L1br23 djvu

L1br23 djvu



EDWARD PASSENDORFER


Z PRZESZŁOŚCI GEOLOGICZNEJ POMORZA


■‘SIĘGA UNIA NAUKOWA T. SZCZĘSNY lORIN    194')


EDWARD PASSENDORFER

Z PRZESZŁOŚCI GEOLOGICZNEJ POMORZA

WYDANIE DRUGIE PRZEJRZANE I ROZSZERZONE

19 4 9


TORUŃ

NAKŁADEM KSIĘGARNI NAUKOWEJ T. SZCZĘSNY

%

.1

TAC Oddział: Drukarnia Nr 2 Inowrocław    -,14 4 pj    j ()4149

Nakład: 5.500 Papier: drnli., I II. kl., 70 o Dala wykonania: 1 III l'J4<)

Gdy staniemy nad brzegiem Wisły, gdy wsłuchamy się w szmer jej fal, czujemy jakby tchnienie wieczności. Bo przecież ta Wisła tak samo płynęła wczoraj, przed rokiem, przed stu i tysiącem lat. I tak samo płynąć będzie jutro, za lat sto, za lat tysiące.

Lecz czy zawsze tak było?

Każdy, kto wędrując doliną Wisły umie patrzeć i wyciągać wnioski, zauważył zapewne, że Wisła nie tworzy regularnej doliny, że podnosi się stopniami ku górze. Gdy przypatrzymy się budowie takiego stopnia, tarasu, jak go nazywamy, zauważymy, że tworzą go piaski dobrze przemyte i warstwowano nieraz pod różnymi kątami. Tak osadza tylko woda płynąca. A więc płynęła tu ongiś woda. Płynęła w różnych wysokościach, aż wreszcie znalazła się tu, gdzie płynie dzisiaj.

Gdy przypatrzymy się brzegom wiślanym np. pod Toruniem, spostrzeżemy poniżej piasków gliny z bezładnie porozrzucanymi głazami. Tak osadza tylko lodowiec. A więc zaglądały tu lodowce.

A jeszcze niżej występuje zupełnie inny osad. Są to zielona we, tłuste iły, bez piasku. Takie osady tworzą się w basenach jeziornych, z dala od brzegu. A więc było tu kiedyś jezioro.

Jak widzimy, badając brzegi wiślane, odkrywamy jakby karty jakiejś starej księgi, gdzie przyroda zapisała swoje dzieje. Znaki, którymi ziemia pisze swą przeszłość, nie zawsze są czytelne, są to często zupełne hieroglify, ale przy pewnej wprawie odczytać je można.

Wziąwszy więc młotek i mapę do ręki, udajmy się na wędrówkę po ziemi pomorskiej w poszukiwaniu zagrzebanych w jej warstwach starych dokumentów geologicznych.

Gdzież ich szukać?

Odsłaniają się one, jak widzieliśmy, na zboczach głębokich dolin, mówią nam o nich wiercenia wykonywane w poszukiwaniu wody. Znajdziemy je w kamieniołomach, gdzie łamią skały dla celów przemysłowych. Wszystkie te miejsca, gdzie odsłaniają się nam starsze skały, nazywamy odkrywkami.

Do takich odkrywek, kryjących w sobie zagadkę dawnych dziejów ziemi pomorskiej, należą wychodzące niemal na powierzchnię ziemi pokłady gipsu w Inowrocławiu i Wapnie. Gips, skała mająca znaczenie praktyczne, obudził zainteresowanie geologów. Kiedy dla poznania jego grubości i zbadania podłoża zapuszczono świder, okazało się, że leży pod nim bezpośrednio sól kamienna i to bardzo znacznej grubości. W Wapnie nie przebito soli kamiennej do głębokości 1316 m. A kiedy dla zbadania wielkości złoża soli założono wiercenia dookoła, okazało się, że złoże solne posiada niewielką powierzchnię w kształcie elipsy, a wszędzie dookoła występują wapienie czy margle. Kiedy zaś rozpoczęto eksploatację soli chodnikami najpierw w Inowrocławiu (dziś część kopalni jest zalana), a potem w Wapnie, okazało się, że warstwy soli stoją niemal zupełnie pionowo w postaci słupa, a dookoła stromo nachylone zalegają warstwy piaskowców i wapieni. Sól została zatem wydźwignięta z głębi i wyciśnięta ku górze, tak że widocznie przebijała młodsze od niej pokłady (Fig. 1). Mamy przed sobą jakiś fragment starej historii na razie bez daty.

Na terenie Niemiec widzimy analogiczne słupy solne. Tam jednak w warstwach skalnych przykrywających złoża solne, dochowały się dokumenty, pozwalające na ustalenie ich wieku w postaci t. z w. skamielin. W warstwach skalnych bowiem niejednokrotnie znajdujemy szczątki zwierząt i roślin wymarłych, które określają wiek skał. Okazuje się, że w pewnych okresach geologicznych żyły tylko pewne określone zwierzęta czy rośliny. Stanowią one dla nas zatem metrykę skały. Na

ich podstawie dzielimy historię ziemi na jednostki czasowe. (Bliższe dane w książce tegoż autora pt. „Przeszłość ziemi i metody jej badania".).

1.    Utwory czwartorzędowe

2.    Gips

3.    Sól

4.    Osady jurajskie


Na zasadzie analogii z wystąpieniami złóż solnych tego typu w Niemczech wnosimy, że sól ta jest wieku permskiego, t. j. tworzyła się u schyłku czasów starożytnych ziemi — ery paleo-zoicznej.

Rozlewało się wtedy na znacznych obszarach Europy północnej niegłębokie śródziemne morze, które wysychając pomału zgromadziło w głębszych miejscach swego obszaru całą rozpuszczoną w wodzie sól.

Co działo się potem, w zaraniu średniowiecza ziemi na naszych obszarach (— dokumentów brak.

Na terenie Gór Świętokrzyskich jak i na terenie Niemiec dochowały się z tego czasu czerwone piaskowce gruboziarniste, o wichrowatym ułożeniu warstw, które posiadają wszelkie cechy utworów pustynnych, lądowych. Cała Europa północna a z nią i ziemia pomorska jest obszarem lądowym, po którym wiatry przesypują wydmy piaszczyste, lub rzeki usypują olbrzymie stożki napływowe i delty.

Na osadach piaskowców w wierceniu, w Szubinie jak w Gói ach Świętokrzyskich, leżą wapienie, dobrze warstwowane, a w nich widzimy często kielichy liliowców, zwierząt pokrewnym jeżowcom, które na podobieństwo kwiatów budowały sobie koronę umieszczoną na długiej łodydze. Porastały one całe obszary, skoro znajdujemy ławice wapieni w całości zbudowane z krążków ich łodyg.

Na wapieniach tych, których wiek określają wspomniane liliowce na środkowy trias, leży na terenie Gór Świętokrzyskich jak i na obszarze Jury Krakowskiej zgoła odpiienny osad. Są

to czerwone, tłuste Iły i piaskowce, zawierające nieraz soczewki węgła. Są to zatem osady lądowe. Skądże jednak barwa czerwona? Gdy przypatrzymy się obszarom wapiennym Dalmacji, widzimy, że wapienie te noszą na sobie ślady wyżarcia, pokryte są szczelinami i jamami. W miejscach natomiast hiżej położonych, na dnie jam głębokich i zaklęśnięć gromadzi się czerwony osad — terra rossa. Osad ten — to nierozpuszczalne związki ilaste zabarwione żelazem, które po rozpuszczeniu wapieni przez wodę na dnie jam się gromadzą. Zjawiska związane z rozpuszczającą działalnością wód nazywamy zjawiskami krasowymi od Krasu dalmatyńskiego. Na terenie zatem Jury Krakowskiej i Gór Świętokrzyskich, a zatem i na terenie Pomorza pod koniec triasu panuje, jak krótko mówimy, kras. Na bag-niskach porastają zarośla paproci i skrzypów, które dochowały się w postaci zwęglonej w iłach i piaskowcach. Obraz ten nie zmienia się zasadniczo i na początku okresu, który nazywamy jurajskim. Na olbrzymich obszarach od południowej Szwecji po zbocza Gór Świętokrzyskich i wulkaniczne wzgórza okolic Kizeszowic pod Krakowem rozciągają się moczarzyska, tu i ówdzie błyszczy tafla jeziora. Zagrzebane dziś w iłach i lupkach cale cmentarzyska roślin podobnych do sagowców, wielkie paprocie i jakieś dziwne drzewa szpilkowe, mówią nam o florze owych czasów.

Wiercenia w Inowrocławiu pouczają o dalszych losach ziemi pomorskiej. Znaleziono tam 'bowiem w bezpośrednim zetknięciu z słupem solnym utwory piaszczyste, których fauna wskazuje na środkowe poziomy formacji jurajskiej. Fauna ta — to zwierzęta morskie. Jeśli przypatrzymy się analogicznym utworom Gór Świętokrzyskich i Krakowskiego, wszędzie tam zobaczymy na lądowych utworach z tlorą zlepieńce i piaskowce z fauną morską. Mówi nam to o zalewie morza. Morze to przyszło z zachodu, przynosząc ze sobą nowy nieznany świat zwierzęcy. Morze to jest zrazu płytkie. Mówią nam o tym piaski i żwiry, które tworzą się na brzegu morza.

r Na piaskach i żwirach spoczywają osady wapienno-ilaste, wskazujące na pogłębianie się morza. Jego brzeg przesunął

się dalej ku wschodowi, a na obszarze Pomorza rozlewa się spokojna toń morska.

Jak wyglądało życie w morzu górnojurajskim na ziemiach naszych, pouczają odkrywki wapieni w okolicach Barcina: w Wapiennie, Bielawach i Piechcinie. Kamieniołomy te zasługują na specjalną uwagę, gdyż (pominąwszy odkrywki w okolicach Kamienia nad Odrą! stanowią najdalej na naszych ziemiach wysunięte ku pn. wychodnie wapieni jurajskich.


W kamieniołomach głębokich ponad 80 m odsłaniają się ławice szarych wapieni, lekko sfałdowanych i popękanych, najwyraźniej ściętych z wierzchu, poziomą powierzchnią. Pokrywa je bezpośrednio najmłodszy w naszych okolicach utwór — tj. osady czwartorzędowe — lodowcowe. Jeśli były osady starsze, zostały zmyte. W szczelinach przecinających wapienie aż do dna zachowały się piękne trawiasto-zielone piaski, które poznamy później.

Przypatrzmy się samej skale.

Na jasnym tle odcinają się jakieś nieregularnie powyginane walki przejęte porami. To szkielety gąbek. Żyły tu one masowo na dnie morza jurajskiego (fig. 2), tworząc całe murawy i ławice. Z ich szkieletów, rozpuszczonych przez wodę, tworzyły się w wielu miejscach na ziemiach polskich kuliste lub bochcnkowate buły krzemienne, które człowiekowi przedhistorycznemu służyły jako materiał do wyrobu narzędzi.

Młotek wydobędzie nam z wapieni jeszcze inne zwierzęta. Oto z dwu skorup zbudowana muszla zwierzęcia zwanego ramienionogiem, bo znaczną część jamy jego ciała wypełniają frendzliste ramiona, służące do oddychania i wytwarzania prądu wody, który przynosi pokarm. Są to albo gładkie formy tzw. Terc-bratule (fig. 3) lub żebrowane Rhynchonelle (fig. 4). Przymocowywały się one nieruchomo do dna nóżką przebijającą większą skorupę.


Obok nich żyły poruszając się leniwie na kolcach jak na szczudłach jeżowce (fig. 6) i chwiały się na długich łodygach do kwiatu podobne liliowce (fig. 5).

Fig. 3

Fig. 4


Fig. 5

W gąszczu tym spacerowały w poszukiwaniu żeru kraby morskie i ślimaki, zapędzały się w pogoni za zdobyczą zwinne

Fig. 6


belemnity, (fig. 7) pływały amonity. Te ostatnie urzeźbione nieraz bardzo piękni^ (fig. 8), czasem opatrzone kolcami mieniły się wszystkimi blaskami tęczy. Za-

glądały tu i żarlacze, których zęby w osadach wapiennych nie należą do rzadkości (fig. 9).

I wiele, wiele innych szczątków zwierzęcych wydobywamy z wapieni pomorskich, które pozwalają nam odtworzyć to bujne, a tak do dzisiejszego niepodobne życie.

Wspomniane wyżej skamieliny określają nam wiek wapieni na górną jurę.

Fig. 8



Gdy przyjrzymy się bliżej powierzchni wapieni ju-rajsKich, zobaczymy od razu, że jest ona wybitnie nierówna, pokryta jamami i zagłębieniami. W jamach tych znajdziemy zwęglone części roślin i osady piasków i żwirów. Wiedząc już, że wapien podlega działaniu rozpuszczającemu wody, widzimy w tyc'i jamach dowod działani l wody w jakimś okresie lądowym, a zatem kras..Najwidoczniej zatem wapienie jurajskie musiały zostać wyniesione ponad poziom morza i uległy procesom krasowym. Kiedy się to stało? Oczywiście wcześniej od okresu lodowego, którego osady zwartym płaszczem przykrywają wapienie jurajskie. Jamy wypełniają szczątki zwęglonego drzewa. A więc jamy musiały powstać w czasie, który poprzedzi jakiś okres bujnej wegetacji roślinnej Okres ten poznamy później, a na razie notujemy fakty.

Jak widzieliśmy, utworów młodszych od górnej jury na terenie kamieniołomów w okolicach Barcina brak. Na zasadzie analogii z terenami przyległymi Ki*. <j wnioskujemy, że u schyłku jury morze z naszego terenu ustępuje. Miejsce otwartego morza zajmują moczary, tu i ówdzie wciskają się laguny morza, powoli wysładzającego

się. Taki sam obraz zarysowuje się przed okiem geologa w dolnej kredzie. Na olbrzymich obszarach Anglii, Niemiec, Belgii, Polski osadzają się lagunowe i słodkowodne ily i piaski. Że osady te istniały na ziemi pomorskiej, lecz później zostały zmyte, dowodzi fakt, że w jednej z jam w wapieniu okolic Barcina znalazły się skorupy małży dolnokredowych, ocalone przed zniszczeniem. Widocznie jamy kredowe powstały przed tym okresem. Utwory dolnokredowe znamy od dawna z Włocławka. Ostatnio znaleziono je również pod Bydgoszczą i pod Pilą. W dole są te utwory lądowe i lagunowe (półmorskie), na nich leżą utwory morskie, świadcząc o wtargnięciu morza na obszar pomorski. Morskie utwory kredowe okolic Bydgoszczy, świadczą o istnieniu zatoki morskiej, która łączyła morze niemieckie poprzez obszar Włocławka — z Tomaszowem Mazowieckim.

Co się działo na ziemi pomorskiej bezpośrednio później, możemy określić jedynie na podstawie wierceń. Nigdzie bowiem nie dochowały się na powierzchni osady bezpośrednio młodsze.

Z wierceń tych dowiadujemy się, że na całym obszarze ziemi pomorskiej jak i na olbrzymich obszarach Polski pod utworami lodowcowymi i różnobarwnymi iłami i piaskami z węglem zalega jednolita pokrywa wapieni ilastych, zwanych marglami. Znajdowane w marglach skamieliny określają ich wiek jako górnokredowy. Ponieważ analogiczne osady znajdziemy i na południowych brzegach Szwecji i na terenie Krakowa i na Wołyniu i na Rugii, wnosimy, że był to potężny zalew morski, który pogrążył pod fale morza olbrzymie połacie Europy. Było to morze dość głębokie, w osadach prawie nie spotykamy części piaszczystych, brzegi musiały znajdować się daleko. W osadach górno-kredowych, w niektórych poziomach masowo pojawiają się ciemne buły krzemienne, jak już wiemy, produkt wtórnych przemian, jakim podlega skała. Materiału na te krzemienie dostarczyły gąbki i inne organizmy budujące szkielety krzemionkowe. Krzemienie te, jako bardzo odporne na zniszczenie, spotykamy bardzo często wśród utworów lodowcowych.

Łatwe do rozeznania po swej barwie utwory kredowe przykrywają, jak uczą wiercenia, zgoła odmienne osady, różniące się od razu i swą barwą i składem. Są to różnego rodzaju iły i piaskowce, które otwierają nowy rozdział historii naszej ziemi — czasy nowożytne — trzeciorzęd.


Gdy brzegiem Bałtyku wędrujemy po okresie burz, niejednokrotnie natrafimy wśród morskich glonów na kawałki bursztynu, żywicy jakiejś sosny, która ongiś musiała porastać brzegi Bałtyku i obszary przyległe. W bursztynie tym jak zaklęte dochowały się kwiaty (fig. 10), liście, i owady tego tajemniczego lasu, który znikł bez śladu. Gdy wiosenne burze usuną spłynięte z góry kawały brzegu i wgryzą się w głąb, wtedy bardzo nisko, tuż na wysokości fali odsłaniają się zielone piaski, a w nich owe bursztyny. Z tych piasków zielonych wyrywa je fala Bałtyku.

Bursztyn ten zatem, jak widzimy, najwyraźniej został nagromadzony później, został widocznie wy-myty z jakichś dawniej-    Fig 10 wodł- Sonntaga

szych osadów, które znikły bez śladu. Ponieważ zielone piaski na zasadzie zawartej w nich gdzie indziej fauny określamy jako oligocen, stąd też bursztynowi, który utworzyć się musiał dawniej, przypisujemy wiek starszy, tj eoceński. W eocenie zatem rosły lasy owej sosny, której żywica ściekając w gorącym słońcu ówczesnego klimatu grzebała w sobie owe cuda flory i fauny.

Zielone piaski z bursztynem — to, jak widzimy, dowód zalewu morza, które wąskim ramieniem poprzez północną Polskę sięgnęło daleko w głąb Rosji. Że jednak zalewało ono także

i Pomorze, świadczy o tym fakt, że w szczelinach wapieni jurajskich w Wapiennie znalazły się owe zielone piaski.

Zbliżamy się ku czasom nam współczesnym. Dokumentów jest coraz więcej i coraz lepiej zachowanych.

W licznych odkrywkach naturalnych i sztucznych jak i w otworach wiertniczych widzimy, że bezpośrednio pod najmłodszymi osadami lodowcowymi leży potężny kompleks piasków z węglem i iłów, które na zasadzie zawartych w nich szczątków roślinnych odnosimy do młodszego trzeciorzędu, tzw. miocenu. Warstwy te odsłaniają się nam w licznych punktach nad Wisłą np. pod Włocławkiem i Dobrzyniem oraz nad morzem.

Przypatrzmy się im i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie jak się one tworzyły.

Wędrując brzegami Bałtyku pomiędzy Wielką Wsią a Jastrzębią Górą (fig. 14, str. 25) widzimy wszędzie tam poniżej osadów lodowcowych poziomo leżące piaski i muły białe lub czekoladowe, doskonale warstwowane i świetnie przemyte. Świadczy to, że zostały one złożone w jakimś spokojnym basenie wodnym, a przyniesione wodami płynącymi. Tu i ówdzie widzimy soczewki węgla i fragmenty drobne drzew napławione z brzegu.

W płasko leżących mułach i piaskach zauważymy czasem zagłębienia wymyte widocznie wodą płynącą, a w nich nagromadzone duże pnie zwęglonych drzew razem z warstwami gruboziarnistych piasków i żwirów. W jamach tych znalazły się również otoczone kawały mułów i piasków.

Cóż nam to mówi? Mamy widocznie przed sobą obraz jakiegoś rozległego basenu wodnego, do którego rzeki spokojne i leniwe znoszą drobny piasek i muł. Gdzieś daleko na otaczających to jezioro wzgórzach rosną lasy, z których liście i fragmenty drzew niesione falą dostają się do jeziora i nasiąknięte wodą opadają na dno.

Po jakimś czasie basen wysycha. Piaski i muły twardnieją. I w tym nagle jakaś ulewa powoduje wezbranie rzek, które niosą ze sobą połamane pnie i gałęzie drzew. Fale rozszalałej rzeki żłobią sobie głębokie bruzdy i kiedy powódź ustanie, w wymytych jamach gromadzą się wszystkie przez rzekę zniesione drzewa. A razem z nimi piasek i żwir, którego skały macierzystej na próżno szukalibyśmy w pobliżu. Żwir ten może pochodzić jedynie z dalekiej północy, aż z chmurnej Skandynawii.

Bałtyku wtedy nie było, bo inaczej piasek i żwir nie mógłby przebrnąć przez jego fale aż na Pomorze.

Owe opisane jamy z drzewem pokrywają ponownie poziomo warstwowane piaski i muły, dowód, że po okresie burz i powodzi ponownie zapanował spokój i znowu w rozległym basenie poczęły osadzać się muły i piaski.

Roślinność, jaką dziś botanik wygrzebuje z pokładów węgla. miała odmienny od dzisiejszego wygląd. Składały się na nią z jednej strony jakieś rośliny wodne, które krzewiły sie bujnie w moczarzyskach, z drugiej strony były to potężno drzewa szpilkowe, podobne do kalifornijskich sekwoji. Porastały one zapewne jakieś góry, które w sąsiedztwie się dźwigały. Góry te jak sądzimy rozciągały się na obszarze dzisiejszej Skandynawii i stamtąd rzeki niosły pnie drzew. Na miejscach niższych rosły gaje drzew laurowych i cynamonowych. W Chodzieży znalazły się między innymi także duże liście bananów. W sumie więc, charakteryzując klimat owego czasu, można powiedzieć, że był to klimat przypominający południowe brzegi Mor»a Śródziemnego lub Wysp Kanaryjskich.


Miejscami owe szczątki roślinne nagromadziły się w takich ilościach, że powstały z nich pokłady węgla brunatnego, mające nawet znaczenie przemysłowe. Do takich złóż należą pokłady węgla w Koninie nad Wartą, gdzie dochodzą one miejscami do 20 m grubości. Tak samo na terenie Wielkopolski i Kujaw w wielu miejscach odwiercono grube pokłady węglowe, trudne jednak do wydobycia, wskutek dużej ilości wody, jaka gromadzi się w warstwach piasku pod i nad węglem. Tam. gdzie jak w Wielkopolsce czy Koninie nad Wartą, pokłady ^brunatnego osiągają bardzo znaczne grubości i ciągną ^Smacznych obszarach, trzeba przyjąć, że tworzyły się one

na jakichś moczarzyskach, które stopniowo obniżały się w miarę, jak je wypełniała masa roślinna oraz piasek i muł. Znajdowane nieraz w pokładach węgla brunatnego pionowo stojące pnie, przemawiają za przypuszczeniem, że tworzyły się one na miejscu lasów, które w ciepłym i wilgotnym klimacie porastały wtedy ziemie polskie.

Miejscami piaski tej formacji węgla uległy scementowaniu i wtedy powstały ławice twardych, zbitych kwarcytowych piaskowców, jak np. w Ostrzeszowie.

Utwory węglonośne przykrywa na znacznych obszarach zgoła inny utwór. Są to zielonawe lub niebieskawe iły z czerwonymi plamami, tzw. iły poznańskie. Są to na ogół biorąc bezwapienne osady, które tworzyć się musiały w jakimś spokojnym rozległym basenie jeziornym z mętów niesionych z obszarów położonych daleko. W iłach tych tu ówdzie zauważymy połyskujące igiełki gipsu, tworzącego się wskutek rozkładu siarczku żelaza.

Iły poznańskie odsłaniające się w wielu punktach nad Wisłą, np. pod Toruniem, pod Włocławkiem, nad Wartą itd. są bardzo łatwe do rozeznania. Stanowią one cenny i poszukiwany materiał ceramiczny na wyrób cegieł np. w cegielni na Rudaku pod Toruniem, czy w Lubiczu.

Iły te odsłaniają się również na dużych przestrzeniach pod Włocławkiem, zalegają grubą warstwą pod Warszawą itd.

Nie ma ich jednak na północy np. u ujści^Odry i Wisły. Jeśli chodzi o ich brak nad brzegiem Bałtyku, to wobec faktu że tamtejsze osady węglonośne reprezentują osady dolnego miocenu, mogły iły poznańskie ulec zmyciu. W innych natomiast miejscach np. w Prusach Wschodnich, gdzie mamy osady węglonośne znacznie wyższych poziomów, reprezentowanych do samej góry przez utwory piaszczyste, nasuwa się przypuszczenie, że obejmują one nie tylko górny miocen, ale i pliocen.

Mielibyśmy wtedy, jeśli przypuszczenie to jest słuszne, obraz następujący:

Cała północna i centralna Polska objęta jest dużym basenem, do którego rzeki z południa i z północy znoszą materiał

skalny. Na brzegach, a więc bliżej obszarów tych, skąd pochodzi niesiony materiał osadza się piasek i żwir. Dalej od brzegów, a więc w okolicach Poznania, Torunia, Warszawy, osadzają się już tylko najsubtelniejsze męty ilaste, a z nich powstaje opisany wyżej ił poznański.

Znalezione w nim nieliczne szczątki zwierzęce wskazują na pliocen, tj. koniec trzeciorzędu.

Utwory trzeciorzędowe pokrywa wszędzie gruby płaszcz osadów czwartorzędowych, najmłodszych, które wycisnęły decydujące piętno na obliczu ziemi pomorskiej.

Zanim przejdę do ich przeglądu, parę słów jeszcze o budowie i ułożeniu poznanych już warstw. Naukę o budowie i ułożeniu warstw skalnych niejako ich architekturę nazywamy tektoniką.

A zatem słów parę o tektonice ziemi pomorskiej.

W obszarach, gdzie starsze skały odsłaniają się bezpośrednio na powierzchni, tektonika obszaru rysuje się jasno np. na obszarze pasma krakowsko-wieluńskiego. Tutaj "Zaś, gdzie skały starsze, głęboko zanurzone, przykryte są płaszczem osadów młodszych, obraz tektoniczny tylko z trudem odcyfrować można.

Niektóre z tych przewodnich rysów już niejasno nam się uwydatniły. I tak widzieliśmy, że najstarsze, permskie złoża solne przebijają pokłady młodsze. Jeśli sobie na mapie narysujemy te miejsca, gdzie występują złoża solne, jeśli je uzupełnimy punktami, gdzie pojawiają się solanki, które mówią nam

0    ukrytych w głębi słupach solnych, to okaże się, że układają się one pasem czy pasami o kierunku pin. zach. — poł. wschodnim od Łęczycy na południu, po ujście Odry na północy.

Ponieważ złoża soli permskiej na wschód i zachód od tej linii leżą głęboko, przykryte młodszymi osadami, mamy przed sobą obraz wielkiego wypiętrzania, siodła, jak go nazywamy, w którego jądrze wyciśnięta sól przebiła pokłady młodsze

1    zbliżyła się do powierzchni.

Zjawisko to wymaga pewnego wyjaśnienia. Sól ma dziwne własności plastyczne. Naciskana poddaje się, podobnie jak

wosk i może przyjmować różny kształt. W czasie fałdów?ń górotwórczych, jakie w okresie trzeciorzędowym objęły Europę, powstało szereg pęknięć o kierunku północno zachodnim — południowo wschodnim. Nacisk boczny jak i nacisk warstw górnych spowodowały, że sól tak jak wosk została wyciśnięta ku górze, przyjmując opisany już wyżej kształt słupów i przebiła oraz dźwignęła leżące na soli pokłady.

Jeśli porównamy ten kierunek siodła z przebiegiem fałdów rysujących się wyraźnie na mapie geologicznej Polski, w paśmie krakowsko-wieluńskim i na wschodnicli zboczach Gór Świętokrzyskich, to uderzy nas ich zgodność. Mają ten sam kierunek. Ponieważ ruchowi fałdowemu uległy nic tylko utwory jurajskie, ale i kredowe, ruch ten jest młodszy od kredy. Sfałdowane są również tymże ruchem i utwory trzeciorzędowe. Stwierdzamy więc, że po osadzeniu wszystkich wymienionych osadów przyszła wielka rewolucja górotwórcza, która poziomo leżące osady sfaldowała, a niektóre z nich jak plastyczną sól, nawet wycisnęła ku górze. Analiza obszarów, gdzie osady są łatwiej dostępne badaniu, okazuje, że tych rewolucji górotwórczych było więcej, miały one jednak podobny kierunek i w sumie dały obraz przedstawiony wyżej.

Zrozumienie budowy geologicznej, głębszych, ukrytych przed okiem badacza części skorupy ziemskiej, ułatwiają stosowane w ostatnich czasach coraz częściej badania siły ciężkości na danym obszarze. Jak wiadomo, ziemia wywiera przyciąganie na wszystkie ciała znajdujące się w sąsiedztwie, na powierzchni lub we wnętrzu ziemi. Wyrazem tego przyciągania jest spadanie ciał ku ziemi, co w specjalnym wypadku przejawia się w ruchu wahadła. Wahadło przy tej samej długości będzie wahać szybciej lub wolniej zależnie od większego czy mniejszego natężenia siły ciężkości. Natężenie to nie wszędzie na kuli ziemskiej jest jednakowe, zależy ono od szerokości geograficznej i oddalenia od środka ziemi. Można jednak obliczyć, jakie powinno teoretycznie być natężenie siły ciężkości w danym miejscu, biorąc pod uwagę jego szerokość geograficzną oraz wysokość ponad poziomem morza.

Okazuje się wszakże, że są miejsca na kuli ziemskiej, które odbiegają od tej teoretycznej wartości i wykazują albo nadmiar albo niedomiar siły ciężkości. W pierwszym wypadku muszą ku powierzchni ziemi zbliżać się jakieś masy skalne cięższe, które powodują zwiększanie siły ciężkości, co wykrywa wahadło, w drugim wypadku masy ciężkie zapadają w głąb, a ich miejsce zajmują masy lżejsze. W ten sposób wahadło pokazuje nam budowę podłoża, zupełnie zakrytą innymi skałami.

Na tej drodze np. wykryto na nizinie węgierskiej znajdujące się w głębi złoża soli. Sól bowiem jako znacznie lżejsza od innych skał powoduje lokalnie zmniejszenie natężenia siły ciężkości.

Badania natężenia siły ciężkości na Pomorzu pokazują, że od Inowrocławia w kierunku na Piłę, Czaplinek i dalej ku płn.-zach. na obszar położony na zach. od Kołobrzegu ciągnie się pas, gdzie siła ciężkości jest większa od normalnej. Świadczy to, że w głębi muszą się dźwigać jakieś ciężkie masy i icli zbliżenie się do powierzchni ziemi wyraża się zwiększeniem natężenia siły ciężkości. Mówi to nam o istnieniu w głębi Pomorza jakiegoś wielkiego wypiętrzenia, które w kierunku pd.-wsch. poprzez obszar położony na wschód od Łodzi nawiązuje do wypiętrzenia Gór Świętokrzyskich, stanowiąc jakby kręgosłup geologiczny Polski. Wypiętrzenie to nazywamy wałem kujawsko-pomorskim (Fig. 11 i 12).

Załączona mapka daje nam obraz budowy geologicznej Pomorza i obszarów przyległych, taki jaki odsłoniłby się gdybyśmy zdjęli z tego obszaru utwory czwartorzędowe i trzeciorzędowe. Mapa taka nosi nazwę mapy odkrytej.

Widać na niej przebiegający od Gór Świętokrzyskich w kierunku na pn.-zach. pas skał, którego części wewnętrzne są zajęte przez utwory najstarsze. Obraz taki odpowiada wypiętrzeniu, które nazywamy siodłem lub antykliną. Część szczytowa tego siodła została zmyta, dzięki czemu odsłoniły się na powierzchni skały starsze, które budują jądro antykliny (por. rys. 12). Jest to wspomniany wyżej wał kujawsko-pomor-

i

2 Z przeszłości geologicznej Pomorza


17

ski. 7i obu stron wału widzimy warstwy młodsze — górno-kre-dowe. Oznaczają, one obszary, gdzie boki siodła czy wału, inaczej jego skrzydła, obniżają się. Miejsca takie noszą nazwę

Objaśnienie znaków pi-zy fig. 12    wetll. Bioclianrpa (uzupełnione)

Fig. 11

'|f

łęków. Taki lęk bardzo wyraźny zaznacza się w obszarze Łodzi. Jest to łęk albo niecka łódzka. Widzimy więc, że samo rozmieszczenie osadów na mapie mówi nam już o budowie te-

renu. Tam, gdzie odsłaniają się warstwy starsze, istnieje wypiętrzenie. inaczej siodło, tam zaś, gdzie zalegają warstwy młodsze, mamy do czynienia z łękiem czyli niecką, inaczej syn-kliną. Z obu stron wału kujawsko-pomorskiego, jak widzimy, mamy łęki.    Objaśnienie znaków


1.    Kreda górna

2.    Kreda środkowa

PnW

,    3.    Jura górna

t    4.    Jura środkowa

Jj 5. Jura dolna i gorn. trias f    6.    Trias środk. i dolny

’    7    Formacja solonosna    (perm)

12    g    utwory paleozoiczne    starsze

Na mapie zaznaczono ponadto liniami rozmieszczenie natężenia siły ciężkości. Linie te łączą punkty jednakowego natężenia siły ciężkości. Jedne z nich mają znak -f-, inne —. Linie ze znakiem -f- oznaczają miejsca, w których istnieje nadmiar siły ciężkości, znak — oznacza miejsca, gdzie panuje deficyt siły ciężkości. 0 oznacza' miejsca, gdzie siła ciężkości jest zgodna z obliczoną teoretycznie siłą, jaka powinna panować w dawnym miejscu. Jak widać z mapy, panuje uderzająca zgodność pomiędzy obrazem geologicznym a przebiegiem linii natężenia siły ciężkości. Tam, gdzie z głębi dźwigają się skały starsze, widocznie cięższe, widzimy również większe natężenie siły ciężkości, która na obszarze Gór Świętokrzyskich osiąga cyfrę 40 jednostek pomiarowych, a 20 na obszarze wału.

Z obu stron wału, gdzie warstwy starsze zanurzają się w głąb, siła ciężkości jest mniejsza, co wyraża się ujemnymi wartościami z obu stron wału. Dodatnie wartości na naszej mapce, a zatem nadmiar siły ciężkości spotykamy ponownie na obszarze pn.-wsch. w okolicach Olsztyna, z powodu zbliżania się do podziemnego wypiętrzenia, które od masywu ukraińskiego, poprzez Polesie idzie w kierunku na Grodno i dalej na Finlandię. Wypiętrzenie to nosi nazwę wału scytyjskiego. Dodatnie wartości siły ciężkości widzimy ponownie na obszarze pd.-zach. mapki na zachód od niecki łódzkiej, gdzie ponownie dźwigają się z głębi skały starsze.

Jak widzimy, panuje zgodność pomiędzy budową geologiczną znaną nam z odkrywek czy wierceń a obrazem natężenia siły ciężkości. Mapka ta pokazuje zatem, jak ważnym instrumentem badań geologicznych są badania natężenia siły ciężkości1). Na rozmytym grzbiecie wału kujawsko-pomorskiego leżą poziomo utwory trzeciorzędowe. Świadczy to, że utworzenie tego walu jest starsze od czasu powstania utworów trzeciorzędowych. Wał bowiem najpierw musiał być wypiętrzony, później jego grzbiet uległ rozmyciu i dopiero na wyrównanym terenie osadziły się utwory trzeciorzędu. Wał kujawsko-pomorski powstał zatem po górnej kredzie, która jest sfaldowana, a przed środkowym trzeciorzędem, który leży na sfałdowanyeh utworach płasko.

Pod Włocławkiem widać doskonale, że ruchom fałdowym uległy i iły poznańskie. Jeśli bowiem rozważamy położenia iłów poznańskich i mioceńskich piasków z węglem, to okaże się, że piaski te w niektórych miejscach leżą tuż nad poziomem Wisły, a w innych, jak np. pod Dobrzyniem, wydźwignięte są kilkadziesiąt metrów w górę. Możliwe, że te wypiętrzenia są dziełem sił tektonicznych, tkwiących w głębi ziemi. Obok tych jednak zaburzeń na wielką skalę widzimy, wędrując brzegiem Wisły od Włocławka do Dobrzynia, szereg mniejszych fałdów, które powstały wskutek działania lodu. O tych zjawiskach będzie mowa niżej.

Iły poznańskie jako nieprzepuszczalne dla wody stanowią ważny horyzont wodonośny. Wszędzie na ich górnej powierzchni występują źródła i wycieki wodne.

Na iłach poznańskich leżą najmłodsze osady, które nazywamy czwartorzędem. Utwory te są dostępne badaniu na zboczach dolin i potoków, stąd też znamy je najlepiej.

Badając stromy brzeg Wisły pod Toruniem czy pod Unislawiem, zauważymy bezpośrednio na ile poznańskim piaski, ale rzecz ciekawa, zawierające już fragmenty różowych minerałów zwanych skaleniami. Minerały te — to dowód, że osad ten pochodzi z rozmycia jakichś skał magmowych, jak je nazywamy, takich jak granit. Jest to już osad związany z utworami czwartorzędowymi. Na piaskach tych spoczywa bardzo charakterystyczna skała. Są to szare, zwarte, tłuste gliny z dużymi blokami, bezładnie rozsianymi. Obok bloków dużych jest materiał drobny i najdrobniejszy. Sposób ułożenia głazów, brak ich segregacji według wielkości, jest cechą tak charakterystyczną, że od razu mówi nam, iż osad ten nie mógł powstać ani w wodzie płynącej, gdzie składniki ulegają selekcji wedle wielkości, ani w basenie jeziornym, gdzie materiał jest dobrze warstwowany i również sortowany. Porównanie z współcześnie tworzącymi się osadami pouczyło geologów, że tak osadza tylko lodowiec, a kiedy w Riidersdorf pod Berlinem na triasowych wapieniach znaleziono wyraźne rysy lodowcowe, sprawa definitywnie się wyjaśniła.

Stwierdzamy zatem, że na iłach poznańskich albo bezpośrednio, albo za pośrednictwem jeszcze jakichś piasków leży osad lodowcowy, tzw. morena. Morena ta jest z reguły szara i ten swój charakter utrzymuje na znacznych przestrzeniach, bo gliny o podobnym typie znamy także i z Jastrzębiej Góry nad Bałtykiem.

Analizując zbocza ku górze widzimy na glinach zgoła od-mieną skałę. Są to warstwowane, dobrze przemyte piaski, a zatem osad wodny. Osadzać je musiały jakieś wody płynące, zmieniające często swój nurt i siłę transportu, łap piaski są nachylone pod różnymi kątami, raz są grubsze, to znów drobniejsze. Tak osadzają wody szybko płynących potoków czy wód roztopowych.

Na piaskach leży ponownie glina morenowa ale już więcej piaszczysta. Świadczy ona o ponownym wkroczeniu lodowca. Tam, gdzie uległa ona rozmyciu, pozostała po niej tylko warstwa kamieni tzw. bruk.

Gdy wyjdziemy w Toruniu (fig. 13) na krawędź tarasu w poszukiwaniu za utworami młodszymi, to znajdziemy się na powierzchni zupełnie równej, płaskiej, ujętej dopiero daleko

2.    Piasek    7.    Piaski tarasowe

3.    Szara glina    morenowa    8.    Iły wstęgowe

4.    Piasek    9.    Morena brunatno-szara

5.    Brunatno-szara glina    morenowa 10.    Piasek gruboziarnisty

11. Morena brunatno-czerwona

na horyzoncie pewnymi krawędziami. Co one znaczą, dowiemy się za chwilę. Gdy staniemy pod tą krawędzią w Grębocinie, zauważymy w dawnych dołach cegielnianych niezmiernie ciekawy osad. Są to drobno warstwowane iły i muły o barwach czekoladowych i kremowych. Przypatrzmy się im bliżej. Powtarzają się tu wielokrotnie czekoladowej barwy warstwy więcej tłuste, bardziej ilaste i warstwy nieco bardziej piaszczyste, jasne. Z badań współcześnie tworzących się osadów wiemy, że taka skala powstaje w niedalekim sąsiedztwie lodowca, z mętów drobnych, zawartych w lodzie. W lodzie bowiem, nawet zupełnie czystym na pozór, znajdzie się dużo drobnego skalnego materiału, który powoduje, że taki np. Rodan jeszcze pod Lyonem posiada wyraźne mleczno-zielone zabarwienie wody, w przeciwieństwie do wód takich rzek, które nie biorą początku z lodowca. Roczne wahania w tajaniu lodowca spowo-

dowały owe warstwowanie. Latem lodowiec topnieje szybciej. Do osadu dostaje się więcej mułu oraz piasku i materiału jest więcej. Powstaje wtedy grubsza, jaśniejsza warstwa. Zimą tajanie jest słabsze, materiału dostaje się mniej, powstaje warstwa ciemniejsza i cieńsza.

Różnica w barwie obu warstw pochodzi częściowo stąd, że w lecie cząstki organiczne ulegają łatwiej utlenieniu, a także i dlatego, że zimowe warstwy ilaste łatwiej zatrzymują barwiące je związki żelaza.

Iły grębocińskie dowodzą, że tworzyły się one w sąsiedztwie czoła lodowego, z materiałów zawartych w lodzie. Analogiczne osady występują na olbrzymich obszarach Polski. Znamy je spod Unisławia, Chełmna, z brzegów Bałtyku itd.

Iły wstęgowe przykrywa na brzegach doliny Wisły ponownie glina morenowa, ale zupełnie odmienna. Ma ona barwę brunatno-rdzawą i odbija bardzo wyraźnie od szarych tonów moreny dolnej. Rozdzielona jest ona warstwą piasków na dwa wyraźne poziomy, świadcząc o dwu nasunięciach lodu na ten teren.

Streszczając więc wyniki badań brzegów Wisły widzimy, że po osadzeniu poznańskich iłów kraj cały ulega zlodowaceniu. Czy gliny nad Wisłą oznaczają najstarsze zlodowacenia? Zapewne nie. Okazuje się bowiem, że ziemie nasze uległy eona jmnicj czterokrotnemu zlodowaceniu: niektórzy badacze mówią nawet o sześciu zlodowaceniach, nie wszędzie jednak zachowały się ślady wszystkich zlodowaceń. Możliwe, że piaski występujące pod szarą moreną związane są z tym starszym zlodowaceniem. Leżące na szarych glinach piaski krzyżowo' warstwowane, tworzyły się jako osad wod, bystro płynących. Tłumaczymy je sobie zatem jako wytwór wód "topniejącego lodu, który widocznie w związku z polepszeniem się klimatu zaczął gwałtownie topnieć. Tego rodzaju osady na określenie, że osadzała je woda płynąca, ale z materiałów lodowcowych, nazywamy osadami fluwioglacjalnymi.

Że istotnie przyczyną tych zmian było polepszenie się klimatu, dowodzą tu i owdzie znajdowane pomiędzy dwiema morenami torfy, zawierające rośliny, wskazujące na klimat ciepły, a czasem nawet cieple ]szy niż dziś.

Występujące w górze ponad piaskami iły wstęgowe wskazują na zbliżenie się lodowca, który wreszcie ponownie pokrywa cały teren.

Mamy zatem na terenie Pomorza kilka moren mówiących

0    kilkakrotnym zlodowaceniu tego obszaru. Pomiędzy nimi leżą osady piasków i żwirów, a zatem osad wód płynących powstałych w czasie ustępowania lodu. Nie każdy jednak poziom morenowy oznacza odrębne zlodowacenie. Zdarzyć się bowiem mogło i na pewno zdarzyło, że wskutek chwilowego polepszenia się klimatu, lądolód zaczął gwałtownie topnieć

1    jego krawędź przesunęła się ku północy. Lądolód cofnął się zatem, jak się wyrażamy, co nie jest zupełnie słuszne, bo lód się nie cofa. Jeśli mówimy, że lądolód zatrzymał się wzdłuż pewnej linii, to oznacza to, że jest to stan równowagi pomię-

» dzy jego narastaniem a topnieniem, innymi słowy, że tyle lodu ubywa, ile go przybywa. Jeśli lądolód się posuwa, tzn. że więcej go przybywa, niż wynosi jego topnienie Jeśli lód się cofa, tzn. że więcej wynosi jego topnienie niż przyrost. Jeśli więc po takim chwilowym cofnięciu ponownie klimat się pogorszy, spowoduje to posunięcie się lodu i na osadach piasków i żwirów, które złożyły wody płynące z topniejącego lodu, lód osadzi ponownie gliny morenowe. Nie oznaczają one jednak odrębnych zlodowaceń rozdzielonycii długą przerwą czasową, ale tylko dwa posunięcia lodu, dwie oscylacje, jak mówimy. Inaczej nazywamy także takie dwa posunięcia stadiami, a osady zwarte pomiędzy nimi, osadami interstadialnymi w przeciwieństwie do osadów interglacjalnych — międzylodowcowych. Jeśli wśród tych osadów znajdziemy pokłady torfu czy łupków jeziornych i florę klimatu umiarkowanego, dowodzi to uczy wiście, że okres, w którym osadziły się te warstwy był długi i wtedy mówimy o utworach międzylodowcowych.

Gdy obserwujemy osady lodowcowe, widzimy wielokrotnie, że nie leżą one poziomo, lecz są zaburzone, pofałdowane, nieraz wyciśnięte.

Piękne przykłady tego rodzaju zjawisk obserwujemy na brzegu Wisły pomiędzy Włocławkiem a Dobrzyniem około 4 kin na wschód od mostu i dalej ku Dobrzyniowi. Widzimy tam bardzo piękne fałdy zbudowane z zielonych iłów poznańskich i piasków mioceńskich z węglem. Piaski' mioceńskie tworzą siodła nieraz bardzo strome, a iły łęki.

Taka budowa brzegu zaznacza się w sposób niezmiernie charakterystyczny na jego rzeźbie. Tam gdzie w łękach pojawiają się iły poznańskie, powstają głębokie amfiteatralne nisze, spowodowane tym, że iły nasiąknięte woaą spływają w dół i brzeg się cofa. Tam zaś, gdzie w siodłach występują piaski mioceńskie bardziej zwarte, brzeg wysuwa się naprzód. Mamy więc w brzegu Wisły ostrogi wysunięte ku rzece i nisze cofające się wstecz.

Zaburzenia te zostały spowodowane naciskiem lodu, nie mają one nic wspólnego z ruchami skorupy ziemskiej. Mówimy wtedy o tektonice glacjalnej lub glacftektonice.

Ile ciekawych rzeczy możemy wyczytać z zupełnie zwyczajnej odkrywki, jaką ka: dy z czytelników zapewne nieraz widział, pokaże brzeg Bałtyku pod Chłapowem (fig. 14)

Fig. 14


1.    PiasK. mioceńskie z węglem

2.    Bruk

3.    Plaski i żwiry

4.    Drobno warstwowane piaski

5.    Warstwa z trójgrańcami G. Piaski gruboziarniste

z wkładkami żwiru 7. Morena brunatno-czer-wona

Na samym dole odkrywki występują białe lub czekoladowe muły i piaski z węglem. Są to opisane wyżej utwory

mioceńskie. Na utworach mioceńskich ostrą granicą leży warstwa wielkich bloków skał takich jak granity, gnejsy i inne. Wobec tego, że na warstwie tej zalega seria piasków i żwirów, nie zawierających tak dużych bloków, wnioskujemy, że bloki te muszą pochodzić z rozmycia jakiegoś osadu zawierającego duże głazy. Mogłaby to być morena. Takie nagromadzenia bloków leżących nieraz zupełnie zwarcie obok siebie nazywamy brukiem. Że istotnie biuk ten stanowi resztkę rozmytej moreny, dowodzi brzeg morza pod Jastrzębią Górą, gdzie widzimy wyłaniającą się z morza szarą glinę morenową, taką samą jak pod Toruniem. Morena ta wypełnia tam jakieś zagłębienie i dzięki temu ocalała, a pod Wielką Wsią, gdzie leżała wyżej, uległa zniszczeniu tak, że materiał drobniejszy został usunięty a zachował się jodynie bruk.

Stwierdzamy zatem, że powierzchnia trzeciorzędu, na której została złożona morena jest bardzo nierówna. Ponieważ warstwy węgla brunatnego są na ogół poziome, przypuszczamy, że działać tu musiały wody płynące, które żłobiły głębokie doliny Wkraczający lądolód zastał krajobraz o bardzo urozmaiconej rzeźbie.

Badając przekrój ku górze widzimy na bruku warstwy piasków i żwirów nachylone pod różnymi kątami. Składają się one z ziarn dobrze otoczonych, ale różnią się swoją wielkością. Tak osadza tylko woda szybko płynąca, która zmienia ustawicznie swój nurt i swą silę transportową. Płynęły tu widocznie bystre wody. Materiału na żwiry dostarczyły jakieś osady lodowcowe, jak świadczy ich skład. Są to otoczaki granitów, gnejsów, ciemnych diabazów oraz skał osadowych takich jak wapienie, czy różowe kwarcyty. Śledząc nasz profil ku górze, zauważymy na żwiracn i grubych piaskach drobno warstwowane nieomal poziomo leżące warstwy piasków. Widocznie prąd wody się uspokoił, piaski osadzają się w jakimś spokojnym zakolu rzeki, może w jakimś basenie.

I nagle na tych spokojnych, drobnych piaskach pojawia się warstwa otoczaków, ale jakże dziwnych. Powierzchnia ich jest gładka, jakby wypolerowana, a na wielu z nich widać

najwyraźniej jakieś krawędzie (fig. 15). Jeślibyśmy poszukali dziś gdzieś podobnych kamyków, to znajdziemy je na pustyniach lub na takich obszarach, gdzie hulają wiatry i miotają piasek. Takie kamyki nazywamy trójgrańcami, choć najczęściej nie mają one kształtu trójgrannego.


Trójgrańce w opisanym profilu leżą na spokojnych piaskach. Pojawiają się nagle. Przyniosła je zatem woda, ale skąd? Z jakiegoś obszaru, niezbyt zapewne dalekiego, gdzie leżały one na powierzchni wystawionej na działanie wiatru. Był zatem taki okres w czasie tworzenia się wspomnianych osadów, kiedy hulały tu wiatry. Klimat musiał być suchy, stepowy.

Idąc ku górze zauważymy na warstwie trójgrańców ponownie piaski i żwiry, osad bystro płynących wód.

Zamyka profil czerwona glina z głazami północnego pochodzenia, a zatem morena.

W opisanym przekroju widzimy zatem dwie moreny, dowód co najmniej dwukrotnego zlodowacenia. Pomiędzy morenami leżą piaski i żwiry, które osadziły wody cofającego się lodu w dole i następującego w górze. Będą to zatem utwory fluwioglacjalne z ustępowania i nasuwania się lądolodu.

W środku leży seria spokojnych piasków, a wśród nich trójgrańce świadczące o suchej fazie klimatu, który panował w pewnym okresie pomiędzy jednym a drugim zlodowaceniem.

Przekrój taki, choćby tak niewielki jak nad Bałtykiem, opowiada nam historię tego obszaru w sposób równie wyraźny, jak gdyby była ona pisana używanym powszechnie alfabetem.

W osadach lodowcowych spotykamy większe i mniejsze bloki skał zbudowanych z różowych ziarn skalenia, ciemnych blaszkowatych — miki, oraz przejrzystych ziarn kwarcu. To granity. Jeśli ziarna te będą ułożone warstwami, które skale nadają wygląd lupkowaty, mówimy wtedy o gnejsach. Czasem spotykamy różowe lub czerwone skały o zwartej budowie. Na

ich jednolitym tle odcinają się jasno-różowe lub białe kryształy skaleni lub przejrzyste ziarna kwarcu. To porfiry.

Czasem znowu będą to ciemne, niemal czarne skały o zbitej budowie. Na ciemnym tle z trudem wyróżnimy jakieś połyskujące kryształki. To diabazy. Skały te zawdzięczają swe powstanie magmie, która albo krzepła w głębi ziemi lub wylała się na powierzchnię ziemi lub dno oceanu. Niektóre z tych skał np. pewne granity, jak przypuszczają geologowie skandynawscy i fińscy, powstały przez stopienie innych skał pod • wpływem gorących roztworów, wydobywających się z głębi ziemi. (Patrz objaśnienia na końcu książeczki).

Wędrując nolami widzimy nieraz głazy, na których ciemnym tle odcinają się różowe żyły. Żyły te świadczą o tych tajemniczych przetopieniach, którym podlegały skały w głębszych regionach naszej ziemi.

Skały spotykane na polach, stąd polnymi głazami zwane, zasługują na pilną uwagę. Stanowią one prawdziwe muzeum mineralogiczne.i geologiczne i amator, który chciałby im baczniejszą uwagę poświęcić gdzieś na stosie przydrożnym kamieni, czy na gromadzie usuwanych z pól głazów znajdzie niejeden ciekawy okaz, który może wzbogacić muzeum szkolne, czy zbiór własny. Oto skała o barwie różowej, zbudowana z dużych, nieraz wielkości kurzego jaja ziam różowego skalenia ortoklazu z ziclonawą obwódką innego skalenia zw. oli-goklazem. Skała ta — to granit o nazwie rapakiwi, co po fiń-sku oznacza zgniły, bo istotnie łatwo się rozpada. Granit ten — to gość z dalekiej północy. Jest ich kilka odmian. Odmiana o dużych ziarnach przywędrowała z okolic Wyborga, inne — z wysp Alandzkich.

Obok tego najbardziej rzucającego się w oczy granitu mamy szereg odmian granitów różowych lub szarych, których ojczyznę możemy dokładnie podać. Niektóre z nich pochodzą z okolic Sztokholmu, Upsali itp.

Oprócz skał takich jak granity, w których poszczególne składniki mniej więcej równe osiągają rozmiary (rapakiwi odbiega od normalnego typu) spotykamy skały, które na różowym lub szarym tle wykazują obecność dobrze zarysowanych kryształów. Skały te — to porfiry. Istnieje całe mnóstwo odmian szarych, różowych, czerwonych.

Niektóre porfiry, przywędrowały do nas z centralnej Szwecji np. z Dalame. Inne jednak odmiany muszą pochodzić z dna Bałtyku, gdyż nie ma ich w tej chwili w Skandynawii, a ich rozmieszczenie wskazuje na Bałtyk jako ich ojczyznę.

Prócz wymienionych skał znajdziemy całe mnóstwo innych, wymagają one jednak do ich określenia już pewnej wprawy.

Fig. 16    wedł. Korna

Czarne plamy oznaczają miejsce wychodzenia skał na powierzchnię. Prowadzące z nich linio oznaczają dropi wędrówki poszczególnych głazów

narzutowych.

Głazy te zasługują na uwagę nie tylko dlatego, że mamy w nich ciekawy fragment skorupy ziemskiej, ale mówią one nam jeszcze o czym innym. Jak widzieliśmy, możemy dla wielu z nich wskazać ojczyznę. Jeśli np. w okolicach Torunia znajdziemy okaz, którego ojczyzna leży w okolicy Sztokholmu, to

łącząc linią tc dwa punkty uzyskujemy oczywiście droeę, jaką odbył ten kamień, a równocześnie rzecz jasna kierunek ruchu lodu. (Musi to być jednak okaz znaleziony w glinie morenowej, a nie wśród żwirów, które mogły być przyniesione przez wody z innych okolic). Badając rozmieszczenie pewnych określonych głazów na większych obszarach przekonywamy się, że pokrywają one jakby powierzchnię wielkich trójkątów (fig. 16) o wierzchołku zwrócunym na północ i położonym tam, gazie wychodzą dane skały na powierzchnię. Oprócz narzut-niaków pochodzenia magmowego, jak wyżej wymienione granity czy porfiry wśród osadów lodowa wych, spotykamy masowo skały takie, jak wapienie, margle, czy piaskowce, a zatem skały osadowe. Są one niezwykle ciekawe, nie tylko z wyżej podanych powodów, ale także i dlatego, że kryją w sobie nieraz przepięknie zachowane skamieliny. Trzeba je jednak umiejętnie wydobyć. Nieraz na powierzchni widzimy jakieś przekroje skorup. Po rozłupaniu nie widać nic. Otóż trzeba je łupać równolegle do warstwowania i wtedy na powierzchni warstwy wystąpi całe mnóstwo pięknie rzeźbionych muszli różnych zwierząt (patrz objaśnienia na końcu książeczki).

Fig 17


Do najczęściej spotykanych narzutniaków na niżu naszym należą szaro-zielone wapienie, posiadające na powierzchni ślady skorup. Po rozbiciu takiego okazu zobaczymy niezliczoną ilość muszli pięknie rzeźbionych ramienionogów, ślimaków, małżoraczków i innych. Ojczyzną tych wapieni jest wyspa Gotland. Wiek górny — sylur.

Obok tych zielono-szarych wapieni napotykamy wapienie różowe, a na nich czasem znajdziemy stożkowate rury przedzielone przegrodami w kształcie szkiełka zegarkowego (fig.

17). Rury te, to skorupy zwierzęcia należącego do głowonogów. Jeśli przebijająca przegrody rurka umieszczona jest z boku rodzaj ten nosi nazwę Endoceras (rys. 17). Jeśli rurka umiesz

czona jest centralnie mówimy o Ortocerasic. Ojczyzną obu rodzajów jest sylur nadbałtyku. Endoceras żyi w dolnym sylurzc.


Czasem choć rzadziej napotykamy (fig. 18) płaskie tarcze rozdzielone dwiema podłużnymi bruzdami i przecięte poprzecznymi wrębami, z wyglądu podobne trochę do stonogi.

To — trylobity.

Czasem, ale to już rzadko, znajdziemy jakby pręciki ząbkowane, w kształcie piłki do cięcia drzewa. To graptolity (fig. 19), zwierzęta, które budowały sobie z chityny, substancji tej samej, z jakiej tworzą swe pancerze chrząszcze, drobne komórki jakby kubki osadzenie jeden za drugim. Wiek — sylur.

Do ciekawych a nierzadko znajdowanych narzutniaków należą piaskowce, jasno-żółte lub popielate, twarde, złożone jakby z rurek ustawionych obok siebie. Powstanie takich struktur tłumaczymy działalnością życiową pewnych robaków, które budowały sobie rurki mieszkalne z piasku. Nazywamy je Scolithus, a piaskowce piaskowcami skolitowymi. Ojczyzną ich są okolice Sztokholmu.

Czasem spotykamy okazy przypominające nam w miniaturze jakby plastry wosku pszczelnego. To (fig. 20) szkielety korali Favosites, które w sylurze górnym tworzyły nad Bałtykiem w Skandynawii całe rafy. Czasem komórki takie o kształcie owalnym tworzą jakby łańcuszki. To również koral — Halysites (fig. 21) — żył w sylurze nadbałtyckim.

Na nadwietrzałych wapieniach widać nieraz łodygi zbudowane z oddzielnych krążków. Krążki na powierzchni były pokryte nieraz promienistymi ząbkami. Łodygi te za życia podtrzymywały korony liliowców.

We wszystkich wyżej podanych wypadkach możemy wskazać ojczyznę, skąd pochodzą te narzutniaki, a zarazem wykreślić drogę, którą posuwał się lód.

Ale znajdujemy i takie narzutniaki, których ojczyzny nie znamy. Tak np. dość często wśród utworów czwartorzędowych spotykamy okazy żółtych wapieni z bogatą fauną wskazującą na środkową jurę. Osadów tych na przestrzeni pomiędzy Skandynawią a niżem polskim (poza Kamieniem nad Odrą) nie znajdujemy na powierzchni. Leżą one zatem albo w głębi pod utworami czwartorzędowymi, albo mogły być zupełna zniszczone, a jedynym ich śladem są owe narzutniaki. Niektóre z tych skał kryją się pod falami Bałtyku.

Badając więc rozmieszczenie tych skał, zdobywamy ważny środek odtworzenia dawnego rozmieszczenia osadów. Ana-

Fig. 10


Fig. 20


Fig. 21


liza charakteru skały i zawartych w niej szczątków pozwala na określenie głębokości osadów. Pozwala poza tym na odtworzenie zarysów dawnych lądów i mórz, na nakreślenie mapy paleogeograficznej danego okresu (patrz objaśnienie na końcu).

Zbieranie i badanie narzutniaków przedstawia zatem dla amatora wdzięczny obiekt, pozwala na łatwe zdobycie pięknych okazów, a zarazem odsłania szerokie horyzonty ogólniejszego znaczenia.

Badanie rozmieszczenia głazów narzutowych ma jeszcze inne znaczenia. Jak widzieliśmy, ziemie polskie nawiedził lądo-lód nieraz. Po okresie największego zasięgu lód cofał się daleko na północ, a na opuszczonych terenach krzewiła się bujna roślinność, wskazująca nieraz na klimat cieplejszy niż dzisiejszy. I po takim triumfie życia przychodzi ponownie nowa katastrofa lodowa. W międzyczasie zaszły jednak poważne zmiany zarówno w podłożu, po którym posuwa się teraz lądolód, jak i w kieiunku jego ruchu. Pewne skały, jeśli zajmowały niewielki obszar mogły zniknąć, a ponadto lądolód zmieniał kierunek swego ruchu jak i zmieniało się centrum, z którego lód się posuwał. Stąd też poszczególne zlodowacenia różnić się mogą i różnią się składem narzutniaków, które wloką ze sobą. Fakt ten daje możność rozróżniania poszczególnych zlodowaceń na podsl awie pewnych skał. które ze względu na to, że charakteryzują różne moreny, nazywamy przewodnimi. Nie jest to jednak łatwe. Trzeba pamiętać, że każde następne zlodowacenie gruntownie przeorało poprzednie, że wskutek, tego głazy zawarte w morenie dolnej dostawały się nieraz do moren młodszych. Pomimo tego jednak badanie rozmieszczenia pewnych głazów narzutowych może dać klucz do rozwikłania zagadki zasięgu niektórych zlodowaceń. Taką ciekawą próbą wyznaczenia zasięgu trzeciego zlodowacenia w Polsce była praca oparta na rozmieszczeniu narzutniaków pochodzących z obszaru dna Bałtyku około wysp Alandzkich oraz z obszaru Dalarne w Szwecji. Są to różne granity typu rapakiwi, a przede wszystkim porfiry. Tak np. z dna Bałtyku z okolic wysp Alandzkich pochodzą bardzo charakterystyczne czerwone i brunatne porfiry łatwe do rozeznania, które wobec tego mogą z powodzeniem być stosowane jako głazy przewodnie. Z Dalarne pochodzi najczęstszy narzutniak przewodni, porfir o barwie czerwonej, zbity, z nielicznymi prakrysztułami widocznymi jako jaśniejsze plamki. Analiza rozmieszczenia narzutniaków z grupy głównie brunatnego porfiru bałtyckiego pozwoliła na wykreślenie granicy maksymalnego zasięgu przedostatniego zlodowacenia w Polsce.

Niewątpliwie udoskonalające się coraz więcej metody i coraz lepsze poznanie składu naszych moren pozwolą z bie-

33


3 Z przeszłości geologicznej Pomorza

giem czasu na rozwikłanie tego ciekawego zagadnienia, jakim był okres lodowy na ziemiach naszych.

Ostatnie zlodowacenie, które od faktu, że ograniczyło się do obszarów położonych niedaleko na południe od Bałtyku nazywamy bałtyckim, zostawiło w tych miejscach, gdzie lodowiec się zatrzymał, wyraźne ślady swego postoju w postaci łańcucha pagórków, tzw. moren czołowych.

Gdybyśmy wtedy mogli ujrzeć nasze ziemie, zobaczylibyśmy zalegającą mniej więcej na linii Torunia białą czaszę lodową, ciągnącą się daleko ku północy. Bałtyku nie ma ani śladu.

Na południe od czaszy lodowej rozciąga się tundra, taka sama, jaka dziś panuje na dalekiej północy w Laponii. Tundrę porastają karłowate brzózki i wierzby. Na tundrze pasą się stada renów i mamutów, czasem mignie sylwetka nosorożca.

Jeszcze dalej ku południowi rozciąga się pas lasów, podobnych do syberyjskiej tajgi, a wśród nich znana nam limba tarzańska. Zwęglone kawałki drzewa limby znaleziono w ogniskach człowieka przedhistorycznego okolic Krakowa, który pędził wtedy żywot koczownika wśród stepów i lasów.

Gdy klimat się poprawił, lodowiec, czy jak go inaczej nazywamy lądolód rozpoczyna szybko topnieć. Płynące z jego czoła wody niosą piaski i żwiry i usypują z nich wielkie wach-larzowate powierzchnie zwane Sandrami. Takim Sandrem są np. bory tucholskie. Klasycznym przykładem sandru jest puszcza kurpiowska, leżąca na przedpolu wspaniale rozwiniętych wzgórz moreny czołowej Pomorza Wschodniego.

Nie wchodząc w szczegóły, podkreślę tylko główne etapy najmłodszej historii ziemi pomorskiej.

Cofając się ku północy lądolód niejednokrotnie zatrzymuje się na swej drodze. Każdy taki postój znaczy się girlandami moren czołowych. Są to pagórki, nieraz bardzo wysokie, zbudowane z glin, żwiru i piasku a sypane u czoła lodu z wytapiających się z niego materiałów lub powstałe przez spiętrzenie znajdujących siy pod nim osadów. Dlatego też wyróżniamy moreny nasypowe, powstałe w czasie cofania się lodu i moreny

spiętrzone tworzone w czasie posuwania się lądolodu. Wysokości ich wahają się w granicach kilkunastu do kilkudziesięciu metrów, osiągając w skrajnych wypadkach nawet wysokości 100 m (Wieżyca na Pomorzu). Nie wiemy jednak w wielu wypadkach jak wysoko sięga podłoże, stąd też i dokładne podanie wysokości lodowcowej akumulacji jest czasem trudne. Podążające za cofającym się ku północy lodem wody, nie mogąc znaleźć swego naturalnego odpływu ku północy, muszą go szukać gdzie indziej, ku zachodowi. Stąd też u czoła lądolodu tworzą się olbrzymie rozlewiska, w których osadzają się wspomniane już iły wstęgowe. Tworzą się również wtedy równolegle dc czoła lądolodu szerokie doliny, tzw. pradoliny, którymi wody popłyną ku zachodowi. Jedną z takich dolin przelewała swe wody ongiś Wisła ku zachodowi, na Bydgoszcz i Berlin, by razem z Odrą i Łabą znaleźć ujście w Morzu Północnym. Dopiero znacznie później, kiedy lądolód opuścił już naszą ziemię, kiedy zwolniła się droga do Bałtyku, Wisła przerwała się ku północy i podążyła najkrótszą drogą na północ. Stąa to dziwne kolano pod Fordonem (fig. 20).

Patrząc na bieg Odry widzimy kilka ciekawych załamań w jej dolnym biegu. Te załamania zostały również wywołane zmianami odpływu wód w związku z postojami cofającego się lądolodu.

Te umiany odpływu wód odbiły się bardzo wyraźnie na kształcie dolin rzecznych. Nie wchodząc znowu w szczegóły, kLóre znajdą swe oświetlenie w innym artykule, zaznaczę, że w momencie, gdy Wisła płynęła ku zaciiodowi, posiadała mały bardzo spadek, gdyż jej ujście leżało daleko na zachodzie. Sytuacja radykalnie się zmieniła, gdy Wisła przełamała się ku północy, gdy zatem skrócił się jej bieg. Zwiększyło to znacznie jej spadek, a więc zwiększyło siłę erozyjną. Rzeka, która płynęła leniwie w poziomie znacznie wyżrzym, wcięła się do poziomu niższego. Jej szerokie dno położone wysoko, zawisło w powietrzu, tworząc taras. Będzie to taras najwyższy, wzniesiony 34 m ponad poziom Wisły dzisiejszej. Tych tarasów jest jednak więcej. Odzwierciadlają one zmiany wysokości ujścia

Wisły do Bałtyku. Ponieważ Bałtyk w ciągu ostatniego okresu swego rozwoju przeszedł kilka ciekawych faz (bliższe dane w książce „Jak powstał Bałtyk"), które wyraziły się wahaniami jego poziomu, odbić się to musiało również na sile ero-zyjnej rzek, uchodzących do Bałtyku. Te wahania bardzo wy-

Obszary kropkowane oznaczaj;), pradoliny Unie czarne — moreny czołowe

raziście odzwierciadla profil poprzeczny rzeki z jego licznymi tarasami.

Przedstawiony na str. 22 rysunek pokazuje przekrój poprzeczny doliny Wisły pod Toruniem. Widzimy tam taras zalewowy wzniesiony około dwóch metrów nad poziom Wisły, taras 8 m i taras 34 m. W spodzie występuje ił poznański. Uderzająca jest różnica w budowie tarasu 8 metrowego a tarasu wyższego. Taras 8 m jest zbudowany od dołu do góry z piasku i żwiru. Jest tarasem akumulacyjnym — nasypowym. Powstał najwidoczniej w ten sposób, że po okresie długiej erozji, która sięgnęła aż niemal do poziomu dzisiejszej Wisły, przyszedł okres zahamowania erozji. Mało tego. Rzeka nie mogła transportować materiału i zaczęła go osadzać. Osadzała go do wysokości 8 m ponad poziom dzisejszej rzeki tj. do wysokości 8 m tarasu. Przyczyną tego rodzaju zmian było przed mniej więcej 7 tysiącami lat podniesienie się poziomu Bałtyku, co spowodowało zahamowanie erozji i akumulację. Stało się to w fazie litorynowego zalewu Bałtyku (bliższe dane w książce „Jak powstał Bałtyk"). Ponieważ jednak rzeka płynie dziś 8 m niżej powierzchni tego tarasu, przyszedł ponownie okres erozji, który spowodował wcięcie rzeki do poziomu dzisiejszego.

Taras tego charakteru spotkamy nic tylko w dolinie Wisły i jej dopływach, ale i w dolinie Wilii.

Natomiast w dolinie Dźwiny taras tego wieku ma charakter erozyjny. Jakże to wytłumaczyć? Jeśli przyczyną powstania tego tarasu w Wiśle było podniesienie Bałtyku, to powinno się ono zaznaczyć we wszystkich rzekach uchodzących do Bałtyku.

Wytłumaczyć to można jedynie w ten sposób, że najwidoczniej w tym okresie dźwigał się obszar dorzecza Dźwiny i to dźwigał się mniej więcej w tym tempie, jak posuwał się zalew litorynowy Bałtyku. Rzeka nie akumulowała, ale i nie wcinała się w głąb, lecz pracowała na boki rozszerzając dolinę. Powstała w ten sposób obszerna platforma, w którą wcięła się później rzeka, tworząc taras.

Jak widzimy, badanie tarasów, icłi budowy i ich wysokości jest bardzo wdzięcznym zadaniem, bo odtwarza nam historię rzeki.

Świadkiem tych ostatnich przemian na ziemiach naszycli był już człowiek, jak tego dowodzą narzędzia krzemienne znalezione na Pomorzu. Są to grociki trzoneczkowe do strzał (fig. 23) wskazujące na kulturę świderską (od miejscowości Świder pod Warszawą), a przypadającą na koniec starszej epoki kamiennej (paleolit, około 10.000 lat przed Chr.). W tym czasie lód ustąpił z ziemi pomorskiej i zalegał jeszcze w postaci tarczy na półwyspie Skandynawskim. W miarę poprawy klimatu na opuszczonych przez lód obszarach powstaje zrazu tundra, a potem lasy, które stopniowo opanowuje idąca z południa zwierzyna. Za nią wędruje z południa człowiek, który, jak wskazują znalezione narzędzia kamienne, był myśliwym. Ludność ta przywędrowała gdzieś z okolic Warszawy i posuwała się doliną Wisły ku Bałtykowi, jak świadczą znalezione grociki do strzał. W środkowej epoce kamiennej (mezolit około 7500 lat przed Chr.) spotykamy na obszarze Pomorza dwie odrębne

Fig. 23    wedł. Ks. Łęgi

kultury. Jedną, która przywędrowała z południa z obszarów śródziemnomorskich i używała zaostrzonych bez trzonków grocików do strzał, oraz kulturę drugą przybyłą z Danii, któr i posługiwała się kościanymi harpunami i wędkami.

W młodszej epoce kamiennej (neolit około 5000—2000 lal przed Chr.) zjawia się na terenie Pomorze ludność z Małopolski, przynosząc ze sobą sztukę zdobienia naczyń glinianych we wstęgi, stąd kulturą wstęgową zwaną. Bogata osada tej kultury została znaleziona w Chełmży. Wygrzebane tam narzędzia z kamieni o kształcie lemiesza do orania roi:' wskazują, że była to ludność rolnicza. Ci pierwsi rolnicy uprawiali już jęczmień, owies i zdaje się pszenicę i hodowali bydło rogate i kozy.

Obok tej ludności zjawiają się na terenie Pomorza przybysze z północy, z Danii oraz ze wschodu.

Pod koniec młodszej epoki kamiennej (3i)(J0—2000 przed Chr.) zjawia się na terenie Pomorza kultura, tak zwana sznurowa, ponieważ naczynia zdobiono odciskiem sznura. Ludność młodszej epoki kamiennej posługiwała się do celów myśliwskich i wojennych specjalnymi toporkami, wykonanymi ze skał narzutowych takich jak gabro, dioryt, diabaz lub krzemień. Były one przymocowywane do trzonka sznurami lub w późniejszym okresie przewiercane dla osadzenia rękojeści. Toporki te znaleziono w licznych egzemplarzach na ziemi pomorskiej.

Około 2000 przed Chr. pojawia się na Pomorzu kultura bronzowa. W okresie 1400—1200 przed Chr. napływa z południa ludność kultury łużyckiej, uważana za prasłowiańską, charakteryzująca się zwyczajem palenia zwłok na stosach. Rok 800 przed Chr. przynosi użycie żelaza. Z tegoż okresu pochodzi bardzo ciekawa osada w Biskupinie obok Żnina. Osada ta założona w VIII w. przed Chr. została zalana wodami jeziora, około 400 lat przed Chr., co zmusiło mieszkańców do opuszczenia mieszkań. Części osady wystające ponad poziom wody uległy oczywiście zniszczeniu, natomiast części zalane uległy zamuleniu i w ten sposób dochowały się do naszych czasów pozwalając na odtworzenie całego grodu. W mule dochowały się również narzędzia, naczynia, nasiona, kości zwierząt rzucające światło na gospodarkę i kulturę ludności prasłowiańskiej z tego okresu. Zachowane narzędzia wskazują, że była to ludność rolnicza o wysokiej kulturze i żyła z uprawy roślin i hodowli zwierząt. Hodowano wszystkie zwierzęta z wyjątkiem drobiu. W osadzie biskupińskiej kwitły różne rzemiosła. Wysoko rozwinięte było garncarstwo, jak tego dowodzą piękne okazy ceramiki nieraz kunsztownie zdobione. Znano odlewnictwo brązowe oraz uprawiano kowalstwo żelazne. Sam gród zbudowany ze stu domów, uszeregowanych w piękne drzewem brukowane ulice oraz otoczony wałem i częstokołem, świadczy o wysokim zmyśle organizacyjnym ludności biskupińskiej.

Dalsze losy ziemi pomorskiej w okresie rzymskim i wczes-nohistorycznym nawiązują już do czasów dzisiejszych i są przedmiotem badań historyków.

Załączona (str. 40) tabela przedstawia w skrócie historię naszego obszaru. Zaznaczyłem na niej ważniejsze wydarzenia geologiczne na tle wydarzeń historii ziemi. Podany w środku tabeli wiek w milionach lat oparty został na badaniach rozpadu ciał

Wiek

Zjawiska geologiczno ziemi Pomorskiej

Kra

Okres

Ipoka

u milio-

lal

Zapanowują współczesne

Alin-

warunki klimat ycidic.

Czwarto

rzędowy

w ialna

001

Bałtyk częściowo pod lodem. Zjaw ia się c/.łow iek.

ca

a

Lodow-

Ziemia pomorska ulega zlodowaceniu. Tworzą się

N

COWtt

0.8

gliny liioicnowe i piaski.

O

Na obszarze Pomorza iwo-

C

N

O

Plioeen

- 20

rzą si<‘ w basenach jeziorny eli ziel. iły poznańskie.

1 'rzecio-rzędow >

Mioeen

Morze ustępuje. Tworzą się piaskiz węglem brunnt.

&>

Zalew morza. I worzą się

u

Oligocen

zielone piaski glau-

konitowe.

Kocon

Kośną lasy bursztynowe

Palcoeon

05

Morze ustępuje.

Senou

Tworzy się Kreda pisząca

Kiedów v

1 .ms/er

Powstają marglc

Zalew y

CB

C

N

O


MORZE3


Ononianj

Alb

1

Ncokum


--1 110


Malm


O

N


o

N

U


Paleozoiczna


Jurajski


Zasięg morza zwiękft/u sit; Piaski zielone i żwiry l.i\d utrzymuje sit.*. Morze ustępuje.

Morze pogłębia sił.-. Tworzą się wapienie. Tworzą sit; piaskowce żela/.isie i łupki. Wkracza morze.


Duggcr

T rmsowy

Pei niski

Kias

150

l.ąd utrzymuje się. Powsi piaskowce i glinki z florą

Kuj per

Morze ustępuje. Powstają ezerw. iły i pinsk. z llnrą.

Wapień

muszlo wy

Wkracza płytkie morze. Powst. wapienie i marglc.

l*slry

piaskowiec

ino

Tworzą się czerwone piaskowce lądowe.

Cecli-szty n

Powstają złoża soli i gipsu Krotki zalew morza. Tworzą się zlep. i wapienie.

Czerwony

spą-

gowiec

„225—

Panuje ląd. Tworzą się czerwone iły i piaskowce z araukariami.



promieniotwórczych (Bliższe dane w książeczce „O wieku zie-mi“. Cyfry te mają oczywiście przybliżoną wartość, dają nam jednak pojęcie o rzędzie wielkości, jakimi operuje geologia. Cyfra np. 20 umieszczona na granicy miocenu i pliocenu oznacza, że od początku pliocenu minęło 20 milionów lat, cyfra 65 na granicy paleocenu i senonu oznacza, że od początku trzeciorzędu minęło 65 milionów lat, tzn., że cały trzeciorzęd iiczy ok. 65 milionów lat. Podobnie cala era paleozoiczna liczy 120 milionów lat, a poszczególne okresy w przybliżeniu po 40 milionów łat itd. Z prawej' strony tabeli zaznaczono zalewy i ustępowanie morza (transgresje i regresje morza). Czarno zarysowane partie oznaczają morze, przy czym im niżej od poziomu O schodzi granica czarnego pola, tym morze było głębsze. Głębokości te były jednak nieznaczne, nie schodziły zapewne poniżej 300—400 m.

Tak wyglądałaby pokrótce historia geologiczna Pomorza. Chodziło mi nie tylko o podanie faktów, czy gotowych koncepcji, ile raczej o wskazanie metody badań, o pokazanie laboratorium geologa, którym jest cały świat z jego górami i dolinami, stepami i mroźnymi polami Grenlandii. By zrozumieć bowiem, co było dawniej, trzeba dowiedzieć się, jak ziemia żyje obecnie. Teraźniejszość jest bowiem kluczem, który otwiera nam tajemnice przeszłości.

A może pod wpływem zawartych w książeczce myśli iskra, która tli w niejednej młodej piersi, rozżarzy się, i może potem zapłonie jasnym płomieniem, który poprowadzi szlakami wiedzy przyrodniczej w poszukiwaniu odwiecznych prawd.

OBJAŚNIENIA

Skamieliny do str. 7— 10

Ituinicnionogi — są to zwierzęta morskie opatrzone dwiema skorupami związanymi ruchomo pod dzióbkiem skorupy. Skorupy te otwierają się i zamykają przy pomocy specjalnych mięśni. Znaczną część jamy ciała zajmują frendzliste silne unaczynione „ramiona", na których umocowane drobne czułki, wykonując szybki ruch powodują powstanie piądu wody, przynoszącego pokarm. Ramiona spełniają również funkcje oddechowe. Ramienlonogi pędzą tryb życia osiadły. Niektóre z nich umocowują się do podłoża „nóżką" przebijającą pod dziobkiem większą skorupę. Główny rozkwit ramienionogów przypada na czasy starożytne ziemi (paleozoikum).

Jeżowce — są to zwierzęta 'morskie należące do szkarłupni. Posiadają pancerz zbudowany z płytek wapiennych ułożonych w promieniste szeregi. Jedne z nich są przebite i służą do wydobycia „nóżek" systemu wodnego. Nóżki te, które występują na dolnej stronic skorupy posiadają znaczenie organow ruchu. Oprócz płytek przebitych otworkami widzimy na skorupie płytki większe opatrzone brodawkami, na których umocowują się kolce, osiągające czasem znaczne rozmiary.

Liliowce są to zwierzęta morskie należące również do szkarłupni. Budują szkielet składający się z łodygi osiągającej nieraz bardzo znaczne rozmiary, złożonej z krążków okrągłych lub pięcioramiennych i kielicha opatrzonego długimi ramionami. Umieszczone po wewnętrznej stronie ramion rzęski przez szybki ruch powodują powstanie prądu wody przynoszącego pokarm. Liliowce maximum swego rozwoju osiągnęły w okresie starożytnym ziemi (paleozoikum).

Belemnity — były to zwierzęta morskie należące do głowonogów; wymarły z końcem okresu kredowego. Przedstawiony rysunek oznacza część szkieletu wewnętrznego zwierzęcia. W przedniej tępo zakończonej części znajdowała się stożkowata, opatrzona przegrodami skorupa przc-chodząca ku przodowi w cienką blaszkę. Całość była umieszczona we wnętrzu ciała zwierzęcia, które swym wyglądem przypominało dziś żyjące kalmary. Bclcmmty poruszały się jak wszystkie głowonogi przez skurcz lejka, co powodowało wyrzucenie wody i szybki odrzutowy ruch zwierzęcia. Szkielety belemnitów należą do bardzo częstych skamielin w okresie jurajskim i kredowym.

Amonity były to zwierzęta należące do głowonogów. Budowały skorupę zwiniętą najczęściej spiralnie w jednej płaszczyźnie opatrzoną wewnętrznymi przegrodami, przebitymi po stronie zewnętrznej rurką dochodzącą aż do komory embryonalncj. Przegrody przyrastały do skorupy wzdłuż skomplikowanej linii przypominającej liście tzw. linii przegrodowej. Budowa skorupy przypominają amonity żyjącego dziś w oceanie Indyjskim i Spokojnym łodzika (Nautilus). Amonity należą do najważniejszych i najczęściej spotykanych skamielin w erze mezozoicznej. Pierwsze pojawiają się u schyłku syluru wymierają z końcem okresu kredowego. Nadają się doskonale do określenia wieku poszczególnych poziomów. Noszą stąd nazwę skamielin przewodnich, do str. 28

Skały magmowe    zawdzięczają swoje powstanie skrzepnięciu

w głębi skorupy ziemskiej lub na jej powierzchni ognistego stopu zwanego magmą. Jeśli krzepnięcie to odbywało się w głębi skorupy ziemskiej, wtedy spadek temperatury stygnącej magmy był powolny, a ponadto — co jest niezmiernie ważne krzepnięcie to odbywało się przy udziale gazów zawartych w magmie, co zwiększało jej płynność. W tych warunkach mogły się tworzyć większe kryształy i cały stop zastygł powoli na skałę, w której wszystkie składniki wydzieliły się bądź w postaci dobrze zarysowanych kryształów, bądź ziaren, zależnie od kolejności ich wydzielania się i zdolności krystalizacji. Składniki te, pomijając drobne kryształki wydzielone na samym początku, osiągnęły mniej więcej te same wielkości i cała skała ma wygląd gruboziarnisty. Budowę taką nazywamy budową ziarnistą. Należą tu np. granit. Skały taicie nazywamy, ze względu na to, że krzepły w głębi ziemi — głębinowymi.

Z obserwacji jednak obszarów takich, gdzie odsłoniły się głębokie części naszej skorupy np. w Finlandii wynika, że granit mógł powstać także i na innej drodze, a mianowicie przez przetopienie innych skał magmowych a nawet osadowych pod wpływem goiących roztworów idących z głębi ziemi. Niektórzy badacze przypuszczają, że większość granitów powstała na tej drodze.

Obok skał takich jak granit, które odznaczają się mniej więcej równomiernym wykształceniem poszczególnych składników spotykamy skały, które charakteryzują się zupełnie odmienną budową. Widzimy w nich bowiem duże kryształy tkwiące w zbitej masie zwanej ciastem skalnym. Budowa taka nosi nazwę budowy porfirowej. Jeśli przypatrzymy się budowie takiej skały w cienkiej, przejrzystej płytce pod mikroskopem przekonamy się, że zbite pozornie ciasto skalne rozpadnie się na mnóstwo drobniutkich kryształków rozrzuconych bądź bezładnie, bądź ułożonych w smugi, tak jakby układały je jakieś prądy. Budowa taka jest charakterystyczna dla skał, które wylały się na powierzchnię, stąd nazywamy je wylewnymi. Powstanie takiej budowy tłumaczymy w spo sób następujący. Kiedy magma wypierana z większych głębin znalazła się bliżej powierzchni, wskutek spadku temperatury rozpoczęła się krystalizacja pewnych składników, które wydzieliły się w tych warunkach w postaci dużych, dobrze wykształconych kryształów. Ponieważ powstały one pierwsze nazywamy je prakryształami. W dalszej jednak fazie cała masa wylała się na powierzchnię, krzepnąc znacznie szybciej i tracąc znaczną część gazów. W tycłi warunkach ognisty stop zakrz -pł w skałę złożoną z drobniutkich kryształków — ciasto skalne, w którym tkwią powstałe wcześniej prakryształy. Jeśli magma, którą w wypadku, gdy wylewa się na powierzchnię nazywamy lawą, zakrzepnie bardzo szybko, powstaje skała podobna czasem zupełnie do ciemnego szkła butelkowego — nazwano ją też szkłem wulkanicznym. Ten sam więc stop ognisty, zależnie od warunków krzepnięcia daje różne skały. Skalj osadowe

Z produktów zwietrzenia skał magmowych, które ongiś pierwsze utworzyły stałą skorupę naszej ziemi, powstały skały osadowe. Wystawione na działanie czynników atmosferycznych skały magmowe przy wietrzeniu dają produkty takie jak piasek czy żwir, które scemcntowane utworzą piaskowce i zlepieńce. Wietrzenie skaleni da substancję ilastą, z której powstały iły, łupki 1 gliny. Z wyługowanych ze skał związków wytrąciły się w basenach jeziornych czy zatokach minerały takie jak sól kamienna czy gips. Organizmy wreszcie na skutek swych procesów życiowych wytrąciły z wody morskiej czy jeziornej węglan wapnia będący w ostatecznej instancji również produktem wyługowania ze skał magmowych i budują z niego całe skały. Wymienione kategorie skał stanowią trzy wielkie grupy, na które dzielimy skały osadowe, skały pochodzenia mechanicznego, chemicznego i organicznego.

Skały zmienione — lupki krystaliczne

W obszarach górskich obserwowano nieraz, żc zarowno skały magmowe jak i osadowe pod wpływem procesów towarzyszących powstaniu gór uległy przeobrażeniu, które wyraża się tym, że minerały ułożyły się wzdłuż pewnych płaszczyzn prostopadłych do kierunku ciśnienia, co nadało skale wygląd łupkowaty, a ponadto że skały takie jak osadowe uległy przekrystalizowaniu, przy czym powstały nowe minerały. Skały takie nazywamy łupkami krystalicznymi. Najczęściej spotykanym na niżu jako narzutniat ich reprezentantem jest gnejs. Składa się on z tych samych minerałów co granit, różni się od niego budową łupkowatą.

do str. 30 i 31

Małżoriiezki są. to zwierzęta żyjące w wodach słodkich i słonych. Należą do skorupiaków, charakterystyczną ich cechą jest obecność muszli zbudowanej z dwu skorup związanych ruchomo, które zamykają ciało zwierzęcia Osiągają one nieznaczne rozmiary kilku do kilkunastu milimetrów. Spotykane w narzutnikach wapieni sylurskich okazy posiadają skorupki kilku mm wielkości opatrzone charakterystycznymi guzkami na powierzchni (Beyrichia).

KiuloceniN i ortoceras — były to zwierzęta morskie należące do gło-wonogów spokrewnionych z dziś żyjącym łodzikiem. Budowały skorupy w kształcie długich z lekka zwężających się rur przedzielonych przegrodami o kształcie szkiełka zegarkowego. W przedniej pozbawionej przegród komorze zwanej komorą mieszkalną żyło zwierzę, o którego organizacji nic powiedzieć mc możemy, bo ortocerasy wymarły w triasie bez siadu. Przegrody przebijała rurka podobna do tej, jaką obserwujemy u dziś żyjącego łodzika. U form takich jak Endoceras miała ona znaczne rozmiary i była umieszczona z boku. Ortoceras posiadał rurkę przegrodową umieszczoną centralnie. Ortoceras i Eudoccras należą do bardzo częstych skamielin głównie w okresie sylurskim. W wapieniach sylurskich krajów nadbałtyckich stanowią dość częstą skamielinę Spotykamy je nierzadko w narzutniakach.

Tr> lobii.\    były to zwierzęta morskie należące do skorupiaków.

Nazwę swą zawdzięczają faktowi podziału skorupy na trzy wyraźne podłużne płaty. Skorupa trylobitów składa się z trzech części: tarczy głowowej, na której u wielu form były osadzone oczy, tarczy tułowiowej największej i tarczy ogonowej, która u form geologicznie młodszych osiągała rozmiary tarczy głowowej. Po stronie dolnej zwierzę było opatrzone błoną, wzmocnioną poprzecznymi wapiennymi listewkami, na któ-lych umocowały się członowane odnóża. Były to zwierzęta denne, niektóre z nich były ślepe, być może, że pędziły życie w większych głębiach lub żyły w szlamie. Trylobity należą do najważniejszych skamielin w erze starożytnej ziemi. Pojawiają się w najdolmejszym kambrze, wymierają z końcem permu. Są bardzo ważnymi skamielinami przewodnimi.

(Jraptolity — były to zwierzęta morskie, które budowały z ehltyny, a więc tej samej substancji, z której owady budują pancerze kolonie na kształt ząbkowanych pręcików. Każdy taki ząbek stanowi kubek, w którym mieszkało zwierzę. Poszczególne kubki komunikowały sięz sobą. Czasem poszczególne pręciki łączyły się z sobą w większe kolonie opatrzone pęcherzem pławnym. Graptolity należą do bardzo ważnych skamielin przewodnich żyjących przede wszystkim w sylurze. Na ich podstawie można było przeprowadzić dokładny podział na poziomy, gdyż żyjąc jako formy pelagiczne unoszone prądami w tym samym cza-ale pojawiły się na bardzo odległych częściach globu ziemskiego i po krótkim okresie bujnego rozkwitu wymarły.

Korale 'są. to zwicrzętc morskie należące do jamochłonów. Budują one bądź jako koral czerwony szkielet wewnętrzny w postaci osi, na której umocowana jest mięsista masa, w której tkwią polipy, bądź też jak korale rafowe szkielet zewnętrzny, opatrzony licznymi przegrodami promienistymi, wewnątrz których żyje zwierzę opatrzone czułkami. Wymarło korale odznaczały się symetrią czteropromienną. Dzisiejsze i pochodzące z średniowiecza ziemi mają budowę szcściopromicnną. Korale żyją bądź osobniczo tworząc kielichy, często zakrzywione w kształcie rogu, bądź w koloniach krzaczastych czy zwartych. Korale takie jak Favo-sites czy Halysites odbiegają od normalnej budowy korali, brakiem przegród promienistych. Traktujemy je jako oddzielną podgrupę korali pod nazwą Tabulata.

do str. 32

Mapa paleogeografiezna odtwarza zarysy dawnych lądów i mórz. Jeśli zestawimy na mapie występowanie skał pochodzących z pewnego okresu i zaznaczymy ich charakter przekonamy się, że np. pewną część obszaru zajmą margle a więc skały wskazujące na morze głębsze W pewnych zaś miejscach zauważymy, że margle stają się więcej piaszczyste i przejdą wreszcie w grube zlepieńce. Oznaczać nam to będzie brzeg morza. W innycli miejscach znowu znajdziemy pochodzące z tegoż okresu skały zawierające szczątki roślin — będą to zatem osady lądowe. Badając więc rozmieszczenie osadów oraz ich charakter i wrysowując je na mapę możemy odtworzyć w przyblibeniu zarys dawnych lądów 1 mórz tzn. narysować mapę palcogcograficzną danego okresu (porów, mapki w broszurze „Jak powstał Bałtyk").

WYDAWNICTWA GEOLOGICZNE

KSIĘGA RM IN A UKO Y\ KJ T. S/(/!<;.SNA w TOR U Nil

1.    E. Passendorfer: „Bogactwa kopalne ziem polskich". Wy-

czerpane (Nowy nakład w przygotowaniu).

2.    E. Passendorfer: „Budowa i życie skorupy ziemskiej". Wy

czerpane (Nowy nakład w przygotowaniu).

3.    E. Passendorfer: „Przeszłość ziemi i metody jej badania".

Wyczerpane (Nowy nakład w pizygotowaniu).

4.    E. Passendorfer: „Jak powstał Bałtyk". Wyd. II.

5.    E. Passendorfer: „Z przeszłości geologicznej Pomorza".

Wyd. II.

6.    E. Passendorfer: „Wiek ziemi".

7.    E. Passendorfer: „Przewodnik geologiczny po Pomorzu".

(W przygotowaniu).

?


1

Obok tych metod stosuje się na dużą skalę metody, które można-by porównać ze znanym wszystkim radarem. Polegają one na tym, że wywołuje się w skorupie ziemskiej badanego terenu wstrząs przez wybuch jakiegoś środka eksplodującego, który powoduje powstanie fali stości częściowo się załamuje, częściowo zaś odbija się i wrraca na po-idącej w głąb. Fala ta natrafiwszy w głębi na warstwę o odmiennej gę-wicrzchnię. Znając szybkość, z jaką rozchodzi się drganie w- skale, możemy obliczyć, w jakiej głębokości znajduje się twarde podłoże.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DIGDRUK00106577 djvu IVDOLINA OJCOWSKAPOD WZGLĘDEM GEOLOGICZNYM, Z OPicu jrnOPEbauROW JastiiiębuWek
DIGDRUK00106530 djvu 22 Ręka przeszłości i piorunów dłuto, Rzeźbią tę ziemię ublogosławioną. R
str09501 djvu O POLITYCE 1 PACYFIZMIE przeszkodę, tamującą wszelki zdrowy, naturalny rozwój. Magist
2 )Przeszłość geologiczna Polski Rozwiąż dodatkowe zadania docwiczenia.pl Kod:
X % Fundusze Europejskie Program Regionalny Rzeczpospolita Pomorze Unia Europejska PolSka
WA30879 I862 PRZEGLAD ARCHEOLOGJI2 I djvu 29 wszystkich, przeszło 8600 przedmiotów, które Schliemann
461 Rozwój świata zwierzęcego. zresztą raf koralowych w przeszłości geologicznej wyróżnia się
14(4) Występowanie bezjądrowych form życia w przeszłości geologicznej Znany zapis kopalny Znany zapi
Geologia wyklad 5 t Naukowcy amerykańscy monitorowali obecne zachowanie Golfsztromu. Stwierdzili, z
Magazyn8701 djvu PIOTR MICHAŁOWSKI    POWÓZ Z DAMAMI najświetniejszy zakład nauko
Edward Grott Sprawozdanie z IV Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej "Wyzwania i potrzeby wo
Mapa geologiczna Polski Kcdaktor/y naukowi: Scicntific cditors: PAŃSTWOWY INSTYTUT G£OCCXHCZNYMAPA G
P1090927 1.2 Rewitalizacja i ochrona dziedzictwa Gryfitów na Pomorzu Zachodnim • Znaki dawnej przesz
PROGRAM REGIONALNY NARODOWA SKATtCIA SPÓJNOŚCI Ay Pomorze Zachodnie UNIA EUROPEJSKA I EUROPEJSKI

więcej podobnych podstron