l.XXI! DZIEJE „KRONIKI" GAI. i.A W CIĄGU WIEKÓW
mu była również kronika Kadłubka i że to z niej oczywiście zaczerpnął przedstawienie zatargu pomiędzy królem a biskupem. Jednakże Wincenty miał żyłkę historyczną i kiedy przyszło mu scharakteryzować panowanie Bolesława Chrobrego, ażeby odróżnić go od imiennika i prawnuka, Bolesława Śmiałego, wolał sięgnąć do żywego, epickiego przedstawienia Galla niż do napuszonego i retorycznego Kadłubka, może zresztą i dlatego, że tylko u pierwszego z nich znalazł wzmiankę o ofiarowaniu Chrobremu przez Ottona III włóczni św. Maurycego, drogiego jego sercu symbolu królewskiej godności władców Polski, przechowywanego za jego własnych czasów w skarbcu katedry wawelskiej, czego nie omieszkał na swoim miejscu podkreślić. Z górą sto lat po Wincentym z Kielc korzystał z Galla autor Kroniki książąt polskich (pisanej w latach 1385—1386), Piotr z Byczyny, kanonik z Brzegu na Śląsku — i wypisywał swe źródło tak obficie i wiernie, że dziś służy nam za czwartego, obok trzech zachowanych rękopisów, świadka jej tekstu.
Jan Długosz. Pomijając niektóre inne, zupełnie drobne ślady znajomości Galla w średniowieczu, wspomnimy jeszcze, że kronika jego nic była również obca tak sumiennemu badaczowi przeszłości narodowej jak największy ze wszystkich naszych kronikarzy Jan Długosz. Miał on przez pewien czas w swych rękach najstarszy z jej ocalałych po dziś dzień rękopisów, tzw. kodeks Zamoyskich, którego użyczył mu jego przyjaciel, również żywo interesujący się zagadnieniami historycznymi, Sędziwój z Czcchła. Długosz wszakże opracowując własne dzieło nie poprzestał na tym, że powtórzył przeważną część faktów opowiedzianych przez Galla, lecz starał się wiadomości o nich łączyć z informacjami zaczerpniętymi z innych źródeł (w czym niekiedy zdarzały mu się błędy), a co więcej, podjął po raz pierwszy próbę ustalenia dat rocznych owych faktów, których to dat, jak mieliśmy już sposobność stwierdzić, Gall nie podaje. Z tego ostatniego zadania piętnastowieczny historyk wywiązał się przeważnie z powodzeniem i z tego względu możenąy go uważać za pierwszego naukowego badacza Kromki Galla, a nie tylko za echo jej informacji.
Czasy renesansu. W dobie renesansu historycy nasi korzystali z Galla raczej wyjątkowo. Znal go Marcin Kromer, który pierwszy ukuł określenie „Gall-Anonim”, pozostające do dziś dnia w użyciu, trafnie domyślając się w autorze mnicha francuskiego, działającego w czasach Bolesława Krzywoustego — jednakże informacje zen czerpał do swego dzieła pt. De origine et rebus Polonorum 1555 tylko sporadycznie. Kromer posiadał rękopis tzw. Heilsberski naszej kroniki, który tą drogą trafił do biblioteki biskupów warmińskich. Niewiele częściej wykorzystywał ją (nie wiadomo, czy z pierwszej ręki) Bartosz Paprocki w Herbach rycerstwa polskiego ' 15H4). Niebawem też zrodziła się inicjatywa wydania kroniki drukiem; podjął ją około r. 1Ó12 ruchliwy działacz i pisarz polityczny Jan Szczęsny Herburt, który po nieudanym rokoszu Zebrzydowskiego odsunięty od czynnej polityki, rozpoczął w swoim Dobromilu szeroko zakrojoną akcję wydawniczą, zwłaszcza w zakresie dzieł treści historycznej, publikując m.in. Roczniki Stanisława Orzechowskiego, Żywot Kmity, kronikę Kadłubka oraz pierwsze księgi Historii Długosza. W przedmowie do wydania Kadłubka zapowiadał, że ma w swym posiadaniu również rękopisy starszych odeń kronikarzy, mianowicie Galla-Anonima i Baszka kustosza poznańskiego (tzn. Kronikę wielkopolską, o której chronologii miał fałszywe wyobrażenie), i tych niebawem również ogłosi drukiem. Niestety, konfiskata wydania Długosza, a niebawem śmierć samego wydawcy (1616) nie pozwoliły na realizację tych zamiarów.
Pierwsze wydanie. Tak więc na publikację kroniki Wypadło czekać jeszcze prawie półtora stulecia, gdyż epoka baroku nie wykazywała dla niej żadnego zainteresowania. Dopiero u progu doby oświecenia wydał ją po raz pierwszy zasłużony historyk dziejów politycznych i prawa polskiego, gdańszczanin Gotfryd Lcngnich, wraz z trzynastowiecznym skrótem z Kadłubka, mylnie uważanym przezeń za właściwą kronikę tego autora, pt.