uczyć mówić, dystans pomiędzy nim a młodszym szympansem powiększał się nieustannie 1.
Inne podobne doświadczenie przeprowadzone z małpką Vicki przez małżeństwo Hayesów dało analogiczne rezultaty. Szympans wychowywany od urodzenia w ludzkim otoczeniu upodobnił się w swym zachowaniu pod wieloma względami do dziecka ludzkiego w okresie poprzedzającym rozwój mowy. Mimo wszelkich wysiłków eksperymentalnych tej granicy nie udało się jednak przekroczyć. W wyniku skomplikowanych zabiegów udało się wprawdzie nauczyć Yicki wydawania dźwięków bardzo zbliżonych do słowa „mama” i słowa „cup” (filiżanka). Obie te reakcje dźwiękowe miały jednak charakter ogólny, zgeneralizowanej prośby, którą zwierzę nauczyło się zastępować pierwotnie właściwe sobie gesty. Nie wiązały się one natomiast z rozumieniem pojęć i określeniem przedmiotów, to znaczy z funkcjami mowy, właściwymi wyłącznie 'dla czło-,_wieka.
Ta sama, nieprzekraczalna granica występowała w rozumieniu słów wypowiadanych przez ludzi. Vicki nauczyła się rozumieć kilkadziesiąt słów, a nawet kombinować ich rozumienie w ten sposób, że po wyćwiczeniu w spełnianiu polecenia: „Przynieś misia!” i „Podaj rękę!” potrafiła bez dodatkowego treningu wypełnić polecenie słowne: „Podaj misia!”.
W przypadku Vicki, jak również w przypadku innych zwierząt, rozumienie wyrazów wiązało się jednak zawsze tylko ze zdolnością do spełniania pewnych czynności. Obca pozostała dla niej natomiast funkcja oznaczająca pojęć i rozumienie nie związane z aktualnym aktem zachowania 2.
Wyniki badań prowadzonych przez zoopsychologów, podobne do przytoczonych tutaj doświadczeń potwierdzają przekonanie o zasadniczej gatunkowej odrębności człowieka od innych zwierząt, stanowiącej podstawę jego wyższych funkcji psychicznych. Innymi słowy, prowadzą one do wniosku, że. gatunkowe właściwości biologiczne są koniecznym warunkiem ludzkiej, osobowości. Żadne doświadczenia i obserwacje nie upoważniają natomiast do wniosku, że dziedziczne cechy gatunkowe stanowią także wystarczający warunek do osiągnięcia ludzkiej osobowości obdarzonej tymi wszystkimi cechami, które w potocznym rozumieniu składają się na pojęcie człowieka.
Tymczasem do takiego wniosku skłaniała się — dla różnych zresztą przyczyn — zarówno naturalistyczna jak teologiczna koncepcja człowieka. Przekonanie takie szeroko bylb rozpowszechniono od wielu wieków w tradycjach naszej kultury. Charakterystyczny przykład potocznej interpretacji, wyprowadzającej kulturalne cechy człowieka z autogennego procesu jego biologicznego rozwoju, znaleźć można u Herodota.
Na początku drugiej księgi Dziejów, Herodot przytacza opowiadanie zasłyszane od kapłana egipskiego z Memfis, według którego faraon Psammetych, chcąc rozstrzygnąć spór o to, jaki lud jest ze wszystkich najstarszy, oddał dwoje nowonarodzonych dzieci na wychowanie pewnemu pasterzowi, nakazując mu, aby nigdy nie odzywał się do nich ani słowem. „Tak uczynił i polecił Psammetych, ponieważ chciał usłyszeć, jaki dźwięk pierwszy po niewyraźnym kwileniu dzieci z siebie wydobędą” 3. Według świadectwa Herodota, dzieci spontanicznie przemówiły po raz pierwszy do owego opiekuna domagając się chleba i miały użyć na jego określenie frygijskiego słowa bekos. W rezultacie tego doświadczenia, ożywiony szlachetnym duchem empiryzmu, faraon uznał Frygów za najdawniejszy naród świata.
Stwierdzając naiwność Herodota i jego informatorów, przejawiającą się w opisie wyników doświadczenia, trzeba uznać walor koncepcji wyizolowania czynników biologicznych i poddania ich obserwacji w oderwaniu od normalnych wpływów środowiska wychowawczego. Wszelkie eksperymentowanie w tym zakresie jest jednak oczywiście stanowczo wykluczone ze względów humanitarnych. Mogłoby ono spowodować w osobowości badanych szkodliwe i nieodwracalne skutki. Eksperyment dokonany na człowieku i mogący przynieść jakąkolwiek szkodę jego fizycznym i psychicznym władzom, można usprawiedliwić jedynie pod warunkiem, że przedmiot eksperymentu zdaje sobie sprawę z grożącego mu ryzyka i dobrowolnie je podejmuje. Warunek ten bywa niekiedy spełniony w doświadczeniach medycznych, gdy na przykład badacze lub ludzie z ich otoczenia decydują się na zaszczepienie sobie zarazków niebezpiecznej Choroby w celu dokładnego prześledzenia jej przebiegu lub wypróbowania nie sprawdzonego środka leczniczego. Nie mógłby on jednak być zachowany przy doświadczeniu polegającym na pozbawieniu zwykłych kontaktów społecznych grupki małych dzieci; doświadczenie to łączyłoby się z koniecznością pozbawienia ich normalnej opieki i nawet ze względów technicznych nie mogłaby być wolne od cech fizycznego okrucieństwa. Niepodobna także przewidzieć, jakie skutki psy-
741
* W; N. Kellogg i L. A. Kellogg The ape and the child. New York 1933. Porównaj: J. Dembowski Psychologia małp. Warszawa 1946, rozdz, III. Porównaj także przedstawione tam badania radzieckiego psychologa N. N. ŁadyginyrKohts oraz N. J. Wojtonisa Prehistoria intelektu. Warszawa 1951:
C. Hayes The ape in our house. London 1952. Porównaj M. Meyer-Holzapfel Soziale Beziehungen bei Sdugetieren, Gestaltung sozialcn Lcbens bei Tier und Mensch.. Bern 1958.
• Herodot Dzieje. Warszawa 1954, str. 119—120. Przekład S. Hammer. Podobny eksperyment zamierzał zrealizować król angielski Jakub I, przewidując, że izolowane dzieci przemówią spontanicznie językiem hebrajskim.