^M^śsięja": . ____
strzegą Strażnik, wieńczy, po kilku innych mylnych sygnałach świetlnych, procesja, która przy światłach pochodni odprowadza Eumenidy do ich nowego domu w Atenach i w rzeczy samej oddaje we władzę człowieka, który jeśli to zrozumie, „uwolni od cieipienia”.
Pozycja postaci drugoplanowych, w tej sztuce wyższa, bynajmniej nie podkopuje pozycji chóru. Połowa sztuki ma charakter liryczny. Pierwsza pieśń, obejmująca ponad dwieście wierszy, zajmuje w przedstawieniu dwadzieścia minut. Wyartykułowana jest w czterech wyraźnych częściach, które my możemy wyodrębnić jedynie dzięki zróżnicowanemu metrum, zaś pierwotna grecka publiczność również dzięki figurom tańca i muzyce2. Pieśń obmyślona na taką skalę nie może stanowić jedynie zapowiedzi akcji, ani też być zwykłym ornamentem: w istocie rzeczy kładzie solidne, jak tylko to możliwe, fundamenty pod całą trylogię. Zasługuje więc na uwagę.
Rozpoczyna się sześćdziesięcioma wersami w anapeście, regularnym rytmem marszowym. Oto minęło już prawie dziesięć lat, od czasu gdy dwaj synowie Atreusa, posłowie zemsty (Dike), wyruszyli na Troję, by wymierzyć karę za zbrodnię Parysa. Zostali wysłani przez Zeusa. Gdy któryś z bogów — Apollo, Zeus bądź Pan - posłyszy krzyk orła okradzionego z piskląt, wysyła Erynie, by to pomściły. Tak i Zeus wysłał dwóch królów, by wzięli odwet za zło, jakie Parys wyrządził Menelaosowi - pomścili je na wojnie krwią zarówno Greków, jak i Trojan. Jednakże w drugiej części kompozycji pojawia się przeszkoda, złowróżbny znak dwóch orłów biesiadujących przy zwłokach brzemiennej samicy zająca. Gwałt wywołał oburzenie Artemidy; wieszcz obawia się, że ta bogini, w gniewne przeciwko skrzydlatym orłom swego Ojca, może zażądać ofiary, jaką zrodzi w domu zapiekły gniew, uffistę, przeciwko wodzowi armii.
Ponieważ Agamemnon to dramat napisany w obcej nam skali, niech nam będzie wolno w tym miejscu dokonać przeglądu sytuacji. Wojnę wszczyna Zeus. Jednakże do tego, by trwała, nie chce dopuścić inne bóstwo - chyba że na takich warunkach, iż przyniesie zemstę na tym, kto wojnę prowadzi. Artemidy nie obchodzi to, co Agamemnon zrobił, lecz to, co zrobić zamierza. Aj-schylos (który wiernie trzymał się źródeł, bardziej niż Szekspir), chcąc to uwypuklić, zmienia uznaną wersję mitu. To właśnie Agamemnon rozgniewał Artemidę tym, że ustrzelił jednego z jej jeleni, i że się tym chełpił. Ajschylos nie wspomina o jeleniu, bo nie miałby z tego żadnego pożytku, mówi natomiast o orłach, i to nie Agamemnona, lecz Zeusa, i jego ucztujące orły mianuje przyczyną gniewu Artemidy, a przynajmniej tak na razie to widzimy. (Znawcy historii religii greckiej komentując niniejsze rozważania orzekli, iż jest niemożliwością, by A :"chylos coś takiego mógł mieć na myśli. Jedyna odpowiedź, jaka przychodzi mi ńa myśl, to to, że z pewnością to powiedział.)
Warunki Artemidy są takie, że Agamemnon musi zrobić coś, co pogrąży go w gniewie, pfjns-, i zemście. Czyżby była bardziej wtajemniczona od Zeusa? Bynajmniej, Prometeuszem nie jest. Ajschylos więcej o niej nie wspomina; Zeus wcale jej nosa nie uciera. Przeciwnie, wyraźnie jest powiedziane, że wszy-
| Zob. s. 111 i nast. niniejszej książki.
_________
stko odbywa się za sprawą Zeusa, przyczyny wszystkich rzeczy (1481-1489) [1484-1487], a zatem także i to, co Artemida obmyśliła na Agamemnona. W dalszej części trylogii natrafiamy na coś w rodzaju wojny domowej wśród bogów, ale nie w tej sztuce i nie dotyczy ona Artemidy. I Artemida, w rzeczy samej, nie jest bardziej „wtajemniczona” od Zeusa czy Apolkma, o którym słyszymy w dalszej części sztuki: każde z nich niszczy bezlitośnie.
Dlaczego Artemida domaga się ofiary? To, co pobudza jej gniew, to niczym nie usprawiedliwione niszczenie życia, którego dopuściły się orły: nie to, że jedzą zająca—wszak orły jeść muszą- ale że zjadają także nienarodzone młode. W tym porównaniu chodzi o bezwzględne niszczenie życia, które ta wojna niechybnie spowoduje. Jest to nie tylko nieunikniona, ale także zapowiedziana część planu Zeusa: „na gród Parysowy śle Zeus, wiele trudów i walk - o niewiastę wszeteczną — i znojów, i nędz - gdy w zapasach kolano ugina się w pył, gdy oszczepów łamanych rozlega się trzask - i Danajom śród klęsk, i Trojanom gotując jednako...” (60-66) [59-66]. Co do Trojan, w trzeciej pieśni usłyszymy, że byli współwinni wraz z Parysem i cierpieli nieuchronną karę, ale że przynajmniej Grecy byli niewinni. Im poświęca dalej Ajschylos dwie ze swoich najbardziej poruszających strof (437-74): dzielni mężowie giną w tej wojnie „za cudzą żonę” — wojnie, którą sami Starcy uznali za niemożliwą do usprawiedliwienia (799-804) - zaś gniew ludu w Argos zwrócony przeciwko królowi jest tak zawzięty, że chór obawia się o życie króla. Byłby to naturalny skutek wojny, mimo że wszczął ją Zeus. A jeśli tak niepohamowany gniew z powodu zmarłych skierowany zostaje przeciwko Agamemnonowi, to jego przeciwstawieniem na poziomie zwykłej rzeczywistości będzie oburzenie, jakie Artemida odczuwa względem orłów. Tego rodzaju czyny nie uchodzą bezkarnie; „bogowie nie pobłażają tym, którzy dopuścili się rozlewu krwi” (462) - bogowie, a nie sama Artemida.
Ceną, jaką Artemida wyznacza, jest Ifigenia. Także i tutaj Ajschylos łączy legendy — jak najbardziej celowo i z wyobraźnią Z tym zastrzeżeniem, że Agamemnona, który nie po raz ostatni działa w zaślepieniu, nic skuteczniej nie mogłoby odstraszyć od wojny: jeśli już musi rozlać tyle niewinnej krwi za „wszeteczną kobietę”, niechaj najpierw przeleje niewinną krew swojej córki i poniesie konsekwencje swego czynu. Artemida w istocie postępuje z nim tak. jak później postąpi z nim Klitajmestra, kiedy namawia go, by przeszedł po rozesłanych chustach, ujawniając w ten sposób swoją winę. Ifigenia staje się symbolem bezwzględnie zniszczonego życia - to właśnie sprawią że chór drży
0 Agamemnona; z tego też względu zabójcą nie zostaje jakiś doprowadzony do wściekłości mieszkaniec Argos, lecz Klitajmestra. Zabijając Agamemnona świadomie mści się za swoje osobiste krzywdy, ale skoro „bo&_ wie nie pobłażają tym, którzy dopuścili się rozlewu krwi”, zaspokaja także gniew Artemidy
1 mści tych, którzy zginęli przed Troją. Ofiara Ifigenii to, w istocie rzeczy, najważniejsze z ogniw łączących historię trojańską z historią Atreusa.
Na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć w to, że Ajschylos miałby przedstawiać bogów, którzy w ten sposób postępują. Od tego jednak nie ma ucieczki. Zeus wszczął wojnę, żeby pomścić Menelaosa, a do walki wysłał Atrydów; a że i to zostanie pomszczone, gwarantuje Artemida, która nienawidzi zabijania:
71