityło już dobrze po północy, ale Maja nadal leżała w łóż-lui, nic mogąc zasnąć i gapiła się w sufit. Nad jej głową światło lol.ii ni ulicznej wyrysowało gondolę. Gondolę, na której moż n i popłynąć Imn daleko. Gdzieś donikąd. Do krainy nieważko < i, lio jedzenia i picia, do krainy pełnej pięknych marzeń.
•' '•lynzala, jak mai ka stwierdziła kiedyś, że marzenia to „bu janie w obłokach”. Maja zapragnęła zanurzyć się w takim obłoczku, puszystym, pachnącym i delikatnym.
Myślała o rozmowie z Gudrun Gunther. Potem o filmie Buntownik z wyboru.
Próbowała to wszystko jakoś sobie uporządkować.
Zaczęło się od niewinnego pytania psychoterapeutki, czy „przyjaciółka” Mai nie chciałaby porozmawiać z nią o swoich problemach.
Dziewczyna w mig pojęła, że Gudrun nie kupiła kłamstwa o „przyjaciółce”. Jednakże to wcale nie było takie złe. Najważniejsze, że nie musiała mówić w pierwszej osobie. „Ja” jest przerażające, niebezpieczne, zbyt intymne.
Na początku zlękła się, że Gunther tak bez ogródek przeszła do rozmowy o problemach jej „przyjaciółki”, ale szybko zapanowała nad sobą.
- Spędziła pani dwa lata w klinice psychiatrycznej. Czy pani zdaniem to jedyny sposób, żeby pomóc mojej przyjaciółce? To znaczy, jeśli ona w ogóle pozwoli sobie pomóc.
- Widzisz, od razu trafiłaś w sedno - stwierdziła z uznaniem Gudrun Gunther. - Musi sama tego chcieć. Dopiero wtedy, kiedy człowiek uzna swój problem, może się z nim uporać. Myślisz, że już do tego dojrzała?
Maja przypomniała sobie listę objawów anorexia neruosa. Jedenaście razy musiała odhaczyć „tak”. Pomyślała o zamykającym ją zdaniu: „Zaznaczenie ponad pięciu «tak» stanowi już sygnał, żeby poważnie zaniepokoić się stanem swojego zdrowia”. I na ostatek jeszcze to pytanie: „Czy nie czas przestać się bawić w chowanego?” Nie żeby naprawdę martwiła się swoim zdrowiem, ale była zmęczona. Zmęczona ciągłym liczeniem kalorii, tym całym teatrem i trybem życia.
- Tak - odpowiedziała cicho. - Wydaje mi się, że ona dostrzega swój problem.
- Od jak dawna twoim zdaniem cierpi na zaburzenia łak-uienia?
„Zaburzenia łaknienia to zawsze lepiej niż anorexia ner-nosa”.
Ale pytanie zaniepokoiło Maję.
97