46 < iiiinJriwKi ( Wchui
hipote/y nawet wtedy, gdy były bardzo atrakcyjne i wydawały się prawdziwe. I znowu: konkretna hipoteza nie była krokiem w kierunku odkrycia rodzinnej „prawdy”, lecz sposobem łączenia się z systemem rodzinnym. Mogliśmy więc przez pół godziny rozwijać piękną hipotezę, która włączała wszystkie elementy w system (będąc w ten sposób dobrą hipotezą systemową), by ją potem w parę minut odrzucić, jeśliby się okazała nieużyteczna.
Hipoteza jest wkładem w budowanie relacji terapeutycznej. Stanowi podstawę do rozpoczęcia konwersacji. Przez rozmowę terapeuta ujawnia swoje własne pomysły na temat tego, co się dzieje w rodzinie, oraz włącza się w rodzinę w sposób, który powoduje rezonans u wszystkich uczestników. Ten rodzaj rezonansu (kombinacja przekazu pozawerbal-nego, wypowiedzi słownych, pomysłów oraz hipotez) daje prawo uczestniczenia lub jest zaproszeniem do tworzenia nowego systemu. Wartość takiej hipotezy nie polega na jej prawdziwości, lecz na możliwości wywołania rezonansu u tych, których dotyczy. Wyobrażam sobie, że można taki rezonans wywołać nawet bez wypowiadania hipotezy, a poprzez rozmowę analogową. Wszelako, jak zauważył Maturana, ludzie używają słów jako pieszczoty. A więc słowa i hipotezy, niezależnie od zawartej w nich treści, są sposobem na pozostawanie we wzajemnym kontakcie. Podsumowując, można powiedzieć, że hipoteza służy do wzbudzenia rezonansu w systemie, bez względu na jej prawdziwość czy moc wyjaśniającą.
Zasada neutralności, podstawowa dla mediolańskiego podejścia systemowego [3, 6] , także pochodzi ze słownika wojskowego. Skoro nie wolno nam być po czyjejś stronie w obserwowanej przez nas walce, wybieramy neutralność. Neutralność ustawia terapeutę — w pewnym sensie — w pozycji „władzy”. Jak uniknąć tego rodzaju sprzeczności? Upłynął pewien czas, zanim okazało się, że na neutralność można patrzeć jako na, w pewnym sensie, „stan aktywności” [3] . To, co czyni postępowanie terapeuty neutralnym, to jego wysiłek poszukiwania wzorców i tego, jak poszczególne elementy systemu do siebie pasują. Nie szuka się natomiast przyczyn zachowań ani odpowiedzi na pytania typu „dlaczego...”.
4 Obie tc prace zamieszczone są w niniejszym zbiorze na str. 23 i 8 (przyp. red.). Patrz - uwaga wyżej (przyp. red.).
limlowimii' ni<>-liwt>\vj tcrapcut)'< znych
■17
W tych okolicznościach pomocne okazały się dla nas prace dwóch teoretyków. Wychodząc z opisu organizacji biologicznych, H. Maturana i l;. Varela [4J doszli do wniosku, że różne organizmy biologiczne nie wpływają na siebie wzajemnie wprost, lecz poprzez powiązania strukturalne. Innymi słowy, różne jednostki po prostu pasują do siebie i jakakolwiek próba wyjaśnienia interakcji między nimi w sposób przyczynowy jest jedynie wersją zbudowaną przez obserwatora. Wersja taka może być nieużyteczna, a nawet myląca. To, co widzimy jako system, jest wzajemnym dopasowaniem się jego części. Tak więc, dopasowanie się staje się estetyczną jakością interakcji. To, co widzimy, że się wydarzyło, nie mogło się nie wydarzyć. Jakiekolwiek wydarzenie nie mogłoby zaistnieć, jeśliby „nie pasowało”. Takie ujęcie estetyczne wywołuje stan zaciekawienia. Jeżeli ludzie nie są zadowoleni ze swojej sytuacji, a mimo to w niej pozostają, świadczy to o tym, że zachodzi tu jakiś rodzaj „dopasowania” . To dopasowanie nie oznacza, że „jest dobrze”, lecz wskazuje na pewne powiązanie. Stan zdziwienia ze strony terapeuty wobec tych powiązań może być użyteczny w konstruowaniu bardziej prawdopodobnych form współzależności. Zdziwienie, jako pozycja terapeutyczna, stwarza okazję do budowania nowych form zachowań i interpretacji.
Powyższy opis przedstawiony jest z pozycji obserwatora terapeuty, któiy wykorzystuje pojawiające się w danej sytuacji własne reakcje jako instrument służący wejściu w system. Anderson i Goolishian [1] sugerowali, że temu może służyć rozmowa terapeutyczna. Ja natomiast chciałbym zaproponować inny sposób. Jako terapeuci, stajemy się aktorami uczestniczącymi w terapeutycznej „opowieści”. Rozróżnienie między „aktorem uczestniczącym” a „tym, który rozmawia” jest arbitralne. Mimo to spróbuję, dla uzyskania jasności, sztucznie te dwie pozycje oddzielić. .Tako „ten, który rozmawia”, terapeuta usiłuje odblokować ograniczenia, które utrzymują system w stanie impasu. To odblokowanie można często osiągnąć, stosując pytania cyrkularne [6] . Jako aktor uczestniczący, terapeuta wykorzystuje swą szczególną rolę pojawiającą się w ramach interakcji po to, by coś przedsięwziąć, podać zadanie domowe, stać się „społecznym kontrolerem” czy nawet „moralizatorem”.
W oryginale — conversutionalist (przyp. tłum.).
7 Praca ta zawarta jest w niniejszym wyborze na str. 8 (przyp. red.).