110
cja partyjna i ująć w swoje ręce wszystkie nici władzy. Opinję publiczną będzie reprezentował aparat, utrzymywany z funduszów publicznych, będzie nią urabiał, będzie nią kierował.
W rezultacie polityka stanie się specjalnością, dostępną szczupłej garstce ludzi. Jej kierownicy nie potrzebują w nią wtajemniczać ogółu narodu. Zainteresowanie polityczne wtedy tylko może się rozwijać, gdy opinja publiczna, niezorganizowa-na i zorganizowana, może wywierać wpływ na losy narodu i państwa. Gdy istnieje świadomość, że wszystko jest kierowane zgary, niema powodu, by zajmować się t. zw. polityką, Trzeba wyznawać i wierzyć w to, co będzie do wierzenia podane.
A zarazem istnieją powody, by nie zajmować się polityką. jW państwie monopolicznem nie może popłacać własne zdanie u tego, kto nie jest powołany do głoszenia własnego zdania. Można łatwo popaść w herezję; poddać krytyce kogoś, wysoko postawionego, choćby się nie miało ochoty go krytykować; można dopuścić się bluźnierstwa politycznego, a za to spadnie kara.
u I taki system i taka jedność, której źródłem nie jest wspólność szczerych przekonań, lecz rozkaz z góry jest wielką szkołą obłudy, obniżania i łamania charakterów. Ludzie uczą się wyznawać przekonania ochronne, głosić to, co popłaca, w najlepszym razie uczą się milczeć. Przekonania stają się artykułem wymiany; a raczej obowiązkiem, jak płacenie podatku lub służba wojskowa. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś naprawdę tak myśli, jak mówi. Nigdy nie wiadomo, czy entuzjazm, z którym się paraduje po ulicach, jest szczery.
Jaki jest pożytek z narzuconych przekonań? Przecież one nie mają wartości, ani twórczej siły. Nigdy przez spodlenie charakterów nie wzmoże się potęgi narodu, gdyż w każdej chwili wartość narodu zależy od wartości jego członków. Długi szereg zer, poprzedzony jakąś inną cyfrą, daje w arytmetyce wielką sumę; ale tylko w arytmetyce, a nie w życiu społeeznem.
5. Eliminacja współzawodnictwa i walki. Państwo mono-policzne jest najwyższem urzeczywistnieni zasady jednolitego kierownictwa i planowości. Gospodarkę planową stosuje się wszędzie, nietylko w gospodarstwie. Dziedzina wychowania, literatury, nauki, życia społecznego, działań państwa na wewnątrz i zewnątrz — to wszystko zorganizowane jest planowo, według jednych zasad. Idea racjonalizacji dochodzi do rozkwitu, przenosi się ze swoich gospodarczych zastosowań na całe życie narodu.
Rzecz jasna, że państwo monopoliczne nigdy i nigdzie nie będzie urzeczywistnione aż do ostatnich granic. Każda idea natrafia w życiu na opory. Może się zdarzyć, że jakieś państwo zmonopolizuje życie polityczne, a zostawi zupełną wolność obyczajów, pozwoli np. na rozluźnianie małżeństwa. Może się też zdarzyć, że nie wprowadzi się państwa monopoliczne go w gospodarstwie, pod wpływem życiowych konieczności. Konsekwentna idea tego państwa wymaga np. wcielenia życia religijnego w jeden organizm państwowy. Państwo monopoliczne bez własnego regime‘u religijnego jest niedokończoną rzeźbą. Ale nie każdy dyktator waży się, przynajmniej odrazu, na walkę z Kościołem.
Jednakże w tej chwili nie rozważamy konkretnych zastosowań idei państwa monopolicznego, lecz tylko jej logiczne następstwa. A pderwszem takiem następstwem jest usunięcie z życia narodu i państwa pierwiastka współzawodnictwa i walki.
Nie ma współzawodnictwa skłóconych stronnictw o władzę. Nie ma współzawodnictwa w gospodarstwie; każdy wytwarza to, co mu wskazuje plan gospodarstwa. Życie społeczne nie stwarza już bogactwa form, lecz ujęte jest w ramy wyznaczonych przez państwo organizacyj. Nikt nie ma prawa zakładać szkoły, kto nie dostosuje się ściśle do wyznaczonego planu nauczania i wychowania; nie ma nikt prawa wydawać dziennika, piszącego inaczej, niż oficjalne pisma. Naukę wprzęga się również w rydwan państwa monopolicznego; nie ma mowy o wolności nauki, o autonomji szkół akademickich. Historja przestaje być magistra vitae, a staje się jego służebnicą. Literatura i sztuka otrzymuje piętno oficjalne; odbywa się premjowanie państwowych literatów, jak premjowanie bydła. Głównym odbiorcą dzieł literackich staje się państwo, a literaci bez państwowej marki mają prawo umierania z głodu.
Eliminacja współzawodnictwa i walki budzi nawet refleksje i wśród zwolenników faszyzmu. Mario Missiroli, autor taszy-