nieckiego uzyskało tan abstrakcyjny i , Uzowany charakter. Jaki ma w doJrzałwS'?<’rP cjonalizmie socjologicznym, czyli wlnSu u Parsonsa. Nie znaczy to, te ten ostatni to pojęcie akurat od Znanieckiego, przed łań rym był przecież V. Pareto. czy toż, te ZnanloT ki był funkcjonalislą przed Parsonscm. Wydal się, te funkcjonalistą w ogóle nie był. chociaż w jego pracach spotykamy nierzadko pewne pojęcia typowe dla funkcjonalizmu lu.
Niektórzy autorzy łączą teorię Znanieckiego z symbolicznym interakcjonizmem, a miarodajny rzecznik tej orientacji, H. Blumer uważał go nawet za jednego z jej twórców. Nie jest to opinia pozbawiona podstaw, jeśli zważyć, te symboliczny interakcjonizm to bezpośrednia kontynuacja (lub zgoła inna nazwa) pragmatyzmu społecznego, z którym autor Wstępu do socjologii zetknął się — jak wiemy — bardzo wcześnie. Wizja tycia społecznego, charakterystyczna dla Znanieckiego, wykazuje wiele podobieństw do wizji G. H. Meadu czy innych autorów uważanych za klasyków symbolicznego interakcjonizmu; są to zarówno podobieństwa problemów, jak i ich rozwiązań. Wystarczy wspomnieć o pojęciu sytuacji i przedmiotów społecznych, sposobie rozumienia procesów socjalizacji, koncepcji osobowości społecznej i jaźni odzwierciedlonej, metaforze roli i życia społecznego jako teatru czy, na koniec, o kierunku krytyki behawioryzmu, wskazującej na to, że czyn ludzki nie jest po prostu reakcją na bodziec. Już wcześniej mieliśmy okazję wskazać, że zainteresowania Znanieckiego były jednak mniej psychologiczne i bardziej socjologiczne od zainteresowań symbolicznych interakcjonis-tów.
Na pozór można byłoby oczekiwać pewnego zainteresowania Znanieckim ze strony dość
Ilctnych socjologów, którzy w ciągu ostatnich dwudziestu lot wznowili dawne boje z naturalizmem i usiłują stworzyć nowy styl uprawiania nauki o tyciu społecznym. Można nawet powiedzieć, it postulują oni ujmowanie stosunków międzyludzkich ze współczynnikiem humanistycznym, chociaż nie używają tego terminu i prawdopodobnie w większości nigdy nie czytali żadnych prac Znanieckiego poza ich fragmentami, które zamieszczają popularne antologie. Ta nowa socjologia humanistyczna jest wszakże inna od klasycznej. Nie mówię już o tym, że Znaniecki ze swoją koncepcją nauki zapewne wydałby się jej rzecznikom „pozytywistą". Rzecz w tym, że zaczyna ona w miejscu, w którym autor Wstępu do socjologii kończył. Znanieckiemu zależało na tym, by uznać uczestników życia społecznego za podmioty świadome, nie zaś na tym, by wyjaśnić, na czym polega owa „świadomość" i jak dochodzi do wyłonienia przez nią ładu społecznego. A w tę właśnie stronę kierują się zainteresowania najnowszej wersji socjologii humanistycznej. Nie jest więc wykluczone, że Znaniecki pozostanie nadal w czyśćcu na wpół zapomnianych klasyków.