6. NIEUŚWIADOMIONA RELIGIJNOŚĆ
Jeśli wyniki, które uzyskaliśmy w ostatnich trzech rozdziałach, powiążemy z wcześniejszymi wynikami analizy egzystencjalnej, zobaczymy trzy kolejne fazy w naszym postępowaniu badawczym, w samorozwoju kierunku naszych badań.
Punktem wyjścia jest fenomenologiczny pierwotny fakt istnienia bytu. ludzkiego jako bytu świadomego i odpowiedzialnego czy też synteza lub „spotęgowanie” obu momentów w świadomości odpowiedzialności, w byciu świadomym tego, że się jest odpowiedzialnym.
W drugiej fazie rozwojowej analiza egzystencjalna podejmuje próbę wypadu w nieświadomą duchowość. Jako logoterapia dokonuje ona włączenia tego, co duchowe, w dziedzinę psychiki, stanowiącą dotychczas właściwie jedyny przedmiot psychoterapii, a także uczy się i naucza, by w obrębie nieświadomości widzieć to, co duchowe, a więc niejako nieświadomy logos. Do id, jako nieświadomości popędowej, przyłącza się, w wyniku nowego ustalenia, nieświadomość duchowa. Wraz z ową nieświadomą duchowością człowieka, którą uznajemy za całkowicie podmiotową, odsłania się nieświadoma głębia, w której zapadają wielkie, autentycznie egzystencjalne rozstrzygnięcia. Ale stąd wynika dokładnie tyle, że poza świadomością odpowiedzialności, czyli poza świadomą odpowiedzialnością musi istnieć też coś takiego jak nieświadoma odpowiedzialność.
Analiza egzystencjalna, odkrywając nieświadomość duchową, uniknęła niebezpieczeństwa tkwiącego w psychoanalizie, tzn. nie dopuściła się, jak ta ostatnia, pozbawienia nieświadomości podmiotowego charakteru i zepchnięcia jej w sferę id. A ponadto uniknęła jeszcze innego, by tak rzec, wewnętrznego niebezpieczeństwa: uznając nieświadomość duchową przeciwstawiła się możliwości jednostronnej intelektualizacji i racjonalizacji w ujmowaniu istoty człowieka. Człowiek nie mógł już jawić się jej jako istota wyłącznie rozumna, którą da się pojąć jedynie z punktu widzenia rozumu teoretycznego lub rozumu „praktycznego”.
Natomiast w trzeciej fazie rozwojowej analiza egzystencjalna odkrywa wewnątrz nieświadomej duchowości człowieka coś takiego jak nieświadomą religijność, tzn. nieświadome odniesienie do Boga jako przypuszczalnie immanentną człowiekowi, choć często utajoną, postawę wobec tego, co transcendentne. Wraz z odkryciem nieświadomej duchowości spoza id (nieświadomość) ukazuje się ego (duchowość), zaś odkrycie nieświadomej religijności ukazuje poza immanentnym ego transcendentne Ty. Jeśli więc ego okazuje się „również nieświadome”, a nieświadomość „również duchowa”, to po odkryciu nieświadomej religijności owa nieświadomość duchowa odsłania się jako „również transcendentna”.
Odsłaniająca się w ten sposób nieświadoma wiara człowieka — dana i uchwytna w pojęciu jego „transcendentnej nieświadomości” — oznacza, że choćby nieświadomie, ale zawsze kierujemy się intencjonalnie ku Bogu', że pozostajemy, jeśli nawet w nieświadomym, to zawsze intencjonalnym odniesieniu do Boga. I tego Boga właśnie nazywamy Bogiem nieuświadomionym.
1 ,,Tibi loąuitur cor meum.”
57