24
Rozdział I. Epifania Bohatera Polaków czekające po śmierci swego ciała na Dzień Sądu, na wieczne potępienie lub wieczne zbawienie. Ogólnie rzecz biorąc, kara ta polega na dalszych związkach z materią, której cała zgroza jest już duszom doskonale znana. Romantyczny czyściec Mickiewicza jest więc)miejscem, gdzie duch rozpoznaję samą istotę „formy materialnej” człowieka. I zapewne dlatego każde żnfsżcźehie materii stanowi dla duchów czyśćcowych znak. Toteż Guślarz zaklina je przez ogień spalający przedmioty materialne. Pożerający je ogień jest święty i błyska jak świadectwo „żywej prawdy”. Unicestwienie materii jest w tym wypadku jakby poświadczeniem obietnicy pełnego wyzwolenia. Mickiewicz miał zatem konsekwentnie przemyślaną wizję zaświatów.
Przed przywołaniem duchów najlżejszych mistagog spala garść kądzieli. Krótki błysk i natychmiastowe spłonięcie dają znak tym duszom, które na naszym „padole ciemnoty i zawieruchy”, a więc niewiedzy i chaosu, zaledwie mignęły i nie przeszły przez próbę materii. I rzeczywiście zjawiają się dwa aniołki, duszyczki dwojga dzieci z tej wioski, Józia i Rózi. Podobne są do aniołków'malowanych lub rzeźbionych przez dawnych artystów religijnych, toteż nic dziwnego, że inscenizując Dziady, Stanisław Wyspiański „szukał dla nich plastycznego wzoru w jednym z późnobarokowych ołtarzy krakowskich”.6
Z opowieści takiego ducha, wyglądającego jak putto, dowiadujemy się, że struktura zaświatów przypomina nieco państwo niebieskie Dantego. Raj, w którym przebywają niewinne duszyczki, nie jest jeszcze niebem. Podobny jest do rozkosznej łąki w Elizjum. Bawiące się na niej beztroskie cienie prześwietlone są już Światłem Wiekuistym. Wszystko jest tam bajeczne, a jedyną karą za grzech popełniony na ziemi, bo niewinne dzieci — jak się okazuje — ża życia popełniły jednak grzech, jest tęsknota za niebem, czyli miejscem wiecznego zbawienia. Grzech ten najwyraźniej nie był duży, skoro dusze żdołały oderwać się od materii i zamieszkać w raju. Polegał on na niedopełnieniu prawa, które Bóg ustalił zaraz po wygnaniu pierwszych rodziców z ogrodu w Edenie. Jak pamiętamy, rozgniewany Stwórca zdecydował wówczas, że czas dany człowiekowi wraz z żywotem musi być wypełniony trudem i cierpieniem. Związana z ludzką egzystencją gorycz życia ominęła te dzieci i chociaż nic nie zawiniły, Pan zatrzasnął przed nimi bramy Niebieskiej Jeruzalem. Ich krótkie istnienie było więc jakimś tragicznym paradoksem. Zawiniły, chociaż nic nie zawiniły.
W mowie do gromady aniołek przedstawia tedy próbę życia, czas pobytu ducha w materii, jako doświadczenie antynomii istnienia. Egzystencja ludzka ma bowiem charakter najwyraźniej antynomiczny. Czas ludzki wypełniają sprzeczności i niebo otwarte jest tylko dla tych, którzy w życiu skosztowali przeciwstawnych sobie wartości. Poznanie słodyczy nie ma znaczenia bez poznania gorzkości.7 Ziemia jest ogromnym zbiorem skrajności. Podczas przebywania w materii duch musi doświadczyć pełni bytu.jCzasu ludzkiego nie można zredukować do przyjemności. Bez cierpienia czas pobytu ducha w ciele jest całkowicie zmarnowany. Nie wolno wymykać się spod wyroku Bożego, objawionego zaraz po wielkiej awanturze w raju. Nawet niewinne dzieci podlegają temu odwiecznemu zakonowi. Dusze lekkie przekazały więc sprag-j nionej tajemnic gromadzie (wiedzę o znaczeniu antytez w życiu człowiekaJ Okazuje się, że istnieją takie sprzeczności, których pod groźbą obrazy Boga nie należy godzić czy rozwiązywać. ____ ^
Trudno dociec, dlaczego znakiem dla .duchów najcięższycii^było zapalenie kotła z wódką.8 Można by tu snuć różne refleksje,-alelepiej będzie przejść do spraw bardziej zrozumiałych. Na pewno duchy te stanowią dokładne przeciwieństwo aniołków. Aby to w pełni pojąć, zajmiemy się teraz antropologią Guślarza.
Z jego wymownych wynurzeń dowiadujemy się, że za życia człowiek składa się z ciała i duszy. Prawda to katechizmowa, ale niech to nas nie zraża. Chociaż mistagog nie studiował filozofii neoplatońskiej, ma ciało za pierwiastek żałosny, nietrwały i w pewnym sensie przejściowy. Nie nazywa go, co prawda, więzieniem duszy. Ciało to lepianka, czyli coś jak chatynka z gliny lub — to jest bardziej prawdopodobne — gniazdo jaskółcze. Błoto, muł, glina. W każdym razie materia, z której Stwórca ulepił formę człowieka. To też jest prawda kazań niedzielnych, ale podążajmy dalej. ^Śmierć oznacza rozpad tej lepianki. Dusza wyzwolona z materii udaje się wówczas do niematerialnych'zaświatów i czeka. Czyścięcto monstmąlna poczekalnia. W ziemskich poczekalniach człowiek na ogół się nudzi. Tam dusza nie ma powodów do narzekania na monotonię „ egzystencji, ponieważ w ten czy w inny sposób jest dręczona, a czasem nawet katowana. A przede wszystkim nie dla wszystkich dusz lepianka staje się tam wspomnieniem. I ta właśnie prawda nie ma już nic wspólnego ani z katechizmem, ani z homiletyką proboszczów.
Kara dla duchów najcięższych wygląda bardzo interesująco. Najwyższy wyrok oddawał ich we władanie Złego Ducha, który — jak można się domyślać