Niewspółmierność
todologów zaczęło dociekać, czym jest „tekst”. Podejmowanie prób ucieczki przed światem informacji także nie ma sensu - nie ma nic poza nim, chyba że chcemy zerwać również ze światem biologii i fizyki. Jednakże literatura to pewien rodzaj sprzeciwu wobec potężnego czaru informacji. Sprzeciwu wewnętrznego, oczywiście.
Porządki informacyjne zostają ustanowione, nie nastają naturalnie (tak jakby rzecz wymagała jeszcze przećwiczenia)88. Możemy czuć się coraz bardziej archeologami informacyjnego porządku druku, ludźmi, którzy mają w pamięci nabytą znajomość sztuki poprzedzającej każdą lekturę.
Nigdy nie mogę cię nauczyć, abyś zwracał baczną uwagę na rękawy i paznokcie albo wyciągał wnioski ze sposobu wiązania sznurowadeł.
Arthur Conan Doyle, Sprawa tożsamości89
Jedną z naszych najbardziej skutecznych strategii jest interdyscyplinarność. Komparatystyka literacka uczy nas dostosowywać się do różnorakich układów odniesienia i zajmować się raczej relacjami niż faktami. W interdyscyplinarności jesteśmy dobrzy, co łatwo jest robić źle:
Na przykład historyk powiedział, że metodą, która daje najlepsze pojęcie o problemach etycznych, jest spojrzenie historyczne na ich ewolucję i rozwój; specjalista od prawa międzynarodowego powiedział, że należy zanalizować, jak ludzie faktycznie się zachowują w różnych sytuacjach i jakie przyjmują postawy; jezuita stale odwoływał się do „fragmentaryzacji wiedzy”, a ja, naukowiec, chciałem, żebyśmy wyodrębnili problem metodą analogiczną do technik doświadczalnych Galileusza; i tak dalej90.
88 Zob. G. Nunberg, The Places of Books in the Age of Electronic Repro-duction, „Representations” 1993/24, s. 13-37; L. Lessig, Codę and Other Laws of Cyberspace, New York: Basic Books, 2000.
89 A. Conan Doyle, Sprawa tożsamości, przeł. K. Kwaśniewski, w: Przygody Sherlocka Holmesa, Warszawa: Iskry, 1956, s. 177.
90 R.P. Feynman, „Pan raczy żartować, panie Feynmanl" Przypadki ciekawego człowieka, wysłuchał R. Leighton, oprać. E. Hutchings, przeł. T. Bieroń, Kraków: Znak, 1996, s. 288.
Wydziały komparatystyki literackiej potrafią sprawnie przechwycić to, co inne wydziały odrzuciły - jedne przygarnęły na swoje kampusy filozofów kontynentalnych albo teoretyków marksizmu, inne stworzyły przestrzeń do nauczania niekanonicznych języków i literatur, a wszystkie od czasu do czasu dają drugą szansę doktorantom, którzy „nie odnaleźli się” w danej dziedzinie zdaniem swoich kierowników studiów! Czasemjnamy kłopot^określeniem się inaczej niż przy użyciu sformułowań negatywnych (nie jesteśmy wydziałem anglistyki ańr romanistyki, ani filozofii, ani lingwistyki, ani filmoznawstwa...) i przez dziekanów możemy być postrzegani jako impreza towarzysząca - lub jako teatrzyk kukiełkowy: wydział komparatystyki literackiej obywający się bez konfrontacji jest jak zbiór nieożywionych elementów.
Gościnność wydziałów literatury porównawczej wobec rozmaitych metodologii - nieaprobowanych, przebrzmiałych albo zbyt pięknych, żeby były prawdziwe; wobec epigonów i wirtuozów lepiej zorganizowanych dyscyplin; wobec marginesów i odgałęzień, a także wszystkich innych chętnych - może utrudniać kształtowanie się naszej spójnej tożsamości zbiorowej, ale też daje nam sposobność do zaprezentowania się w charakterze poligonu badawczego, na którym można na nowo sprawdzić przepływ myśli naukowej wewnątrz humanistyki, a także między nią a innymi naukami. Czemuż by nie przeszczepić narzędzi filologii egipskiej na grunt poezji japońskiej, albo fenomenologii na teren neurobiologii? Czy wieloosobowe gry rozgrywane w rzeczywistości wirtualnej mogą nam powiedzieć o dialogach Platona coś, czego nie zauważyliśmy wcześniej? Jak wszyscy dobrze wiemy, stare uzasadnienia dla funkcjonowania lub zachowania autonomii różnych dyscyplin są z przyczyn intelektualnych oraz budżetowych coraz częściej kwestionowane, a kompara-tystyka literacka umie się wpasowywać w luki pomiędzy dziedzinami bez (jak na razie) poczucia, że się poświęca. Za precedens może posłużyć historia „teorii”, dziedziny wciąż kontrowersyjnej, która przebyła długą drogę przez różne kontynenty i konteksty, od korzeni filozoficznych ku niemal nieograniczonemu horyzontowi nowych możliwości (nie wspominając o banale niekończących się powtórzeń, który przychodzi wraz z sukcesem).
W swojej często cytowanej pracy Mark Granovetter dowodził, że ludzie częściej zabezpiecząją sobie istotne funkcje społeczne - na