Pierwsi Amerykanie
Długo utrzymujący sic pogląd, żc Amerykę zasiedlili myśliwi, którzy przeszli przez zamarzniętą Cieśninę Beringa w czasie ostatniego zlodowacenia, wszystkim nam od samego początku wydawał się trudny do przyjęcia. Taka wędrówka wymagała wiedzy o istnieniu kontynentu wolnego od lodu, cieplejszego i obfitującego w łowiska, odległego o tysiące kilometrów od terenów zamieszkanych przez ludzi, którzy z definicji nie by 1 i owej „Ameryki” świadomi. Jeśli wędrowcy cokolwiek wiedzieli o takiej krainie, ktoś musiał być tam przed nimi!
Pogląd, według którego pierwsi ludzie dotarli do wybrzeży Pacyfiku i założyli tam pierwszą osadę w Ameryce Północnej, w miejscu nazywanym Clovis, obecnie jest już całkowicie zdyskredytowany, przede wszystkim z powodu odkrycia znacznie wcześniejszych osad we wschodnich rejonach Ameryki Północnej. Co więcej, jeszcze starsze osady, sprzed 20 000, 25 000, a nawet 30 000 lat odkryto w Ameryce Południowej - zarówno na wybrzeżach Pacyfiku, jak i Atlantyku.
Odkrycia te odsuwają na dalszy plan takich kandydatów, jak A-frykanie czy Fenicjanie (którzy z. pewnością byli w Mezoameryce), czy też wikingowie, którzy prawdopodobnie dotarli do Amery ki Północnej. Odsłaniają one w istocie świat sprzed potopu, a więc zakreślają ramy czasowe, w których żyli przedpotopowi potomkowie Adama.
Według miejscowych podań przybysze przypłynęli morzem. Zgodnie z. najnowszym stanem wiedzy ocenia się, że nastąpiło to o-koło 30 000 lat temu; była to wyprawa z Azji przez Pacyfik, wymagająca znajomości nawigacji. Uczeni nic uważają już tego poglądu za kuriozum, odkąd ustalono, żc pierwsi osadnicy przybyli do Australii - na łodziach - jakieś 37 000 lat temu. Australia i wyspy Pacyfiku uważane są teraz, logicznie rzecz biorąc, za kamienie milowe w drodze z Azji do Ameryki.
W sztuce naskalnej australijskich aborygenów pojawia się motyw lodzi. W Europie łodzie na skałach malował także człowiek z Cro--Magnon - co przedstawimy w następnym rozdziale._
Boskie spotkania, co wykazały już najwcześniejsze ludzkie doświadczenia, mogą przybierać różne formy. Bez względu na to, czy stanowią kontakt bezpośredni, czy przebiegają za pośrednictwem wysłanników, czy jest to tylko boski głos albo sen czy wizja wszystkie doświadczenia opisane dotychczas mają jedną cechę wspólną: rozegrały się na Ziemi.
A jednak istniała jeszcze jedna forma boskiego spotkania, ferma najwyższa, a przez to zastrzeżona dla garstki wybranych śmiertelników: wzięcie do nieba, podniesienie do poziomu życia wśród bogów.
W czasach znacznie późniejszych faraonowie poddawani byli drobiazgowym rytuałom pogrzebowym, aby mogli podjąć radosną podróż do krainy następnego życia, do boskiej siedziby. Ale w czasach przed potopem wybrane jednostki wzniosły się do nieba i żyły jeszcze wystarczająco długo, aby o tym opowiedzieć. Jeden taki przypadek odnotowuje Księga Rodzaju; dwa opisano w tekstach sumeryjskich.
Wszystkie trzy przykłady wymagają akceptacji sumeryjskiego twierdzenia, że przed potopem istniała rozwinięta cywilizacja, która została zmieciona i pogrzebana pod milionami ton błota przez lawinę wody pochłaniającą Mezopotamię. Późniejsze pokolenia nie podawały w wątpliwość tego twierdzenia. Pewien król asyryjski (Assurbanipal) chwalił się, że „rozumie zagadkowe słowna, rzeźbione w kamieniu w czasach przed potopem”, asyryjskie zaś i babilońskie teksty często wspominają wiedzę i posiadające tę wiedzę jednostki, wspominają zdarzenia i osiedla miejskie istniejące na długo przed potopem. Także Biblia, śledząc historię linii Kaina, opisuje zaawansow aną cywilizację budującą miasta, rozwijającą rzemiosła
49