oczy, albo te zielone, i zadać cios? Nie miałam pojęci.i i stąd właśnie mój awaryjny plan z rakietami. Jeśli ja za wiodę, im z pewnością się uda. Będą silni, jeśli ja okażę się słaba. Albo martwa.
- Podejdź bliżej - rozległ się jakiś głos.
Odbił się echem od ścian. Czyżbym usłyszała angielski akcent? Nie byłam pewna.
Mój puls przyśpieszył. Ruszyłam w głąb jaskini.
Wiele się zmieniło, odkąd byłam tu po raz ostatni Miejsce, które kiedyś pełniło funkcję salonu, było zde wastowane. Kanapa była w kawałkach, telewizor rozbity, wypełnienie poduszek zaściełało podłogę jak śnieg, lampy od dawna nie świeciły. Wszędzie walały się szczątki para wanu, kiedyś chroniącego moją krótkotrwałą skromność Ktoś najwyraźniej zdemolował wszystko w napadzie nisz czycielskiej furii. Prawdę mówiąc, bałam się zajrzeć do sy pialni, ale w końcu tam zerknęłam... i serce mi zamarło.
Z łóżka zostały tylko strzępy pianki. Kawałki drewna, drzazgi i sprężyny tworzyły na podłodze grubą warstwę sięgającą do kostek. W niektórych miejscach na ścianach były ślady, jakby ktoś uderzał w nie pięścią lub twardym przedmiotem. Ogarnęła mnie rozpacz. To wszystko stało się przeze mnie. Równie dobrze mogłabym dokonać tych zniszczeń własnymi rękami.
Nagle poczułam za sobą chłodny podmuch. Odwróci łam się gwałtownie, z nożami gotowymi do rzutu. Zobaczy łam wampira, który wpatrywał się we mnie rozjarzonymi zielonymi oczami. Za nim stało sześciu kompanów. W tej niewielkiej przestrzeni ich energia aż zagęściła powietrze, ale była równo między nich rozdzielona, jeśli można tak
n-dzieć. Tylko od jednego biła taka moc, że niemal i i Lun jej trzask. Nigdy wcześniej go nie widziałam.
I . mi wy jesteście, do diabła?
JaInak przyszłaś. Twój dawny chłopak nie kłamał, i i. byłem pewien, czy możemy mu ufać.
■ u>j;jcy z przodu wampir, który do mnie przemówił,
• i il l< ręcone kasztanowe włosy i wyglądał — według ludz-
i 1.1 lachuby - na dwadzieścia pięć lat. Sądząc po mocy,
.....i od niego biła, oceniłam go na jakieś pięćset lat. Mógł
i ■ też mistrzem mimo stosunkowo młodego wieku. Z ca-i uklemld on był najbardziej niebezpieczny, a jego słowa miiir przeraziły. „Twój dawny chłopak”. Właśnie w ten l.«r.ób się o mnie dowiedzieli.
Malko Boska, to nie Bones zabił tamtych ludzi, tyl-
......ii! Poczułam mdłości na myśl o tym, co mu zrobili,
. by zmusić go do mówienia. Jednocześnie ogarnęła mnie
■ irkłość.
(idzie on jest?
Tylko to się teraz dla mnie liczyło. Jeśli zabili Bonesa,
./ystkich rozbiję na jednolitą miazgę.
Jest tutaj. I jeszcze żyje. Jeśli chcesz, żeby tak zostało, /mhisz, co ci każę.
|rgo sługusy zaczęły mnie okrążać, a ponieważ z sypialni było tylko jedno wyjście, znalazłam się w pułapce. Chcę go zobaczyć.
Kędzierzawy uśmiechnął się z wyższością.
Żadnych żądań, dziewczyno. Myślisz, że te noże na-(•lawdę cię ochronią?
Kiedy zamordowano moich dziadków, a ja wjechałam uuochodem w ścianę budynku, żeby uratować matkę,
53