122 E. E. Evans-Pritchard - Religia Nuerów
Do natury pojęcia Ducha należy to, że daje się Go pomyśleć w taki sposób, że to, co dzieli się na wiele jestestw, jest, choć różne, tym samym i jest, choć podzielone, całością. Wszystko zatem, co zostało w tym kon-tekście powiedziane o pojęciu Boga w relacji do duchów powietrza, może być przypisane również tym duchom samym w sobie. Deng ma kilkanaście fonu, ale są one tym samym deng. Deng mogą przebywać w wielu różnych prorokach jednocześnie, każdy z nich jest deng, a deng pozostaje niepo-dzielony w jakikolwiek sposób.
V
Innym rodzajem duchów, które uważa się za duchy przynależne do sfery wyższej przeciwstawionej niższej, są. colwic, duchy, które kiedyś były żyjącymi osobami, zostały trafione przez piorun, albo - choć zdarza się rzadziej - znikły w wirze powietrznym. Niektórzy Nuerzy zaliczają do colwic znalezione w buszu martwe osoby, których przyczyna śmierci nie jest znana. Uznaje się je za, jakbyśmy to my powiedzieli, poddane metamorfozie. To, co ludzkie, zmieniło się w to, co boskie. Tie, dusza, stała się Icwoth, duchem. Nuerzy uważają, że osoby te zostały ‘zabrane przez Boga do nieba’, i mówią, że w niebie jest bardzo wiele takich duchów. Ich imiona zostały w większości zapomniane przez lata, ale część z nich stała się duchami opiekuńczymi lineaży i z tego powodu zachowała się w pamięci. Tego rodzaju kwoth goal, duchy lineaży, przyzywają na pomoc przede wszystkim ludzie szukający obrony przed ścigającymi ich wrogami. Większość lineaży wydaje się mieć co najmniej jednego ducha patrona colwic, któremu przeznacza się krowy i składa w ofierze cielaki. Rolą patronów lineaży przypominają one duchy totemiczne, które omówię w następnym rozdziale. Colwic zajmuję się jednakże tutaj, a nie razem z duchami totemicznymi częściowo dlatego, że co do innych cech nie przypominają tego, co zwykle uznaje się za typowe dla duchów totemicznych, ale głównie z tego względu, że Nuerzy określają je jako duchy sfery wyższej, podczas gdy duchy totemiczne należą do niższej.
Wprawdzie każdy duch colwic, póki się o nim pamięta, zachowuje swoją indywidualność w relacji do rodziny i lineażu, ale wszystkie one są także postrzegane jako stopione z Bogiem lub z Jego hipostaząco/, duchem błyskawicy. Słyszałem, że coljest czarnowłosy i to dlatego ludzi zabitych przez piorun nazywa się colwic. Ta sugestia, nie całkiem satysfakcjonująca z punktu widzenia gramatyki, została sformułowana przez mojego rozmówcę-Nuera jako etymologia ad hoc, która miała zaspokoić moją ciekawość27. Niezależnie jednak od tego, czy tak jest, czy nie, pierwsza część słowa - col znaczy ciemny, a duch, do którego to słowo się odnosi, jest duchem burz. Tak więc w słowie colwic jest jakieś skojarzenie z ciemnością, a usłyszana przeze mnie sugestia pokazuje, że Nuerzy są tego świadomi.
Wielu ludzi ginie od błyskawic, jak świadczą o tym miejsca pamięci wznoszone ku ich czci we wsiach. Nie jest więc niespodzianką, że Nuerzy są zaniepokojeni, kiedy gwałtowne burze niszczą ich domy, a błyskawice przeszywają niebo. W szałasach panuje wówczas cisza i tylko starzy ludzie rzucają kawałki tytoniu z drzwi w burzę, wypowiadając prostą modlitwę w typie: „O Boże Ojcze, weź ten tytoń [mogą też powiedzieć ‘wołu’]. Dałem ci wykup (kok) Ojcze [tą ofiarą]. Zstąp na ziemię łagodnie, zstąp bez gniewu na trawę [strzechę]. Zstąp łagodnie na trawę. Nikt się z Tobą nie wadzi. To jest wszechświat. To jest wola, tylko Twoja”. Można też wziąć młotek używany do wbijania kołków dla bydła, położyć go w drzwiach szałasu, i poprosiwszy Boga, by „dobrze polał”, bo to Jego wszechświat, rzucić trochę popiołu w powietrze jako ofiarę. Raz, kiedy po groźnej burzy powiedziałem Nuerowi, że przy następnej podobnie gwałtownej opuszczę mój namiot i schronię się w jego szałasie, robił mi wymówki, powiadając, że Bóg nie życzy sobie, by znów przyszła taka burza i że nie powinienem tego sugerować.
Gdy ktoś ginie od pioruna, Nuerzy są zrezygnowani. Mówią, że Bóg go uderzył swoim ogniem, a skoro Bóg tak uczynił, to niczego nie da się już wiecej powiedzieć. Bóg zabrał duszę człowieka do siebie i będzie zły, jeżeli zobaczy, że martwimy się z powodu osoby, którą On zabrał. Śmierć nie jest karą za jakiś błąd, lecz tajemniczym aktem woli Bożej, prawie tym, co teologowie nazywają wybraniem. Każdą śmierć ostatecznie przypisuje się Bogu, ale tylko w takim sensie, że jest on pierwszą i konieczną przyczyną, która działa za pośrednictwem wtórych i przygodnych. W przypadku col-
27 Soule poinformowała Seligmanów (op. cit., s. 238), że wyrażenie brzmi colwec, col wspólnoty wioskowej. Crazzolara (op. cit., s. 97-98) pisze je colwic, dop. colwec, ale nie podaje dosłownego tłumaczenia. Moim zdaniem druga sylaba słowa to wic, w dop. wec, ‘głowa’, a nie wec, dop. wic, ‘obozowisko pasterskie’ bądź ‘wspólnota’. Smith powiedziała mi, że słyszała też słowo coldoor w odniesieniu do osób zabitych przez piorun w buszu (chor), choć colwic jest również używane w odniesieniu do nich. Inni natomiast Nuerzy mówili jej, że ludzi zabitych przez piorun nazywa się colwic, ponieważ nie goli się ich głów po śmierci, tak jak czyni się z innymi ludźmi. Jest więc jasne, że sylaby, z któiych składa się colwic, nie są dla Nuerów jednoznaczne.