28
mówić o społeczeństwie szlacheckiem, jako o czems odręb-nem.
Społeczeństwo, to wspólność najrozmaitszych węzłów, łączących jakąś szerszą grupę społeczną. Węzły te są rozmaitej natury, zależnie od rodzaju norm społecznych. Jedne normy mają charakter wyłączny, inne zaś są kumulatywne. Nie można równocześnie należeć do dwóch narodów, dalej, w normalnych warunkach, do dwóch państw, być małżonkiem w dwóch małżeństwach; ale można należeć do dwóch lub więcej stowarzyszeń sportowych i naukowych, uczestniczyć w paru przedsiębiorstwach i t. d. Im tych węzłów jest więcej, w im bardziej jednolity i powszechny sposób obejmują one społeczeństwo, tem jego odrębność wyraźniej się rysuje, tern mniej jest spornych, zatartych granic społeczeństwa. Ale czasami, mówiąc o społeczeństwie, o jego woli, bierze się część za całość, pewną wspólność, która w najlepszym razie występuje u większości społeczeństwa. „Wola społeczeństwa" jest, dosłownie biorąc, z reguły mitem, a nie rzeczywistością. Polityk, który przemawia w imieniu społeczeństwa, nie zawsze ma do tego pełny tytuł.
Społeczeństwo jest niejako kompleksem, kombinacją różnych związków społecznych, różnych co do treści i zasięgu solidarności społecznej. Życie wymaga pewnego porządku w tej różnorodności. Istnieje hierarchja tych związków społecznych. Znajduje swój wyraz w prawie, w ustroju państwa, który odróżnia władze nadrzędne od władz podrzędnych, który określa, co się ma dziać w razie konfliktu między różnemi grupami społecznemi. Ale prócz tej hierarchji prawnej, którą organizuje państwo, istnieje głębsza hierarchja różnych wartości społecznych.
Oto w danej epoce dziejów nabiera dominującego znaczenia pewien typ organizacji społecznej, pewien rodzaj wspólności, który niszczy lub poddaje sobie i wciela w siebie inne wspólności, które dawniej istniały, względnie powstają w granicach tej większej wspólności. Nie potrzebujemy udowadniać, że dzisiaj tym dominującym typem jest wspólność narodowa, która łamie solidarności stanowe, klasowe, prowincjonalne, a daje podstawę pod różne ciaśniejsze związki społeczne, mieszczące się w jej granicach,
Historja życia społecznego, to w znacznym bardzo stopniu historja walki między różnemi rodzajami związków społecznych. I na tle tej historji przeciwstawienie między jednostką a społeczeństwem wygląda niezbyt realnie. W gruncie rzeczy pod tą firmą toczą się walki różnych związków społecznych; „prawa jednostki", to tylko zawołanie bojowe. Jakobini w dobie rewolucji francuskiej w imię praw jednostki niszczyli cechy, gildje, odrębności prowincjonalne, ustrój stanowy, by te „wolne" jednostki poddać łyranji państwa. Czasem znowu występuje się przeciw państwu, by poddać jednostkę tyranji związku zawodowego. W imię praw jednostki niszczy się łączność narodową z tą myślą, by na miejsce narodowej solidarności stworzyć ogólno-ludzką solidarność. Wiele się mówi o jednostce, ale myśli się o czem innem.
7. Odrębność społeczeństwa. Wykazywaliśmy poprzednio, że zakres pojęcia społeczeństwa jest trudny do oznaczenia, że granice między społeczeństwami nieraz się zacierają, ijedne społeczeństwa wchodzą niejako w drugie. Ale z tego nie wynika, by związki, które ludzi łączą w społeczeństwo, były czemś mało realnem i uchwytnem, by te związki były luźne. Społeczeństwo ujmuje nieraz ludzi w bardzo mocne karby, — doprowadza do zatracenia się jednostki. Otóż jaka jest natura tych związków, w czem się wyraża odrębność społeczeństwa?
Autorzy, którzy stoją na stanowisku antyindywidualistycz-nem, a zarazem szukają praw, rządzących życiem społecznem, podkreślają bardzo mocno organiczny charakter społeczeństwa, jego odrębność od jednostek, które,się na nie składają. Typo-wem pod tym względem jest sformułowanie E. Durkheimą, który pisał: „Społeczeństwo nie jest prostą sumą jednostek, lecz system, utworzony przez ich asocjację, przedstawia specyficzną realność i ma swój właściwy charakter".1]. Albo , na innem miejscu: „Społeczeństwo rządzi nami, ponieważ jest zewnątrz nas i wyżej od nas. Od niego otrzymujemy cywilizację, to znaczy ogół najwyższych wartości ludzkich... Ono jest jeste-
*.) E. Durkheim, Regles de la mćthode 50ci-alogique, (Revue iphilosophi-que, 1894).