Obraz6 (6)

Obraz6 (6)



148 LOSY PASIERBÓW

Wrzawa ubawionego incydentem tłumu towa-rzzyszyła więźniowi, aż zeszli z nim w koryto kanału.

Eskortowało dwóch marynarzy, jednym z nich był ów poturbowany chuderlak. Pomimo, że aresztant był skrępowany, trzymali broń w pogotowiu.

Przeprawiwszy więźnia na przeciwną stronę kanału, dali znak gwizdkiem. Za chwilę zjawiło się dwóch innych marynarzy. Jeden był niższy, miał krucze włosy i arabskie rysy twarzy; drugi — młody, wysoki, przystojny blondyn.

Po krótkiej rozmowie ze sobą, ci pierwsi spod fabryki, odjechali łodzią na swój posterunek, a kruczowłosy z blondynem poprowadzili aresz-tanta do prefektury.

Dubowik jeszcze nie miał w swym życiu tak przykrych uczuć. Palił go wstyd, ogarniały go rozpacz i przerażenie. Desperował tym więcej, że poczuwał się do winy. Chciał teraz siebie za włosy targać i skórę drzeć pazurami za to, że dał się porwać gniewowi. Był przekonany, że mu wsypią na prefekturze i za podniesienie ręki na przedstawiciela władzy pójdzie do więzienia. Gdy przychodziły mu na myśl czekające żonę nędza i pogarda od ludzi, wtedy serce przestawało bić i nogi pod nim więdły.

W pewnej chwili tak się zatopił w rozpaczliwych myślach, że sam się nie spostrzegł, jak wyrwało się mu z ust głośne westchnienie:

— Boże mój, Boże!..,

Marynarze zamienili spojrzenia i kruczowłosy uśmiechnął się.

Szli ścieżką wijącą się po zarosłym bujną trawą odłogu w kierunku południowym. Gdy znaleźli się na wysokości murów Swiftu, blondyn powiedział coś brunetowi półgłosem i ten za-pnllwszy papierosa, ruszył ścieżką w stronę powrotną, pozostawiając więźnia koledze.

—    Ty Polak jesteś? — odezwa! się blondyn po polsku, gdy kolega się oddalił.

Zygmunt aż przystanął ze zdumienia. Pogrążony w desperacji nie zauważył dotychczas, że chłopakowi biła polskość i z głosu i z oczu 1 z całej twarzy.

—    Tak, Polak! I pan też? — podchwycił radośnie.

—    Az których: tych co Polskę poniżają, czy co Ją bronią — ciągnął, pomijając pytanie are-sztanta.

Dubowikowi chciało się porwać chłopca w objęcie.

—    Z tych drugich, z przyjaciół! — zawołał.

—    A czemuż podniosłeś rękę na przedstawiciela władzy?

—    Panie kochany! Gdybym ja to mógł teraz cofnąć, tobym dał sobie włosy za to wyrywać. Nieczysty duch mnie widocznie porwał. Szał mnie ogarnął, że takie smarkate jeszcze, czarne i zdechłe, na samej gorzkiej macie hodowane szczenię tak odrazu, na oczach moich wrogów przez łeb mi pałką przejechało.

—    Ale zawsze to władza.

—    Dlatego właśnie żałuję.

I zaczął opowiadać pośpiesznie o ideologii ludzi, w których środowisko trafił i o epizodach niefortunnej walki z nimi. Zbliżali się już do prefektury, tedy zaintrygowany opowiadaniem marynarz, zwolnił kroku, ażeby dać mu możność wyładowania co miał na sercu.

Lecz niebawem spostrzegł przed sobą jednego z przełożonych i przerwał opowiadanie:

—    Zrobię wszystko, co będę mógł, ażeby panu pomóc. Ale teraz nie mówcie już do mnie po polsku.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz6 (3) 288 LOSY PASIERBÓW śmiecie wrócić — odrzekł Zygmunt, odwzajemniając się równie czułym
46311 Obraz3 (7) 122 LOSY PASIERBÓW bronią kapitalistów. Wiemy, że wszystkie religie w świecie są k
12693 Obraz6 (5) 188 LOSY PASIERBÓW sariatu. Tam zrewidowano każdego na nowo i przesłuchano: gdzie
77577 Obraz1 (6) 198 LOSY PASIERBÓW ła zagłuszyć tym w sobie ogarniający ją żal i oburzenie. Ale ni
79084 Obraz9 (3) 294 LOSY PASIERBÓW nej wizyty. Nawet żony twej z dziećmi gdy znajdziemy nie dopuśc
81619 Obraz0 (3) 276 LOSY PASIERBÓW —    A nie lepiej do Konsulatu? Mnie się zdaje,

więcej podobnych podstron