Kijowskiego rzeczywiście zdołał ją podbić, zauroczyć (ma wymowę fakt, że dla wielu czytelników Kijowski to autor Listopada2 wieczoru właśnie), zyskując, równolegle, zgodne uznanie krytyki29, li
Pokusą dla Kijowskiego była strona paryska: mit trudnej, powikłaM częstokroć osamotniającej przygody wewnętrznej, baudelairowska»iir. realistyczna lub egzystencjalistyczna podróż do kresu możlitoolci c$k wieka. Z drugiej strony nie pozostał Kijowski całkiem głuchy na syren* głosy kultury masowej (innym słowem rzecz określając: na zamówietjjj przemysłu kulturalnego). Jakkolwiek osłabione autoironią, pojawiałyiję przecie w jego wypowiedziach teoretycznych30 i w niektórych poczyń*. niach31 miraże wziętości, sukcesu popularnego, kariery osiąganej ą pośrednictwem mass-mediów.
Ale w poprzek tych ambicji, rozdwojonych i wahliwych jak wszelki dążenia współczesnej myśli, szedł nurt inny, nurt silniejszy, pełniejszy Nurt nieunikniony.
Jeszcze z rzadka i okrężnie dawał on znać o sobie w połowie lat pięćdziesiątych publikacjami takimi jak... A to Polska wiośnie32. Ośmielony odwilżą literacką i całym przebiegiem „polskiej wiosny" 1956 rofai — ujawniał swój autentyzm, swoje czyste i głębokie źródła, na przykład w Trzech powrotach wieszczów33. W związku z pierwszą po wojnie inscenizacją Dziadów na deskach Teatru Polskiego w Warszawie próbował Kijowski zdefiniować w tym nader znamiennym artykule — to, to dla świadomości polskiej najważniejsze: wartość i sens historii narodową, Pisak My dobrze wiemy, że było dość wielkich narodów, które się stopiły i rozpłynęły w większych organizmach społecznych. (...) Doświadczeni juf raz utratą niepodległości na całe stulecie, jesteśmy nieufni, niepewni, mamy kompleks rozbiorowy. I nie bez powodu — do dziś dnia przekonujemy si$ tym, że nie bez powodu. Czasami wydawać się może, że już o co innego a historii chodzi — tak nam się wszystkim wydawało, kiedyśmy z ulgą i satysfakcją brali do rąk nowy klucz do naszych spraw. (Chodziło o „nieomylny", triumfalistyczny bieg dziejów wzdłuż osi walk klasowych, ** O uznaniu świadczyły liczne i nietuzinkowe recenzje: cytowanego Kazimierza Wyki, I także Jacka Lukasiewicza (Strona Plutarcha, „Tygodnik Powszechny" 1972 nr 57, $ Małgorzaty Szpakowskiej (Romantyczna polityka, „Twórczość" 1972 nr 8), Krzysztoft Dybciaka (Mądrość przypowieści, „Więź" 1972 nr 12), Andrzeja Mencwela (Dwa razy Kijowski, „Nowe Książki" 1972 nr 15) oraz innych.
30 Prócz Nieproszoną odpowiedzi... wchodzi tu w grę tekst o dziesięciolecie wcześniejsi ' Kto nas budset? Kto usypia? (w zbiorze: Szósta dekada). Znacznie bardziej ambiwalentne < opinie na ten temat formułował Kijowski w redakcyjnej rozmowie o kulturze masowej oraz w komentarzu podpisanym pseudonimem Dedal, patrz „Twórczość" 1975 nr 7.
31 Odczyty radiowe, współpraca z filmem, itp.
32 Jest to omówienie powieści Kornela Filipowicza Błękitny zeszyt, przędz, w: Różowsi czarne.
33 Zob. „Teatr" 1956 nr 24.
któremu to aksjomatowi przyklasnęła po 1945 roku większość formujących się od nowa elit intelektualnych, przeciwstawiając się tym samym I zakodowanej w „polskim charakterze" powstańczo-martyrologkznej tradycji uczuciowej — przypisek mój, T.B.). Ale to końcu okazuje się, ie to wciąż to tamo, ie (...) historia narodu realizuje się z okrutną prawidłowością3*.
Nurt, o którym mowa, zajmował wiek miejsca w książce Arcydzieło nieznane (1964). Przypominał się, oczywiście, z okazji Dąbrowskiej czy Zawieyskiego. Dojrzałą postać osiągnął w Listopadowym wieczorze. Ustalił się na dobre u schyłku lat siedemdziesiątych, wzbogaciły go niezwykłe lata osiemdziesiąte. Jest obecny przede wszystkim w szkicach i polemikach historycznych — Polska wybuchła w listopadzie (1978), Krypta iw. Leonarda oraz Idee, nie szkielety... (1979), Siła fatalna (1980), O dobrym Naczelniku i niezłomnym Rycerzu (1984)1 2, Znowu Mochnacki (1985). Jest również widoczny w szkicach literackich (Ethos W społeczny literatury polskiej, O Pawle Jasienicy, Tematy Miłosza) i w rozważaniach moralno-religijnych; wśród tych ostatnich miejsce wyjątkowe zajmuje komentarz do filozofii ks. Józefa Tischnera, w pierwszej swej części zatytułowany: Polskie bóle.
Ten nurt i— to myślenie yy duchu jedności ze wspólnotą narodową.
I Kijowski sądził bowiem, że literatura zawracająca z bezdroży, na których utraciła swój prestiż i zaprzeczyła najlepszym tradycjom własnym, zyskuje rzeczywistą szansę podniesienia się z upadku wtedy, gdy odbudowuje swe związki z powszechną kulturą, wtedy, gdy zdolna jest; przemówić do jakiego bądź czytelnika w języku uniwersalnych symboli! i znaczeń, ale i wtedy, gdy pomna na rodzime podłoże przyświadczaj swojemu narodowi w jego wciąż podejmowanej walce o zachowanie tożsamości, gdy umie z gruzów nadziei tworzyć nadzieje nowe.
Dzisiaj jeszcze za wcześnie, aby ocenić pełną miarą udział Andrzeja Kijowskiego w dokonującym się stopniowo procesk odbudowywania więzi literatury polskiej z wielką jej tradycją: edukacyjną, reformatorską, w końcu historiotwórczą i etyczną. Wiadomo jednak, że odtwarzanie owej więzi nie było dla Kijowskiego równoznaczne z bezkrytycznym przejmowaniem liczmanów i stereotypów minionego czasu. Odwrotnie, złączone było z wysokimi właśnie wymaganiami, a z niechęcią do ideałów retrogresywnycb, eskapistycznych i prowincjonalnych3; szło w parze z nakazem wyboru tego, co w dziedzictwu ojczystej literatury najistotniejsze. Z „nakazem sięgania po nieosiągalne".
Ibidem.
33 Rzecz ta, pełniąca rolę wstępu do kolejnego tomiku redagowanej przez Marię Jaruon Biblioteki Romantyczną, stanowi zmienioną wersję Krypty iw. Leonarda. gjjg
Pisał na przykład: Zamiast uczyć się nieustannie, w każdym pokoleniu od nowa, ic szkole narodową klasyki, odprawiamy cykliczne wyprawy do antypodów kultury, alfy z nkk urtb czyście wracać i tarzać się w gminnym pyle. (Sienkiewicz i polska nerwica, „Tygodnik Powszechny" 1966 nr 46). Zob. też Tropy, op. ćt., s. 96-99.