W Polsce, jako siedlisku największego żydowskiego skupienia, rozwiązanie żydowskiego zagadnienia jest sprawą palącą. Powodując się swym wybujałym liberalizmem i przesadną tolerancją, Polska otwarła swe granice dla wszystkich zgłaszających się i zewsząd wyganianych żydów, wobec czego stała się krajem najbardziej zażydzonym na całej kuli ziemskiej.
W ostatnich czasach nawet po wielkiej wojnie do Polski zostało wpuszczonych ok. 600 tysięcy żydów rosyjskich, „których papiery nie były w porządku”, a co, na posiedzeniu komisji budżetowej Sejmu w dniu 27 listopada 1928 r., było publicznie stwierdzone i podkreślone przez ówczesnego Ministra Spr. Wewn. Gen. Sławoj-Składkowskiego, gdy odpowiadał na zarzuty posła Grinbauma co do rzekomego ignorowania przez rząd polski postulatów ludności żydowskiej. (Krasnowski. Światowa polityka żydowska, str. 102).
I teraz mamy u siebie przeszło 10% tego napływowego żywiołu.
W czasie naszej półtorawiekowej niewoli 1 zmagań o niepodległość z zaborcami, których żydzi naszym kosztem gorliwie popierali, zdążyli ci ostatni zająć niemal wszystkie korzystniejsze placówki pracy, zwłaszcza handel. To też obecnie znaleźliśmy się w obliczu braku pracy dla własnych braci i swoich bezrobotnych obliczamy na setki tysięcy, gdy bezrobotnych żydów nie widzimy.
Stoi więc przed nami wielkie zadanie unarodowienia handlu i odzyskania utraconych swych placówek pracy. Dla ułatwienia zaś dopięcia tego celu, należy poznać naturę, duszę, etykę i sposoby działania tych napływowych naszych gości.
Od najdawniejszych czasów grecko-rzymska opinja uznała żydów za „nieprzyjaciół rodu ludzkiego” (hostes generis hu mani). (Rolicki. Zmierzch Izraela, str. 37).
3