IMGW37 (2)

IMGW37 (2)



254 WACŁAW BERENT

Z padołów buchało wonią łąk, od skał wiało chłodem, od zamkowych murów szedł zapach mchu i pleśni. Woda zagadała głośniej, zaskrzypiały milionowe chóry świerszczy.

W tę gwarną noc wspomnień kładzie się spokój zasłuchania na duszę: oczy po gwiazdach błądzą, jakby bojąc się spojrzeć na to białe morze w ciemnych niebiosach — na lodowca pole, tak dziwnie o tę porę świetlane i jasne, że gwiazdy ponad nim bladły, żółkły, mrużyły się i gasły. I ciągną wspomnień obrazy przed oczyma duszy20 jako blade, smutne, zadumane cienie: błądzą wśród oparów w dolinie, sięgają gwiazd ponownie i pod świerszczy gwar nieustanny rozpływają się i toną w dali granatu: głębiej, dalej i jeszcze dalej, tam, gdzie gwiazd świetlane chóry rozegrały się cichą harmonią sfer21...

Wody to szept? czy też świerszczy gwar nieustanny? Źródeł to szklane pobrzęki? czy też gwiazd tak dziwna muzyka? — Smutek, niemoc i bezwola kołyszą myśl tajemną melodią nocy...

Grało niebo! grała ziemia! grał mi świat ten cały!

Uczułem na ramieniu jej dłoń. Nie uniosłem nawet głowy, zasłuchany w gwar wody, w jej oddech głęboki i własne westchnienie. Potem dopiero, gdy rękę cofnęła, ująłem ją i uścisnąłem krótko.

—    Henryk — szepnęła i próbowała się uśmiechnąć — jak jej na imię?

—    Nie ma jeszcze imienia. Może kształty kobiece nadaje jej tylko uboga myśl moja.

Zagadnęła o moje zamiary, o przyszłość.

—    Co ma być, stanie się — odparłem. — Idzie o to, aby tych życiowych potęg mus wypowiedział się jak najsilniej, jak najgłębiej.

20    przed oczyma duszy — aluzja do słów Hamleta z dramatu Szekspira (akt I, sc. 2): „HORACY: Gdzie?! HAMLET: Przed duszy mojej oczyma” (przekł. J. Paszkowskiego).

21    harmonia sfer — według koncepcji teleologicznych ład świata, uporządkowanie wielości różnorodnych jego składników zgodnie z zasadą celowości.

—    Nawet w nieszczęściu? — pytała zdziwiona

—    Nie ma doli i niedoli dla tego, kto me żyje przypadkiem. Nieszczęście jest nieraz źródłem najgłębszej świadomości.

Milczała. W półmroku widziałem tylko, jak te jej oczy czarne, o dziwnie świeżym, głębokim i mocnym blasku, roi szerzały się w zdumieniu coraz bardziej. Nagle, splatając odruchowo dłonie:

—    Jakie ty mary gonisz po świecie?...

Zaszumiały czarne lasy na podgórzach: to urwane tchnienie nocnego powiewu przeszło przez wąwóz i ścichło

Przypomniała sobie nagle ojca i poczęła o nim mówić tym szeptem stłumionym, jaki nakazywała groza gór, wód szumiących kołysanka i niedawnej śmierci wciąż jeszcze jawne brzemię. Bieg moich niewrypowiedzianych myśli i milczenia mego mowa musiały jej widocznie narzucać uczucia, w których się czuła obco, nieśmiało i chwiejnie.

—    Gdzie on jest teraz? — pytała sama siebie. — Nie bierz tego za banalność: jego myśli, ducha, woli było tak pełno tu wszędzie, gdzie się zwrócić... Tb wszystko dało się niemal dotykać, jak bryła, jak ciało: mocny on taki był we wszystkim, co mówił, czynił!... To wszystko przecie tu stać powinno jak ta góra... Jakże można, żeby się to wszystko tak nagle obróciło w nicość?... Nie rozumiesz mnie pewno?... A w tym jest ból wielki... To nie jest zagadka śmierci, o czym myślę — to jest pytanie życia.

—    Wiesz, jak się ta bolesna tajemnica życia nazywa? Niemoc twórcza, przy wielkiej pełni olbrzymiego ducha... Po tym człowieku góry pozostać były winny!

I znowuż widziałem tylko ten równy błysk głębokich, bacznych i niespokojnych oczu. I ta chmura troski na czole, w podłuż między oczyma.

—    Serce miał twarde jak diament — rzekła, przypomniawszy sobie widocznie młodość swoją.

—    Serce takich ludzi jest jak agatu migdał lub ametystu ziarno. Dla ludzi kamień tylko polny: odrzucą precz. A ono wartość swoją wtedy dopiero ukaże, gdy — pęknie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV25 (2) 30 WACŁAW BERENT wiedział o tym — spodziewał się od aktorów duszy. Tremę miał: żyde dusił
Magazyn 584 7» WACŁAW SIEROSZEWSKI tniał, od skał wiało chłodem. Duże krople rosy ściekały z
IMGV23 26 WACŁAW BERENT Czasami się zapamiętywa. —    Zochna?... Uśmiecha się miękko,
IMGV95 (3) 170 WACŁAW BERENT szy ciężko, solidnie, jakby dla zrównoważenia tej pesymistycznej melanc
IMGV96 (4) 172 WACŁAW BERENT —    Chłop tylko w gorzałce smak znajduje. W takim spoko

więcej podobnych podstron