skanuj0030

skanuj0030



Kluby studenckie

Enklawę względnej swobody artystycznej stanowiły w tamtym czasie kluby studenckie, teatry i kabarety. W latach siedemdziesiątych organizowały imprezy, w których udział brali piosenkarze, pieśniarze, aktorzy kabaretów - artyści ruchu studenckiego ze wszystkich dziedzin sztuki. Nawet kontrole cenzuralne nie były aż tak dotkliwe, jak w innych dziedzinach życia artystycznego, gdyż przy niszowym charakterze działalności po uzyskaniu klauzuli „imprezy zamkniętej” organizatorzy i artyści otrzymywali pozwolenie na występ bez ingerencji GUKPPiW.

Kluby studenckie, których w drugiej połowie lat siedemdziesiątych działało przeszło 300, stały się miejscem spotkań młodych i niepokornych. Dzięki furtkom pozostawionym przez cenzurę koncerty dla ograniczonej liczby widzów (tzw. imprezy zamknięte) odbywały się bez kontroli urzędników sprawujących władzę nad myślami.

To były takie lata, gdzie udało nam się zebrać grupę niesamowitych ludzi - wspomina Jacek Kurzyca z Poznania, jeden z setek młodych animatorów kultury w tamtym czasie. - Grzesiu Gauden, Lech Garbarek, Lech i Marek Raczakowie, Jerzy Moszkowicz, Mariusz Tuliński, Wojtek Miller - tworzyliśmy takie grono ochrony dobrych pomysłów w kulturze studenckiej. W „Ciciborze” udało nam się stworzyć takie miejsce, gdzie rektor nas chronił i nie pozwalał na zbytnią ingerencję służb, a myśmy się ich zbytnio nie bali1.

W setkach miejsc, działających na pełnych obrotach, odbywało się w każdym dniu, tygodniu, miesiącu po kilkanaście i więcej imprez.

Jan Pietrzak (ur. 1937), twórca kabaretu „Pod Egidą”, przeszedł w trakcie swej blisko półwiecznej kariery przez wiele scen studenckich. Zaczynał, tuż po wojsku, w „Hybrydach”:

Na przykładzie „Hybryd” mogę powiedzieć, że to było szalenie istotne miejsce dla studentów. Gromadzili się tam poeci, odbywały konkursy poetyckie, recytatorskie, spotkania. Był klub jazzowy na światowym poziomie. Wszyscy jazzmani znali ten klub. Dudek Matuszkiewicz, Zbyszek Namysłowski, Krzysztof Komeda - wszyscy tam grali. Nie przypadkowo, tylko nieustannie, regularnie.

To była kultura obca socjalizmowi. Teraz się tego nie widzi, ale dla tamtych ludzi to by! przełom, że można przyjść, posłuchać takiej muzyki. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych puszczano nam tylko pieśni kołchozowe. A tutaj coś naprawdę nowego, innego, estetyka innego świata, dostęp do innej kultury. Był tam dyskusyjny klub filmowy, DKF, gdzie dzięki współpracy z ambasadą amerykańską można było obejrzeć filmy nicpuszczane gdzie indziej. To wszystko powodowało nastrój tej młodzieży - poszukiwania odrębności, innego estetycznego ładu.

Tłem była potworna szarzyzna PRL-u. Prasa, telewizja, radio - na poziomie troglodytów. Okropny partyjny język, dno myślowe, ciemne, bezmyślne powtarzanie formuł z przemówień komunistycznych. Jeśli byli ludzie, którzy chcieli coś zobaczyć, to kluby studenckie były miejscem, gdzie można było spotkać rówieśników mających podobne, interesujące pomysły. Były to miejsca szalenie demokratyczne. Ja się pojawiłem jako robotnik, byłem po wojsku, pracowałem w fabryce. Każdy mógł przyjść, kto miał coś do powiedzenia, i z uporem pracować”2.

Wolno się kręci powielacz

Aldona Jawłowska tak definiuje obieg stworzony przez kulturę, o której mowa:

Instytucja kultury studenckiej wytworzyła własne formy obiegu artystycznego, obiegu treści ideowych, wartości, a także informacji, oparte głównie na bezpośrednich kontaktach „nadawców” i „odbiorców” (za Socjologią kuhmy A. Kłoskow'skiej). Formy silnie rozbudowane, umożliwiające uczestnikom zaspokojenie tak zwanych potrzeb kulturalnych wewnątrz obiegu, bez pośrednictwa środków masowego przekazu i bez pomocy innych instytucji, które traktowano nieufnie i niechętnie3.

To jakby odpolityczniona definicja czegoś, co zwykliśmy określać mianem drugiego obiegu. Wszystkie cechy kultury studenckiej w tym ujęciu można odnieść do drugiego obiegu właśnie. Ale drugi obieg to melodia przyszłości. Tymczasem mowa o legalnych inicjatywach artystycznych, wspieranych nawet z państwowej kasy, ze środków Zrzeszenia Studentów Polskich, później wzbogaconego o ideologiczny epitet „Socjalistyczne”. Były to działania najczęściej ograniczone do klubów, czasopism, wydawnictw studenckich, zazwyczaj trafiających do wąskiego kręgu odbiorców. Tym samym regułom podlegał teatr, kabarety, raczkujące na początku lat siedemdziesiątych kino moralnego niepokoju i wreszcie literatura, przede wszystkim poezja.

61

1

Rozmowa z Jackiem Kurzycą z 2 listopada 2007 r. (Krzysztof Gajda).

2

   Rozmowa z Janem Pielrzakiem z 5 lutego 2007 r. (Krzysztof Gajda).

3

   A. Jawłowska, Wiącej niż teatr, Warszawa 1987, s. 181 [podkreślenie moje - KG].


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0096 (25) Metody fonetyczne różnią się od poprzednich pod Wieloma względami. Punkt wyjścia sta
56051 skanuj0107 (14) 2IS Wartości nfiliacyjnc lonc i trwale stanowisko nadrzędne, względnie podrzęd
skanuj0009 (356) 18 Cele edukacji Cele heterogenne stanowią punkt wyjścia do przekształcania ich w c
skanuj0023 •    Współpraca ze specjalistami innych zawodów, która stanowi nieodłączny
skanuj0023 (211) Władysława Szulakiewicz grupy listów i pism stanowiące korespondencję naukową (międ

więcej podobnych podstron