Prawowierny muzułmanin powinien wypowiedzieć Bismillah przed każdą ważną czynnością. Także przed tym, na co na całym Kaukazie istnieje uniwersalne określenie - tuda-siuda. W wolnym tłumaczeniu oznacza to „ten-teges”. W teorii tuda-siuda można tylko z żoną, względnie z żonami, jeśli jest się na tyle zamożnym, aby je wszystkie utrzymać. W praktyce prawie każdy dagestański dży-git zajmuje się tuda-siuda, kiedy tylko ma ku temu okazję (w każdym razie w „wersji dla kolegów”). Rzecz jasna nie tylko z żoną. Ma na to milczące przyzwolenie nie tylko społeczeństwa, ale nieraz również własnej małżonki. Facet musi się przecież wyszaleć. Kobiety natomiast robią to wyłącznie z mężami (w każdym razie w „wersji dla rodziny”). Własnymi, ma się rozumieć.
Facet, który zajmuje się tuda-siuda tylko z własną żoną lub nie robi tego wcale (gdy jeszcze nie wypowiedział sakramentalnego „tak”), jest najczęściej obiektem niekończących się plotek i podejrzeń. Może z nim coś nie tego? A może tak dobrze się kamufluje? A może... Nieeee... U nas takogo nie bywajet. To tylko na zgniłym Zachodzie. Niechby się tylko koledzy dowiedzieli. Na własnych nogach do domu by nie doszedł!
Tak więc w rozumieniu przeciętnego Dagestańczyka każdy normalny facet korzysta z każdej nadarzającej się okazji. W przeciwnym razie istnieją tylko trzy możliwości: albo nie może, albo jest gejem, albo bardzo wierzącym muzułmaninem. W przypadku obcokrajowca ostatnia możliwość najczęściej odpada, pozostają więc dwie pierwsze.
*
81