LXXIV DZIEJE „KRONIKI" CIAI.U W CIĄGU WIEKÓW
yincemius Kadlubko et Manitius Gallus scriptores historiae Po-lonae retustissirni (Gdańsk 1749). W wydaniu swoim oparł się na rękopisie Heilsbcrskim, który w tym celu udostępnił mu ówczesny biskup warmiński (1741—1766), Adam Stanisław Grabowski. Rękopis ten jednak zawiera, jak wspomniano, lukę pod koniec księgi I, wypełnioną urywkiem z Żywo tu św. Stanisława, a nadto sporo innych drobniejszych opuszczeń, jak również brak w nim końcowej partii księgi 111 (poczynając od rozdz. 16); skutkiem tego publikacja Lcngnicha tylko w bardzo niedoskonałym stopniu udostępniała badaczom zawartość najstarszego pomnika dziejopisarstwa polskiego. Wydanie Lengnicha bez zmian powtórzył Wawrzyniec Mitzler de Koloff w swej Historiaruni Poloniae et Magni Ducatus Lithuaniae collectio magna (Warszawa 1769).
Odkrycie Czackiego. Pełny tekst kroniki Galla odnalazł dopiero Tadeusz Czacki, gromadzący bezpośrednio po rozbiorach źródła do zleconej mu przez króla Stanisława Augusta kontynuacji Historii Narodu Polskiego Adama Naruszewicza. I on także nie dotarł jeszcze do najlepszego jej i najstarszego przekazu, tj. do rękopisu Zamoyskich, lecz w ręce jego dostał się około r. 1798 dość wierny piętnastowieczny odpis tego ostatniego, tzw. kodeks Sędziwoja. Czacki, który posiadał również rękopis Heilsberski, ten sam, z którego przed pięćdziesięciu laty drukował Kronikę Lengnich, poznał się od razu na wartości nowego kodeksu, zasygnalizował uczonemu światu jego istnienie i wystąpił do Królewskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie, którego był czlonkiem-założycielem, z wnioskiem, aby Kronikę wydać ponownie w tekście łacińskim wraz z tłumaczeniem polskim. Odpowiednie postanowienie powzięto, ale sprawa poszła w odwlokę; nie omylimy się zapewne sądząc, że była ona skutkiem oporów, na jakie natrafiało publikowanie zabytku przedstawiającego w tak odmiennym od dotychczas znanego i uznawanego świetle zatarg Bolesława Śmiałego ze św. Stanisławem. Czacki, który w pierwszym dziesięcioleciu
XIX w. zajął się organizowaniem szkolnictwa na Wołyniu i Podolu, nosił się około r. 1810 z myślą wydania Kromki Galla w swojej drukarni krzemienieckiej w ramach projektowanej przez siebie zbiorowej publikacji polskich źródeł historycznych; planom tym położyła kres jego śmierć w r. 1813.
Wydanie warszawskie. Nowym promotorem wydania pełnego tekstu Galla stał się Joachim Lelewel, który już jako młodziutki uczony zapoznał się z jego Kronika pod okiem Czackiego w Krzemieńcu (w latach 1809—1810), skopiował ją na własny użytek, a wreszcie już za Królestwa Kongresowego (1821) przeforsował w Towarzystwie Przyjaciół Nauk jej publikację. Wobec wyjazdu Lelewela na katedrę do Wilna zadanie to złożono w doświadczone ręce prawnika Jana Wincentego Bandtkiego; za podstawę posłużyły tym razem obydwa znane wówczas kodeksy, tj. Heilsberski i Sędziwoja, które tymczasem po śmierci Czackiego przeszły w posiadanie Czartoryskich w Puławach. Wydanie Bandtkiego (Martini Galii Chronicon, Warszawa 1824) określić wypadnie jako na ówczesne możliwości bardzo staranne i wartościowe; wydawca nie tylko postarał się dać czytelnikowi jak najpoprawniejszy tekst, lecz wsparty radą profesora historii na Uniwersytecie Warszawskim (1817—1831), Feliksa Bentkowskiego, nadał mu nawet postać graficzną, uwypuklającą właściwości Gallowej prozy rymowanej, postać, która zasłużyła sobie jeszcze po stu latach na pochwały niemieckiego badacza takiej prozy K. Polheima. Koncesją na rzecz tych, którzy gorszyli się przedstawieniem sprawy św. Stanisława, było włączenie do wydania obszernej noty pióra ówczesnego biskupa płockiego, Adama Prażmowskiego, której autor starał się podważyć relację Galla w tej mierze jako niewiarygodną. Jeszcze przed ukazaniem się w druku wydania Bandtkiego opublikowany został pierwszy przekład Galla na język polski pt. Historia Bolesława III (Warszawa 1821), dokonany przez Hipolita Kownackiego na podstawie rękopiśmiennej kopii Lelewela.
Wydania w „Monumentach”. Mijało 25 lat od wydania