22
trwało i trwało bez końca. Ukraińcy już przeszukiwali krzaki, wypatrując ukrywających się Żydów. Jeden starszy Żyd, który przyłączył się później do nas, powiedział, że trzeba pójść dalej, tam gdzie mieszkają Polacy. Poszliśmy obaj lasami, żywiliśmy się jagodami, po wsiach prosiliśmy o chleb. Przyszliśmy do wioski Woronówki i przeżyliśmy tam aż do wiosny 1943 roku. W nocy prosiliśmy u chłopów o chleb. Dawali nam. W tej okolicy byli partyzanci i gdyby ktoś wydał Żyda, zostałby przez nich ukarany. W tej wiosce nie było spokoju, w nocy chodzili partyzanci, a w dzień Niemcy.
Na wiosnę Niemcy podpalili wioskę za to, że pomaga partyzantom i wszyscy Polacy uciekli do lasu. Potem wrócili i odbudowali się. Był tam jeden gospodarz, Zygmunt Ku-riata, i ten mnie wziął do siebie, żebym mu pasł bydło. Wiedział, że jestem Żydem, ale się nie bał, bo cała wioska to byli Kuriaty i Torgonie i wszyscy byli spokrewnieni. Było mi bardzo dobrze u niego, do stołu siadaliśmy wszyscy razem. Oni szanowali swój chleb, ale gdy trzeba było, to dawali. Nigdy nie byłem głodny. Chcieli, bym się modlił, ale ja nie chciałem. Wtedy mówili: „Ot, Żyd-Żydem, nie chce się modlić”. Ja sobie wtedy myślałem tak: Ojciec był Żydem, matka była Żydówką i ja też chcę być Żydem. Pacierza dotąd nie umiem, chociaż nieraz słyszałem, jak go odmawiali. Przychodzili do nich inni w gości i nieraz pytali, dlaczego ja tak mało słoniny jem przy stole. A gospodarz mówił: „Dajcie mu spokój, przecież to Żyd”. Później zaczęli na naszą wioskę napadać bulbowcy i banderowcy i wciąż trzeba było uciekać z dobytkiem do lasu. Potem przyszli Sowieci, gospodarze wyjechali na Dolny Śląsk i mnie przypisali do swojej karty ewakuacyjnej. Nadal pracowałem u tego gospodarza, już nie pasłem krowy, tylko robiłem wszystko, co trzeba było. Żydzi się o mnie dowiedzieli i powiedzieli mi raz, że moi ojce byli Żydami to i ja powinien do Żydostwa wrócić. A gospodarz powiedział: jak chcesz iść, to my ciebie nie trzymamy, a jak chcesz zostać, to my ciebie nie wyganiamy. Jednak, gdy odchodziłem od nich, to płakali, żal im było. Było to w grudniu 1946 r.
(Archiwum ŻIH. Prot. nr 2739)
aś;