dzieło Konwickiego (Darek i Pacia, „Tygodnik Powszechny” 1972, nr 17),
Po opublikowaniu Dziury w niebie stworzył Konwicki serię pięciu powieści, które wykazują wiele cech wspólnych. Dla Sennika współczesnego, Wniebowstąpienia, Zwierzoczlekoupiora, Nic albo nic i Kroniki wypadków miłosnych zestaw podobieństw okaże się dość pokaźny: we wszystkich tych powieściach mamy do czynienia ze światem tuż przed zagładą, ich akcja rozgrywa się naprzemiennie w mieście i dolinie, która stanowi mniej lub bardziej wyrazistą figurację doliny podwileńskiej, zapamiętanej przez autora z czasów dzieciństwa, we wszystkich też pojawia się narrator, który swoimi ingerencjami w świat przedstawiony kompromituje iluzję, podważa wiarygodność relacji i przenosi tym samym porozumienie z odbiorcą na zupełnie inny poziom umowności.
Trzy utwory z tego zbioru — Dziura w niebie, Zwierzoczłekoupiór i Kronika wypadków miłosnych — różnią się jednak od pozostałych kilkoma cechami: dziecięcym bohaterem, rezygnacją z reminiscencji wojennych i wreszcie kapitalną, dowodzącą niezwykłego mistrzostwa wielogatunkową mieszanką powieściową. Widoczne są więc w tych dziełach wyraziste nawiązania do powieści młodzieżowej i społecznej, romansu grozy i romansu popularnego, baśni i przypowieści. We wszystkich trzech jednak rolę gatun-
kowego spoiwa pełnią wątki inicjacyjny i an-tyinicjacyjny — opowieść o wtajemniczeniu w życie i opowieść o odtajemniczeniu świata. Właśnie drugi z nich zdaje się stanowić zasadniczy impuls popychający Konwickiego do podejmowania wypraw „w dolinę wyobraźni”: punktem wyjścia tych powieści nie była bowiem czysto literacka intencja rekonstrukcji dzieciństwa, lecz próba złagodzenia poczucia obcości wobec świata współczesnego, próba odpowiedzi na pytanie „Co ja tu robię?” (Kronika wypadków miłosnych, s. 93) stawiane przez narratora, który chce uwolnić się, choćby na moment, od udręki jałowego życia i odnaleźć w dolinie dzieciństwa te wartości, których pozbawiona jest dorosłość.
W nowej poetyce pisarz zrezygnował więc z niewygodnej dla siebie metody kopiowania świata, rozstał się z narratorem bezosobowym, przekroczył ideologiczne i „teatralne” tłumaczenie zachowań bohaterów. Naczelnym obiektem jego zainteresowań stała się fikcyjna rekonstrukcja możliwych wariantów własnego losu, próba rozpisania na inne życiorysy własnej biografii cofniętej do podwileńskiej doliny i rozpoczynanej niejako od nowa — od założenia „gdybym stąd nigdy nie wyjechał” (Kronika wypadków miłosnych, s. 52):
„Przedsiębiorę daleką podróż. Powracam tam, skąd kiedyś wyszedłem albo raczej — skąd mnie wygnano. Wyruszam — nie wiem po co.
— 55 —