obrazy: wówczas to, co wyobrażeniowe, miesza się z twórczym dynamizmem, z poetyckim „rozwinięciem” każdego konkretnego obrazu.
Te fenomenologiczne badania symboli poetyckich otworzą przed nami, dzięki dziełom Bachelarda, szerokie perspektywy — w niejasny sposób w pierwszych jego pracach, a później coraz bardziej dokładnie, a zwłaszcza w jednej z ostatnich jego książek, w La poetiąue de la reverie33 (Poetyka marzenia) — na
jakąś prawdziwą ontologię symboliczną, która poprzez stopniowe uściślanie prowadzi nas ku trzem wielkim tematom tradycyjnej ontologii: ku Ja, światu i Bogu.
*
Bachelard zajmował się symboliczną kosmologią przez wiele lat, jak świadczy o tym pięć dzieł poświęconych symbolicznej odnowie czterech żywiołów. Woda, ziemia, ogień i powietrze oraz wszystkie ich poetyckie derywaty są tylko najbanalniejszymi komunałami w tym królestwie, w którym wyobrażenie zostało bezpośrednio zaszczepione na odczuciu. Kosmologia nie należy do nauki, lecz raczej do filozoficznej poetyki; nie jest ona „wizją” świata, ale ekspresją człowieka, ludzkiego podmiotu w świecie. W tej kosmologii materii, jak to napisał Fernand Verhesen34, nie ma już przeciwstawienia między marzeniem a zmysłową rzeczywistością, lecz jest „współdziałanie... między marzącym Ja i danym światem, jest tajemne porozumienie w przejściowej strefie, strefie pełnej pełnią delikatnego zagęszczenia” 85.
Nie chodzi tu, mimo pozorów, o arystotclesowski konceptualizm wychodzący od czterech żywiołów zbudowanych poprzez skombinowanie ciepła, zimna, suchości i wilgotności, lecz o marzenie, które wychodzi od żywiołów, rozwija się nie tylko poprzez cztery odczucia, ale poprzez wszystkie odczucia oraz stosunki możliwych odczuć: góry, dołu, jasności, gęstości, ciężkości, lekkości, lotności etc. Z kolei fenomenologia bierze w posiadanie te obrazy i odtwarza świat przyjmujący wszystkie ludzkie postawy, świat szczęścia dokonującego się przez zgodę. Poza tą kosmologią odnajdujemy wielkie natchnienie alchemików; makro-kosmos będący obrazem mikrokosmosu, a przede wszystkim makrokosmos będący miejscem przeobrażeń i ludzkiej pracy, to znaczy będący szkatułą, ramą dla mikrokosmosu ludzkiego organizmu i narzędzi homo faber.
Na tym szlaku szczęścia rozpościerają się również kosmosy pośrednie, te na przykład, które opisywał w VEspace poetigue (Przestrzeń poetycka), a szczególnie uprzywilejowany mikrokosmos, ów kosmos zhu-manizowany przez pracę i ludzkie marzenie: dom, siedziba człowieka, „od piwnicy aż po strych” streszczająca symbole świata w swych kamieniach, belkach, kominkach, w swych studniach, w swych ciemnych i wilgotnych piwnicach, w suchych i przewiewnych poddaszach. Wszystkie obrazy, wszystkie zsubstancjo-nalizowane metafory poetów prowadzą ostatecznie
87