168 A UG UST STU IN II) BE KG
Jean
Za czym mam się rozglądać? Przecież takiej posady jak ta jako żonaty nic dostanę.
KRYSTYNA
Naturalnie, że nie! Będzie Jean musiał chyba wziąć pracę portiera albo woźnego w jakimś urzędzie. Państwowa posada chuda, ale pewna, no, a żona i dzieci dostają emeryturę...
JEAN i
robi grymas
Wszystko bardzo dobrze, ale to nie w moim guście tak od razu myśleć o umieraniu dla żony i dzieci. Muszę wyznać, że mam troszkę wyższe .aspiracje!
KRYSTYNA
Jego aspiracje, ba! Ale Jean ma także i obowiązki! Proszę i o tym nie zapominać!
JEAN : I' '
Nie drażnij mnie gadaniem o obowiązkach, i tak sam dobrze wiem, co mam robić! j
Nasłuchuje
Ale mamy jeszcze sporo czasu nad tym się zastanowić. Idź się teraz ubrać, pójdziemy do kościoła!
KRYSTYNA
Kto to tam tak chodzi na górze?
JEAN
Nie wiem! Pewnie Klara.
KRYSTYNA 1
Chyba to nie pan hrabia wrócił tak, że nikt go w.domu nie słyszał?
i JEAN
przestraszony
Pan hrabia? Nie, to niemożliwe, on by przecież zadzwonił.
| KRYSTYNA
wychodząc
i Uhm, Boże, miej nas w swej opiece! Jeszcze czegoś podobnego 1 nie widziałam.
Słońce wzeszło i oświetla wierzchołki drzew w parku. Promienie jego przesuwają się stopniowo, aż w końcu wpadają ukośnie przez okno da wnętrza. Jean idzie do
drzwi i daje znak
PANNA JULIA
J; wchodzi, ubrana do podróży, z małą klatką na ptaszki owiniętą ręcznikiem, którą j- stawia na krześle
|, Jestem gotowa.
k JEAN
i’ Cicho! Krystyna już nie śpi!
PANNA JULIA
| bardzo zdenerwowana podczas całej tej sceny
i Czy ona coś podejrzewa?
JEAN
Nie wie o niczym. Ale, na Boga, jak pani wygląda?
PANNA JULIA
j Jak wyglądam?
JEAN
I Jest pani blada jak trup i — proszę mi wybaczyć — ale ma | pani pobrudzoną twarz.
H PANNA JULIA
j W takim razie umyję się! O, tu!
Podchodzi do miednicy i myje twarz i ręce ! Podaj mi ręcznik! Och! słońce wschodzi!