— Zali co mówiłem nie wydało ci się prawdą?
Odpowiedziała niewiasta:
— Prawda jest ta, o której nikt nie wie, a która wszędy jest. O której nikt nie mówi, a która przez usta ludzkie mówi nieustannie; tylko jej nikt nie słyszy. Jedna jest prawda i nieznana — a wszystka reszta marność nad marnościami.
Zawołał król:
— Zali przeczysz temu co mówiłem o miłości, niewieście i pożądaniu?
Uśmiechnęła się i rzekła z udaną pokorą:
— Król jest nieomylny...
Pomyślał król w myślach swoich:
Zbytnio zuchwałą wydaje mi się ta niewiasta. Ukarzmy ją, lecz wspaniale, jako przystoi duszy królewskiej mądrej i łaskawej.
— Zali twierdzisz, — rzekł, że może istnieć miłość bez przesytu i niewiasta, co by nie zawiodła pożądania i pożądanie w rozkoszy wieczne?...
Niewiasta spojrzała na króla, a od mocy jej spojrzenia pobladły jej lica i lica królewskie. I rzekła:
— Tak wierzę.
• Spytał znowu król:
— Zali ty jesteś tą niewiastą, która budzi miłość wieczną i pożądanie bez kresu?
Odparła:
— Jam jest.
Uśmiechnął się król, albowiem choć piękna, niewiasta ona nie była najpiękniejszą z tych, które widział, ani z tych, które siedziały za stołem. Uśmiechnął się król, huknęli śmiechem dworzanie. Ona zasię wzgardliwie spojrzała wokoło.
Dał król znak dworzanom by umilkli i rzekł niewieście:
" — Jeśli prawda jest co mówisz, królestwo moje
dam tobie, a sam będę niewolnikiem twoim. Staraj się przeto rozbudzić we mnie tę miłość. Albowiem chciałbym jej doświadczyć.
— Nie pożądam ja królestwa twojego, odparła, albowiem potęga moja większa jest od twojej. Maluczko, a będziesz mnie błagał bym je wzięła, a nie wezmę go. Droższe mi serce królewskie znudzone niźli wszystkie bogactwa twoje.
Zadrżał król w nudzie swojej, a nie zdarzało mu się to już od dawna. I rzekł zmienionym głosem:
— Jak się zowiesz, ty, która przeczysz prawdom ludzkim? Niechaj wiem, jak wołać mam na ciebie.
Odpowiedziała niewiasta:
— Zowią mnie Andronice — a dom mój bieli się na końcu miasta.
To rzekłszy wstała i ruchem pośpiesznym a pięknym zniknęła w gęstwie ogrodu.
— A była wzrostu średniego i włosy miała jako pszenica na dojrzewaniu zielonawozłote, połyskliwe —\i ciało smukłe i silne towczyni. A kochała króla od dawna, i przysięgła była sobie jego miłość i zgubę. — Albowiem była jako skorpiony, które zabijają, kochając.
fA ^ ' ' - e
105