Jednym tchem), zahamowanie oraz natręctwo. Tak jak w wierszu Naga Peipera tytułowe słowo powraca natrętnie w nagłosie wersów i przerywa składniową płynność utworu, tak rozrzucone wbrew ekonomii w wierszu Barańczaka Jednym tchem” utrudnia nieustannie sposób wypowiedzi. Jednocześnie koło zdania nie potrafi się zamknąć, mimo że wciąż o zamykaniu w liryku mowa: „zamknąć wszystko i zamknąć się we wszystkim”. Wiersz pozostaje niedomknięty jak otwarty pozostaje nawias żeber „zamykający się jak pięść”, a całość ujęta zostaje w tryb niedokonany - jąkane zdanie wciąż trzepoce jak serce, nieustannie powtarzając swój nerwowy rytm.
Nie można się zeń wyłamać, jak nie można wyjść z zalewającej człowieka rzeki rzeczy, jak nie można wyzwolić się z otaczającego człowieka powietrza, z atmosfery, na którą został skazany2’.
Rytmicznych i składniowych wzorców tego utworu można by szukać w takich lirykach Peipera, jak Żyła, Książka, Footbal.
Koło zamyka się jedynie w zapowiedzi przyszłości: początkowe ,jednym tchem” zmierza do końcowego „ostatniego tchu”. Celowo niedomknięta konstrukcja zdania jest metaforą przyspieszonego, krótkiego oddechu osaczonego i buntującego się bohatera, któremu sama czynność oddychania (mówienia, wypowiadania prawdy, własnych niezależnych poglądów) sprawia ból. Jej niedokonana forma uwyraźnia również zdystansowane, kontrastowe zestawienie obrazu własnej osoby z ogromem zadań stojących przed bohaterem:
Rozdźwięk między wiolkością płomienia a spustoszeniem, jakiego ma dokonać, to właśnie przejaw samoświadomości poety-bohatera tomu, racjonalnie oceniającego moc własnych słów1.
Romantyczne pragnienie rewolucyjnej przemiany świata pozostaje w sferze niespełnienia; czynem heroicznym na miarę jednostki jest jednak samo wyjąkanie zdania do ostatniego tchu.
Najważniejsze wydaje się właśnie owo uparte dążenie, by nie przestawać mówić, by uwolnić zdanie i uwolnić siebie przez jego wypowiadanie. To jego konstrukcja jest tu najistotniejsza, zdania zapętlonego, pozornie niespójnego na skutek swej długości, pozornie jąkanego i rozkładającego się na poszatkowane wersami frazy, ale tak naprawdę - konsekwentnie logicznego, składniowo drobiazgowo uzgodnionego, uregulowanego przez interpunkcję. Zauważmy, że wszelkie koncepty Barańczaka - figury etymologiczne, paronomazje, deleksykalizacje, paragramy, antymetabole, paradoksy czy inne kunsztowne kompozycje - z reguły nie naruszają porządku zdania. Służą do zabawły składnią, komplikują ją nadmiernie, ale zachowują interpunkcję i ciągłość logiczną. To właśnie „piękne zdanie” Peipera, piękne nie dlatego, że dostarczać ma wartości lub treści estetycznych, ale dlatego, że budzi „zachwyt następstwem i związkiem pojęć”, że jest „kunsztownym zestawianiem i wiązaniem widzeń”2, że nosi w sobie swój własny, dyktowany treściami rytm3, który tutaj trzepocze „zdaniem jednym tchem jąkanym”: „rzeczywistość, dokładność, jasność idą z pięknem zdania, którego linia, jak smycz, decyduje o ich chodzie”4, powie autor Nowych ust.
A zatem wiersze ,jednym tchem” wypowiadane to nie „wiersze pisane na gorąco”, spontanicznie wyrzucane z siebie bez zastanowienia na jednym oddechu. To ściśle przemyślany, co do przecinka opracowany, stopniowo rozwijany układ rozkwitania. Nie jest on rozumiany powierzchniowo jako amplifikacja, uzupełnianie zdania o nowe elementy i rozbudowywanie go składniowo, jako dookreślanie metaforyczne i peryfrastyczne jednego elementu, lecz jako układ rozszerzający spektrum myślenia i kojarzenia, wydobywający z myślenia linearnego i stereotypowego, jako sposób przekształcania psychiki odbiorcy. Nie bez powodu synonimicznie traktował autor Nowych ust nazwy: „poemat rozkwitający” i „poemat społeczny”5.
Również w wielu metaforach i sposobie obrazowania tomiku słychać dalekie echa stylistyki Peipera. Poetów łączy uwyraźnienie architektoniki ciała, fizjologii i somatyzmu słowa, metafora organizmu i krwiobiegu, motyw ognia, gorąca, upału, ostrych narzędzi,
103
J. Kwiatkowski, Stanisław Barańczak, s. 337.
D. Pawelec, Poezja Stanisława Barańczaka, s. 126.
T. Peiper, Tędy..., s. 340.
Tamże, s. 83.
Tamże, s. 341. „Jednym tchem” mówił, a właściwie myślał bohater poematu Na przykład. Jego monolog wewnętrzny jest rozedrgany, wzburzony, urywany, ale logicznie wpasowany w zdanie. Antoni idzie i myśli, jego ciało organicznie odczuwa niepokój myśli, można powiedzieć, że myśli ,jednym tchem”, i że to myślenie w rytm chodu sprawia mu fizyczne cierpienie, podobnie jak bohaterowi wiersza Barańczaka oddychanie. Jak u Peipera chodzenie, tak u Barańczaka mówienie staje się więc czynnością konkretną i buntowniczą.
T. Peiper, O wszystkim.... s. 80.