z ważnych matek-fundatorek dzisiejszej twórczości kobiet; kronikarką doświadczenia sióstr z międzywojnia, a także spadkobierczynią linii tych empatycznych obserwatorek marginesu życia, których szkolnym symbolem jest Maria Konopnicka.
Wraz ze Świętą rzeką dociera do nas Gojawiczyńskajako przedstawicielka regionalizmu, mająca patronów męskich w Stefanie Żeromskim czy Gustawie Morcinku i koleżankę w Marii Rodziewiczównie. Rzecz dzieje się na Śląsku Cieszyńskim w przededniu drugiej wojny, w tle rozpoznamy wkroczenie Hitlera do Austrii, kulminację stanowi zajęcie Zaolzia przez Polaków. Polityczne tło i patriotyczny wymiar powieści nie odbiegają od schematów, jakie znamy jeszcze z ezopowej prozy pozytywizmu. Na marginesie zanotuję, że przygody z wymienną leksyką skojarzyły mi się z twórczością Jana Lama, którego bohaterowie miewali niezwykle elastyczne nazwiska i życiorysy.
Tajemnice narodowej świadomości głównych bohaterów ukazane zostały na kanwie „wojny o szkołę”. Tym razem jej bohaterką jest kilkuletnia dziewczynka, która nie chce edukacji w nowoczesnej, czeskiej placówce, instynktownie przywiązując się do polskiego nauczyciela. Ceną tego instynktu polskości są szykany spotykające ojca w hucie. Inną ceną - obudzona tożsamość, aż po wybór „placówki” na samej, gorącej granicy.
Losy bohaterów zostały w powieści ukazane przede wszystkim przez doświadczenie kobiet. Wybory mężczyzn wpływają na losy rodzin i w końcu to kobiety dźwigają brzemię codzienności i politycznych decyzji. Część akcji rozgrywa się na śląskiej prowincji, ale część przenosi nas do Pragi i Warszawy. W Pradze pracuje córka zbuntowanego hutnika; w Warszawie dziennikarz, nieudany kochanek innej z głównych bohaterek. W miejskich scenach odnajdziemy wiele z nastroju i diagnozy warszawskiej dylogii. Szczególnie w obrazie Pragi, poznawanej przez młodą, niewinną dziewczynę, która przeżywa pierwszą miłość i rozczarowanie.
Narodowy wątek jest pod wieloma względami schematyczny, zbyt oczywisty, ale zaletę tego ujęcia stanowi przesunięcie punktu obserwacyjnego na kobiety, a więc opowiedzenie tego, co znane - nieco inaczej. W osobistych losach postaci odbijają się zainteresowania psychologiczno-naturalistycznej prozy kobiet z międzywojnia. Wielkie uczucia i kompromisy; straceńcze pogonie erotyczne i wyciszenie. Niemo ralność i przyzwoitość. Nie ma jednak w Świętej rzece tego minorowego nastroju, który kazał dziewczętom z Nowolipek dopisywać wątki nieuniknionej utraty: dziewictwa, kochanków, mężów, ciąż, złudzeń. W tej powieści wszystko idzie ku dobremu. Joszka w Pradze zaczyna być nazywana Józefiną, dostaje lepszą pracę, traci „kartoflarza”, a zyskuje modnego partnera - trochę „się szasta” po nocnych klubach, jednak bez zagrożenia cnoty i ostatecznie, spodziewamy się, przyszłość ma niezłą. To samo dotyczy pozostałych uczestników tej pogranicznej fabuły. Tylko jedno może dzisiejszemu czytelnikowi przeszkadzać w optymistycznym domknięciu: świadomość dalszego ciągu.
Warto zapamiętać tę książkę w kontekście „historycznych remanentów” stawiających na lokalność narracji. Powieść Gojawiczyńskiej spełnia jej warunki, będąc zarazem częścią historycznoliterackiego dziedzictwa, które możemy postarać się zobaczyć na nowo.