Freddy byi przyjacielem? Chciałam się dowiedzieć, co nas spotka w Krainie Magii, jeśli kiedykolwiek tam trafimy. Nie zapytałam, ponieważ Floss kiwała głową, a że rozmowa dotyczyła jej domu, uznałam, że to ona ma pierwszeństwo.
- Oczywiście, masz rację - rzekła. - Muszą być przygotowani, jeśli tam kiedyś trafią. Ale pamiętaj, że jak jesteś ze mną, to musimy działać szybko. Wyobraź sobie taką wyprawę. Rozpoznanie miejsc. Poszukiwanie srebrnego puchu. Tego rodzaju rzeczy. Nie rozmawiamy z większością istot. Nawet ich wielu nie spotykamy. Można być strasznym na wiele sposobów.
- Powinnyśmy przynajmniej wspomnieć o tych, które widzę czasem kątem oka - powiedziała z uporem Łucja. - To o nich powinni najwięcej wiedzieć.
Floss wzruszyła ramionami. Dzięki temu znowu wyglądała jak dawna Floss, co było pokrzepiające.
- Jeśli są stworzeniami, które widać kątem oka, to oczywiście są straszne - potwierdziła Floss. - Takie mają w końcu zadanie.
Postanowiłam to zapamiętać, tak na wszelki wypadek. Floss mówiła dalej:
- Ale są tam też ludzie, z którymi żyję w przyjaźni. Wielu takich ludzi, więc nie popadajcie w rozpacz. Przynajmniej nie z tego powodu, jeszcze nie teraz. Po prostu pamiętajcie o tym, co powiedziała Łucja. Ma rację, że to może wpłynąć na wasze decyzje.
Tonio odezwał się po raz pierwszy od bardzo dawna.
- Zgadzam się z Floss. Jest wiele innych rzeczy, którymi powinniśmy się teraz martwić.
Odwróciłam się, by lepiej mu się przyjrzeć, bo choć Floss znowu brzmiała jak Floss, Tonio jeszcze bardziej przypominał dawnego Tonią. W jego oczach ponownie zagościł delikatny blask, poza tym zdawał się wyższy, silniejszy. Zastanawiałam się, nie po raz pierwszy,
0 czym on i Max rozmawiali podczas swojej wielogodzinnej dyskusji. Tymczasem Tonio mówił dalej:
- Martwmy się tym, by przetrwać dzisiejszy dzień. Potem jutrzejszy. Wkrótce coś się na pewno wydarzy.
Max położył mu dłoń na ramieniu. Wyglądali na tak silnych, tak blisko związanych, że po raz pierwszy od otrzymania wiadomości od Majora spróbowałam się rozluźnić. I nawet przez chwilę mi się udało. Ale trudno było się oprzeć napięciu. W moim przypadku przeczucia podkradały się niepostrzeżenie, delikatnie, jak kociak, który ociera się o twoją kostkę czy podgryza czubki palców. Z upływem czasu zauważałam różnicę w zachowaniu innych, która wskazywała, że również martwią się naszymi problemami.
Co zatem robią ludzie, gdy znajdą się w napiętej sytuacji? Takiej, w której z trudem łapiesz każdy oddech, budzisz się w środku nocy i musisz rozmasować sobie brzuch, a problemy nieustannie zaglądają ci przez ramię
1 co jakiś czas wpadają na ciebie, byle tylko nie pozwolić ci zapomnieć o swoim istnieniu?
Oto, co zrobili Banici. Graliśmy, trzymając się starego porzekadła, że przedstawienie musi trwać. Graliśmy przed tłumami. Plotki nikogo nie odstraszały, wprost przeciwnie - zdawały się działać na naszą korzyść. To trochę tak, jakby ktoś powiedział „wiemy, że chwasty na niektórych porzuconych działkach to narkotyki. Zgłaszajcie je na policję, jeśli je znajdziecie”. Oczywiście po czymś takim wszyscy rzucą się przeszukiwać wszelkie puste działki, jakie tylko znajdą, ale nikt niczego nie zgłosi. Tak więc niektórzy przychodzili w poszukiwaniu narkotyków, a gdy ich nie znajdowali, i tak zostawali.
91